Bez większych problemów

Jeśli po drugiej stronie staje słabszy i niżej notowany zespół, to trzeba go rozgromić. Z takiego założenia wyszły biało-czerwone, które w Opolu spokojnie ograły Litwinki.


Według mnie nie jest to mocna drużyna. Nastawiamy się na mocną obronę. Powinno być dobrze. Mam nadzieję, że każda z nas dostanie swoją szansę i pokaże, że warto na nią stawiać – mówiła przed pierwszym meczem eliminacji Euro 2022 Romana Roszak.

Świetna Płaczek

Rozgrywająca Perły Lublin dzisiejszy mecz zaczęła na ławce rezerwowych, bo trener Arne Senstad postawił na zawodniczki, które od początku grały szybko, składnie i pomysłowo. Przede wszystkim bardzo dobrze funkcjonowała defensywa. Kiedy rywalkom udało się przez nią przebić, to na wysokości zadania stawała Adrianna Płaczek. Będąca w świetnej dyspozycji bramkarka długo nie dawała się pokonać, a w jednej akcji zatrzymała aż trzy rzuty! Więcej jednak działo się po przeciwnej stronie boiska, bo na litewską bramkę sunął atak za atakiem. Świetnie z roli asystentki wywiązywała się Marta Gęga, która uruchamiała większość kontrataków i doskonale współpracowała z Sylwią Matuszczyk. Było wiadomo, że pod nieobecność Joanny Szarawagi i Joanny Drabik, koło opierać się będzie na barkach zawodniczki Eurobudu JKS Jarosław. Matuszczyk nie zawiodła, sprawnie wywiązując się z powierzonych zadań.

Łokciem w nos

Początek w wykonaniu był piorunujący. Chcąc narzucić przeciwniczkom swoje warunki, rzuciły się na nie niczym wygłodniałe lwice. W efekcie po 7 minutach było 5:0. Przerwa, o którą poprosił trener Litwinek, niewiele zmieniła. Jego zespół był bezradny w każdym elemencie i tylko sporadycznie trafiał do naszej siatki. Było to zasługą świetnie współpracującej obrony. W 16 minucie (10:3) selekcjoner zmienił jej skład i potrzeba było kilku minut na zgranie. W ataku jednak wszystko funkcjonowało jak należy. Z każdą chwilą rozkręcała się Aleksandra Rosiak (spokojny i precyzyjny rzut przez całe boisko do pustej bramki na 16:7 w 22 minucie), sprawnie wyprowadzane kontry finalizowała Adrianna Górna, ale najlepsze wejście zaliczyła Natalia Nosek. Rozgrywająca ESBF Besancon z pewnością nie zatrzymałaby się na 4 trafieniach, gdyby nie przykre zdarzenie z 27 minuty (19:9). W momencie wyskoku i oddawania kolejnego rzutu nadziała się na łokieć Grety Kavaliauskaite, padając na parkiet. Długo nie mogła wstać, płacząc w niebogłosy. Okazało się, że najbardziej ucierpiał nos zawodniczki, z którego popłynęła krew. Nosek już nie wróciła na parkiet, a Kavaliauskaite ujrzała czerwoną kartkę. Uraz naszej reprezentantki wyglądał na poważny, ale po meczu okazało się, że do złamania na szczęście nie doszło. Gra się trochę zaostrzyła. Biało-czerwone nie chciały pozostać dłużne i kilka razy poturbowały przeciwniczki.

To dopiero początek

88-procentowa skuteczność w ataku pozwalała sądzić, że po zmianie stron Polki będą sukcesywnie powiększać przewagę. – To wysokie prowadzenie chyba za bardzo nas uspokoiło – tłumaczyła słabszą postawę zespołu wracająca po kontuzji i debiutująca w roli kapitan zespołu, Monika Kobylińska. Podobnie od fragmencie między 37 a 42 minutą, kiedy Litwinki doprowadziły do stanu 26:20 wypowiadały się pozostałe reprezentantki. – Musimy to przeanalizować, bo podobne przestoje nie mogą nam się przydarzać – powiedziała Kinga Achruk, a Magda Balsam cieszyła się, że pomogła zespołowi rozwinąć skrzydła, zwłaszcza po szybko wyprowadzanych kontrach. – Faktycznie, kilka z nich udało nam się wykończyć i to musi cieszyć, ale najważniejsze mecze dopiero przed nami – podkreśliła skrzydłowa z Jarosławia, mając na myśli m.in. wyjazdową potyczkę ze Szwajcarią, która dzisiaj uległa faworyzowanej Rosji 22:26 (7:13). Do niedzielnego (15.00) meczu biało-czerwone przystąpią z pozycji lidera grupy, co też musi cieszyć.

Polska – Litwa 36:22 (22:12)

POLKA: Płaczek, Gawlik – Balsam 3, Kobylińska 2, Achruk, Matuszczyk 5, Gęga 2, Nocuń 5, Płomińska 2, Górna 4, Rosiak 4, Dorsz 1, Nosek 4, Niewiadomska 1, Kochaniak-Sala 1, Roszak 2. Kary: 8 min. Trener Arne SENSTAD.

LITWA: Sliupaite, Zilionyte – Kolosove 5, Lubyte, Strope 7, Sparnauskaite 2, Kniubaite 2, Kavaliauskaite (CZK, 27 min – faul), Repeckaite 3, Navikaite, Burkaite, Aglinskaite, Sadauskaite 3, Zilinskaite. Kary: 8 min. Trener Karolis KALADINSKAS.

Sędziowali: Boris Cipov i Zoran Klus (Słowacja). Widzów 2000.


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus