Chłodna głowa kapitana

Dietmar Brehmer zanotował udany debiut w roli trenera Odry przed opolską publicznością. Niebiesko-czerwoni odnieśli bardzo cenne w kontekście walki o utrzymanie zwycięstwo, zaprosili do niej na dobre bełchatowian, zrównując się przy okazji punktami z rywalami znad strefy spadkowej – Puszczą i Chrobrym.

Błysk Fedotowa

Szkoleniowiec opolan opowiadał na naszych łamach, że rano pójdzie pobiegać, by odświeżyć umysł i wieczorem pomóc drużynie dobrymi decyzjami. Przebieżka najwyraźniej podziałała, bo „złoty” gol w konfrontacji z GKS-em nie padłby, gdyby nie zawodnicy wprowadzeni w II połowie z ławki: Tomas Mikinicz i Witalij Fedotow.

Ukrainiec, dla którego był to pierwszy występ w Odrze, pięknym prostopadłym podaniem uruchomił słowackiego skrzydłowego. Z jego strzałem poradził sobie co prawda Paweł Lenarcik, ale piłkę w polu karnym przejął Krzysztof Janus i ze spokojem adekwatnym do swego doświadczenia – jak na kapitana przystało – mocnym uderzeniem wpakował ją do siatki.

Najładniejsze w tej akcji było jednak zagranie Fedotowa. Wychowanek Szachtara Donieck już tym jednym kontaktem z futbolówką udowodnił, że ma to „coś”. Był to jeden z niewielu blasków tego chłodnego wieczora przy Oleskiej.

Jedna z dwóch

Mecz ten – delikatnie rzecz ujmując – nie był najlepszą wizytówką rozgrywek Fortuna 1 Ligi. Mało było płynnej gry, piłka często fruwała w powietrzu po beztroskich i mało konstruktywnych wybiciach, jak na lekarstwo było też bramkowych okazji.

W pierwszej połowie można było setnie się wynudzić, bo brakowało nawet… strzałów, a trybuny ożywiły się jedynie wtedy, gdy zawodnicy – najpierw Odry, potem GKS-u – reklamowali, że należy im się jedenastka. Pomocnik gości, Krzysztof Wołkowicz, ujrzał nawet za „symulkę” żółtą kartkę. W drugiej połowie emocji było ciut więcej. Opolanie wygrali ją zasłużenie. Mieli dwie sytuacje, wykorzystali jedną.

Nim do siatki trafił Janus, „setkę” miał jeszcze Arkadiusz Piech. Po dograniu Dawida Błanika wygrał pojedynek ze stoperem i znalazł się przed bełchatowskim golkiperem, ale akurat w tym pojedynku górą dawny ekstraklasowy snajper już nie był.

Niewiele do zaproponowania

„Oderka nigdy nie spadnie” – fetowali po ostatnim gwizdku opolscy kibice. Ponure nastroje muszą panować za to w Bełchatowie, który staje się jednym z kandydatów do spadku. W dwóch pierwszych wiosennych meczach nie zdobył bramki, w piątek w ofensywie nie miał praktycznie do zaproponowania nic prócz wykonanych w końcówce kilku wrzutek „na aferę”.

Prócz problemów sportowych, GKS jest także na wirażu finansowym. Zawodnicy i trenerzy do wtorku czekają na to, aż wyrównane zostaną względem nich zaległości płacowe z ubiegłego roku. Jeśli tak się nie stanie, podejmą kroki mogące doprowadzić do rozwiązania ich kontraktów z winy klubu.

Odra Opole – GKS Bełchatów 1:0 (0:0)

1:0 – Janus, 68 min

ODRA: Kuchta – Tabiś, Kamiński, Wypych, Janasik – Błanik (66. Mikinicz), Czyżycki, Trojak, Janus – Piech (88. Czernysz), Skrzypczak (65. Fedotow). Trener Dietmar BREHMER.

GKS: Lenarcik – Sierczyński, Grolik, Magiera, Szymorek – Biel (82. Flaszka), Grzelak, Małachowski, Wołkowicz – Bartosiak (73. Putin), Zdybowicz (69. Winsztal). Trener Artur DERBIN.

Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów 1600. Żółte kartki: Kamiński, Fedotow – Wołkowicz, Grolik.
Piłkarz meczu – Krzysztof JANUS.

11 GOLI w barwach Odry strzelił już kapitan Krzysztof Janus, który przy Oleskiej gra od 1,5 roku.

395 MINUT – już taki boiskowy czas Odra nie straciła gola na swoim stadionie. Po raz ostatni przy Oleskiej do siatki trafić udało się Podbeskidziu (27 października). Potem na zero grała tam Nieciecza, Miedź, Tychy, no i Bełchatów.

POWIEDZIELI

Artur DERBIN: – Gra nie miała prawa być płynna ze względu na stan boiska. Nie tłumaczymy tym porażki, ale powód, dla którego gra była zdecydowanie częściej w powietrzu niż na podłożu. Przeciwnik wykorzystał jeden moment, w którym się zagapiliśmy. Nie mam pretensji do zespołu. Sytuacja lekko się skomplikowała, ale to dopiero początek. Fajerwerków nie ma, w grze jest dużo prostych środków i tak to będzie wyglądało też w najbliższych meczach. Każdy punkt będzie na wagę złota.

Dietmar BREHMER: – Bardzo się cieszę, że pierwszy mój mecz w Opolu wyszarpaliśmy z gardłą bardzo dobremu przeciwnikowi. Gratuluję, bo to była bardzo trudna przeprawa, Bełchatów jest naprawdę dobrze zorganizowany i groźny. Zrealizowaliśmy plan na mecz. Strzeliliśmy gola z kontry, po błędzie przeciwnika, ale tak to już bywa.