Babskim okiem. Madame Premiere

Coś mi się wydaje, że niedługo nadejdą czasy, kiedy to panowie walczyć będą o… równouprawnienie w sporcie.


No, może ździebko przesadziłam i ten żarcik nie bardzo wypalił, ale przecież panie radzą sobie na tym polu coraz lepiej. I nie gorzej od mężczyzn. Hokej? – nie ma problemu. Skoki o tyczce? – też. Lewy prosty czy prawy sierp? Dadzą radę.

Kiedy przed laty zaczynałam pracę w „Sporcie”, miałam niezbyt sympatyczną przygodę. Odebrałam w redakcji telefon, ale pan który do nas dzwonił, nie chciał gadać z babą. Musiałam mu poprosić do telefonu redaktora-mężczyznę… A teraz okazuje się, że kobitki radzą sobie z każdą sportową specjalnością, zaś faceci – niekoniecznie. Czy ktoś bowiem widział pana uprawiającego gimnastykę artystyczną? Czas jakiś temu, był wprawdzie jeden Amerykanin, który uparł się, aby ćwiczyć z obręczą i maczugami, jednak trwało to dość krótko.

Ale do rzeczy. Właśnie padł bowiem ostatni bastion męskiego sportu. Piłkarskie mecze panów (!) zaczęły sędziować kobiety. Wdarły się więc na teren sportu, uznawanego chyba za najbardziej męski z męskich. Na mistrzostwach świata w Katarze, Francuzka Stephanie Frappart, poprowadziła mecz Niemcy – Kostaryka. Na tym nie koniec, bo na liniach pomagały jej dwie asystentki: Brazylijka Neuza Back i Meksykanka Karen Diaz Medina. No i panie spisały się świetnie. I… nikogo to właściwie nie zdziwiło. A ten mecz dzięki temu z pewnością przejdzie do historii. Ale – jak napisał angielski dziennik „The Guardian” – potrzeba było na to „92 lat, 942 meczów MŚ i sejsmicznego wstrząsu w nastawienia świata do piłki nożnej do kobiet”.

Zresztą Francuzka Stephanie Frappart nieustannie przełamywała bariery i rozbijała szklane sufity. I – jak twierdzą ci, którzy ja znają – przyzwyczaiła się już do tego, że tworzy historię. Stąd też i określenie „Madame Premiere”, czyli Pani Pierwsza. Ta 39-latka (14 grudnia obchodzić będzie urodziny) była przecież pierwszą kobietą w obsadzie sędziowskiej mistrzostw Europy w 2021 roku, jako pierwsza sędziowała też w Lidze Mistrzów i Lidze Narodów… Uzbierało się tego naprawdę sporo. Kiedyś sama grała w piłkę. Jako 10-latka trenowała w AS Harblay, występowała z numerem 10 i była podobno całkiem niezła.

Mówi się o niej, że sędziując potrafi być dyplomatką. Jest skromna, a swym uśmiechem uspokaja i rozbraja nawet najbardziej zacietrzewionych panów. Frappart uważa też, że praca sędziego to szkoła życia. Bo uczy szybkiego podejmowania decyzji i odpowiedzialności. A to jest na co dzień bardzo pomocne. W jednym z wywiadów powiedziała, że bycie kobietą-sędzią w męskiej piłce nożnej ma naprawdę swoje plusy. Zawodnicy inaczej do niej podchodzą i nie dążą do konfrontacji, jak to bywa, gdy mecz prowadzi mężczyzna. Stwierdziła też, że do miejsca w którym się dziś znalazła dotarła dzięki talentowi i ciężkiej pracy. A młodym dziewczynom, które chciałyby iść w jej ślady radzi, aby były wytrwałe w tym co robią, i że trzeba mieć prawdziwą pasję, aby coś w życiu osiągnąć.

I to jest najprawdziwsza prawda.


Fot. PressFocus