Babskim okiem. Kolektyw rezerwowych

– To jest TO! Sól i sens sportu. Jego najwspanialsza i najpiękniejsza strona. Więc warto parę nocy zarwać, bo cóż to takiego? Dla takich emocji i takiej radości? Pestka. Warto, mówię wam, naprawdę warto. Dla wspaniałej siatkówki i – w końcu – tej wisienki na torcie. Wygranej 3:0 z Brazylią. I brązu w finale Ligi Narodów, który smakuje, jak złoto najwyższej próby. Canarinhos na kolanach! Polska z medalem Ligi Narodów. Fantastyczny mecz. Pewne, wspaniałe zwycięstwo.

Biało-czerwona widownia, bo przecież naszych rodaków jest w Chicago multum, miała powody do radości. I to jakiej! Tak samo, jak i my, przed telewizorami. A w tym Final Six było to przecież drugie nasze zwycięstwo nad brazylijskim teamem. A to pierwsze 3:2, w fazie grupowej, to było ledwie preludium tego meczu. Fantastycznego meczu. Meczu, który dał nam medal. No a dokonał tego… kolektyw rezerwowych. Jakich rezerwowych? Uczyniła to przecież kadra B, która zmiażdżyła brazylijską potęgę. Bo podstawowi zawodnicy naszej reprezentacji przygotowują się w Zakopanem do najważniejszej tegorocznej imprezy, jaką są kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Tokio.

Do Chicago pojechał więc kolektyw rezerwowych. I oni grali jak w transie. Ktoś powie, że nie mieli przecież nic do stracenia. Słusznie. Nic. Za to do zyskania – wszystko. Więc wzięli po prostu – jak się to mówi – byka za rogi. A przed finałem, któż by się tego spodziewał? Pewnie nawet oni sami tego się nie spodziewali. No i ten kolektyw pokazał ogromną siłę polskiej siatkówki. Prawdziwą jej potęgę. Teraz więc trener Heynen miał będzie bardzo twardy orzech do zgryzienia. Bo która to teraz kadra A, a która B? Ale pewnie wszyscy, bez wyjątku, jego koledzy po fachu chcieliby mieć takie problemy. I takie kłopoty bogactwa. Toż to prawdziwy Sezam ze skarbami.

Babskim okiem. Stworzeni dla siebie

Ten mecz wszyscy będą na pewno bardzo długo pamiętać. A to, co pokazali w nim nasi siatkarze, budzić będzie z pewnością prawdziwy respekt. Inaczej być nie może. Biało-czerwoni tak przestraszyli przecież niezwykle utytułowanych rywali, że brazylijskie gwiazdy nie były w stanie wygrać nawet seta. I Polacy cieszyli się grą jak dzieci. Widać było, że kochają to, co robią, a na tej robocie znają się wyśmienicie. I dlatego kocham siatkówkę i naszych wspaniałych siatkarzy, bo to oni sprawili, że właśnie siatkówka jest dziś – przynajmniej dla mnie – znów najpopularniejszym sportem w naszym kraju.

 

Na zdjęciu: RADOŚĆ!!! Tak wygląda radość!

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ