Bogusław Kaczmarek: Pieniądz nie śmierdzi

Nadąża pan jeszcze za ciągłymi zmianami i retuszami regulaminów rozgrywek ligowych?

BOGUSŁAW KACZMAREK: Od 2013 roku pojawiają się rozmaite pomysły. Reformatorzy polskiej piłki wdrożyli mnóstwo rozwiązań, które nie sprawdzają się w polskich warunkach. Jak chociażby niechlubny system rozgrywek ESA-37, z którego nie bardzo wiadomo, jak się wycofać. Podział zdobytych punktów na pół to piłkarska abstrakcja, jeżeli mamy zatroszczyć się o logistykę i wizję polskiej piłki. Dziwią mnie rozbieżności pomiędzy Ekstraklasą SA, a zarządem PZPN w wielu kwestiach. Najważniejsza we wszystkich działaniach powinna być metodyka i filozofia rozwoju polskiej piłki.

Kiedy PZPN wycofał Pro Junior System z ekstraklasy, co pan wtedy pomyślał? Że to strzał w stopę, kolano, czy może w głowę?

BOGUSŁAW KACZMAREK: Idzie pan na całość… Powiem inaczej – byłaby to bramka samobójcza. Najpierw była Młoda Ekstraklasa, potem w jej miejsce wprowadzono Pro Junior System. Żeby rzetelnie zweryfikować skuteczność jakiegoś systemu, potrzeba po prostu czasu.

Teraz nie tylko przywrócono PJS, ale czy pula do podziału – 4 miliony złotych – to wystarczający bodziec motywacyjny?

BOGUSŁAW KACZMAREK: Klasyk powiedział, że pieniądze nie śmierdzą. Proszę zapytać w Zabrzu, czy narzekają na wysokość „prowizji” za zwycięstwo w Pro Junior System.

W przypadku jeżeli nagrodę w ramach PJS konkretny klub zgarnie za „premiowaną” pozycję swego zespołu w ekstraklasie czy I lidze, nie będzie mieć już prawa do środków z tego tytułu w przypadku drużyny rezerwowej, nawet jeżeli ta na niższych szczeblach też zajmie premiowane miejsce. To słuszna koncepcja?

BOGUSŁAW KACZMAREK:  Na poziomie trzeciej czy czwartej ligi to poważny bodziec. Ale dla klubu ekstraklasy, którego budżet zamyka się w kwocie 30 milionów złotych, cóż to jest 600 tysięcy złotych? To nawet nie kroplówka, to tylko zastrzyk. A dla klubów z małych miejscowości czy wręcz wsi, to kwota nie do pogardzenia. Jak takie zespoły miałyby rywalizować z rezerwami potentatów?

PJS zejdzie do poziomu IV ligi, ale 100 tysięcy zł do podziału to niewiele.

BOGUSŁAW KACZMAREK: Lepszy rydz niż nic. Najtrudniejszy zawsze jest początek. 35 tys. dla zwycięzcy, 25 tys. za drugie miejsce, 20 tys. za trzecie oraz 15 i 5 tys. za kolejne lokaty – to zawsze coś. Nie zapominajmy, że to piąty poziom rozgrywkowy.

Ostatnio dużo było zamieszania z limitem obcokrajowców bez paszportu unijnego. Do tej pory w rozgrywkach ekstraklasy na boisku mogło przebywać jednocześnie tylko dwóch takich piłkarzy w jednej drużynie. Teraz postulowano zwiększenie tej liczby do trzech, ale… skończyło się na spekulacjach. Moim zdaniem niezależnie od liczby obcokrajowców w ogóle, dziewięciu czy dziesięciu, w każdym zespole powinien obowiązkowo występować jeden młodzieżowiec, oczywiście Polak. Jaka jest pańska opinia na ten temat?

BOGUSŁAW KACZMAREK: Całkowicie się z panem zgadzam i popieram pańskie stanowisko. Zatrudniając hurtowo obcokrajowców, niszczymy po drodze wiele roczników młodych polskich piłkarzy. Tę niszczycielską moc mają ambicje i ambicyjki prezesów klubów, którzy zatrudniają obcokrajowców na umowę-zlecenie. Trzeba więcej wiary w polskich trenerów i piłkarzy.

Skąd ją czerpać, skoro w grupach młodzieżowych najważniejszy jest wynik, a nie oszlifowanie perełki i dostarczenie gotowego do gry piłkarza, nie tylko na potrzeby zespołu seniorów, ale również reprezentacji Polski?

BOGUSŁAW KACZMAREK: Znowu trafił pan w czuły punkt. Z młodzieżą powinni pracować najlepsi trenerzy i dobrze opłacani.

 Cały system szkolenia będzie psu na budę, jeżeli będą to tylko teoretycy. Trener powinien pokazać młodemu  adeptowi futbolu, jak powinno wyglądać zagranie, a nie tylko opowiadać o nim.

BOGUSŁAW KACZMAREK: To prawda i dlatego w klubach powinni pracować byli piłkarze, najlepiej wybitni, byli reprezentanci Polski. Wracając do głównego nurtu naszych rozważań – wyznacznikiem powinien być nie wiek zawodnika i przepis, lecz jego aktualna wartość, umiejętności oraz ustalenie prognozy jego rozwoju. Jeżeli w danym momencie ekstraklasa to jeszcze dla niego zbyt wysokie progi, wypożyczmy go na pół roku do I ligi. Z pola widzenia nie powinny nam zniknąć przesłanie i punkt docelowy.