Co się dzieje z Wisłą Kraków? Dawid Kort zna powód spadku formy

Wisła Kraków swoje ostatnie ligowe spotkanie wygrała miesiąc temu, pokonują w derbach Cracovię. Od tego czasu zanotowała dwa remisy i w piątek porażkę z Piastem. Nic dziwnego, że po meczu zawodnicy jedenastki z Krakowa nie mieli zadowolonych min, wśród nich Dawid Kort.

– Na pewno liczyliśmy na to, że będzie to inaczej wyglądało. Przyjechaliśmy do Gliwic po trzy punkty, a wyjeżdżamy z niczym. Kluczowe w tym wszystkim były bramki dla Piasta. My staraliśmy się gonić, ale drugi gol dla gospodarzy zamknął mecz – mówił po spotkaniu Dawid Kort, który w piątek na boisku pojawił się w drugiej połowie, zmieniając w przerwie Vullenta Bashę.

Stało się tak po raz pierwszy w tym sezonie. Wcześniej 23-letni pomocnik wszystkie spotkania rozpoczynał w wyjściowym składzie Wisły. W Gliwicach Kort popisał się w 74 minucie kapitalnym trafieniem z prawie 40 metrów, po którym piłka trafiła w porzeczkę bramki rozpaczliwie interweniującego Frantiszka Placha.

– Szczerze, to myślałem że wpadnie. Piłka opadała i z mojej perspektywy wyglądało to tak, że znajdzie się w siatce. Szkoda, że tak się nie stało – komentował pomocnik „Białej Gwiazdy”. Czego zabrakło Wiśle? – Stwarzania sobie sytuacji bramkowych. To był główny powód. Co do meczu, to nie byliśmy zaskoczeni takim jego przebiegiem. Piast to dobry zespół. To my słabo weszliśmy w to spotkanie – tłumaczył Kort.

 

Michał Probierz po meczu Cracovia – Miedź.