PGNiG Superliga. Gwardia zdobyła Zabrze

Zimny prysznic dla ekipy Marcina Lijewskiego. W prestiżowym i ważnym dla układu tabeli spotkaniu „gang Kuptela” pokonał Górnika 24:23.


Rozstrzygnięcie nie jest sensacją, ale pewną niespodzianką na pewno, choć młodzież z Opola od początku szarpanego sezonu prezentowała się nieco lepiej od doświadczonego teamu z Zabrza. W potyczce dwóch ostatnich brązowych medalistów PGNiG Superligi minimalnie lepsza okazała się jednak Gwardia, która w oficjalnych meczach w hali przy Wolności zwykle przegrywała, a teraz zgłosiła mocny akces do powtórki sukcesu sprzed dwóch lat.

Początek meczu nie zapowiadał jednak takiego finału, bo to Górnik, mający za plecami skutecznego Martina Galię, zaczął od prowadzenia 4:0, a opolanie pierwszy raz do siatki strzeżonej przez Czecha trafili dopiero w 9 min – po ostrej reprymendzie od Rafała Kuptela.

Spotkanie nie stało na zbyt wysokim poziomie, a jego stawka sprawiła chyba, że zawodnicy obu drużyn seryjnie pudłowali nawet tuż sprzed bramki.

Z plus 4 na minus 3

Opolanie w końcu się otrząsnęli. Adam Malcher zaczął łapać rzuty górników – kończąc pierwszą odsłonę z 50-procentową skutecznością (!) – Szymon Działakiewicz wcelował w zabrzańską bramkę i w 27 minucie był już remis 10:10.

Marcin Lijewski wpuścił na plac 18-letniego Pawła Krawczyka, ale powoływany na zgrupowania reprezentacji seniorów talent popełnił kilka błędów, które skutkowały kontrami gości. Gospodarze od stanu 10:8 nie zdobyli już do przerwy gola, tracąc pięć z rzędu i zeszli na przerwę z minus trzy.

Po przerwie miejscowi odrobili straty, a dobrą zmianę Galii dał Jakub Skrzyniarz. Górnik znów jednak popełnił błędy w ataku przy odkrytej bramce, z czego skwapliwie skorzystał Maciej Zarzycki, trafiając dwa razy z rzędu przez całe boisko. O wyniku decydował ostatni kwadrans.

Zabrakło pomysłu

W miniony piątek Górnik wyrwał 3 punkty w Kwidzynie, gdy Aleksandr Buszkow trafił z połowy niemal równo z syreną. Tym razem szczęście nie dopisało Górnikowi, ale bardziej właściwie będzie napisać, że o jego porażce zadecydowała niemoc w ataku i świetny Malcher w bramce Gwardii.

Po odejściu do Kielc Szymona Sićki zabrzanom brakuje bombardiera z prawdziwego zdarzenia, choć Iso Sluijters i Łukasz Gogola mają momenty. Przy stanie 23:24 zabrzanie mieli prawie minutę na doprowadzenie do remisu, ale najpierw rzut Sluijtersa został zablokowany, a pospieszną próbę Marka Daćki wyłapał Malcher i za chwilę gospodarze musieli patrzeć na taniec radości rywali.

– Mecz od początku nie układał nam się w ataku, ale wyszliśmy z tego bagna. W naszej obronie wypaliło wszystko, do czego się przygotowaliśmy tydzień przed meczem i dziś bardzo się cieszymy – podsumował Adam Malcher.


Górnik Zabrze – Gwardia Opole 23:24 (10:13)

GÓRNIK: Galia, Skrzyniarz – Bondzior 2, Daćko, Bis 1, Tomczak, Łyżwa 2, Sluijters 4, Czuwara 3, Buszkow 4, Gogola 3, Kondratiuk 3, Dudkowski 1, Krawczyk, Adamuszek (CZK 50., z gradacji). Kary 10 min. Trener Marcin LIJEWSKI.

GWARDIA: Malcher – Lemaniak 1, Sosna 4, Zarzycki 5, Klimków 1, Jankowski 2, Kawka, Mauer 3, Milewski, Morawski 2, Działakiewicz 5, Kucharzyk 1. Kary 14 min. Trener Rafał KUPTEL.

Sedziowali: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf (Rzeszów).


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus