Cracovia. Pestka z wisienki na torcie

Strzelec dwóch goli Wiśle Płock na długo zapamięta piątkową datę 13 maja, ale i… wczorajszy dzień, gdy otrzymał od selekcjonera Czesława Michniewicza powołanie do reprezentacji Polski.


Krakowianin z krwi i kości Kamil Pestka, który 5 lat temu, jako 18-latek debiutował w „Pasach” na boiskach ekstraklasy, na finiszu obecnego sezonu prezentuje nowe oblicze. Przesunięty przez Jacka Zielińskiego z lewej obrony na „wahadło” stał się nie tylko motorem napędowym akcji ofensywnych Cracovii, ale w dodatku strzela gole.

Trafia raz za razem

Zawodnik, który do 20 marca w 71 meczach na najwyższym szczeblu krajowych rozgrywek miał na swoim koncie jedną bramkę, strzeloną 8 grudnia 2019 roku w wygranym 3:0 meczu z Rakowem Częstochowa, trafia wiosną raz za razem. W ostatnich 5 występach 4 razy wpisał się na listę strzelców, a w ostatnim spotkaniu z Wisłą Płock 13 maja dwukrotnie pokonał bramkarza rywali, przyczyniając się istotnie do wygranej 3:0.

– Do Cracovii trafiłem jako 16-latek – przypomina wychowanek Prokocimia Kraków.

– Wspinałem się szczebel po szczeblu. Największy przeskok nastąpił oczywiście w chwili przejścia do pierwszej drużyny. Odstawałem warunkami fizycznymi, pojawiła się też trochę większa presja na treningach, co było odczuwalne. Wchodziłem jednak do zespołu stopniowo. Najpierw trener Jacek Zieliński od czasu do czasu zapraszał mnie na treningi, następnie zabrał mnie z zespołem na obóz i dopiero później włączył mnie na stałe do kadry. Istotne było to, że od swoich pierwszych dni w Cracovii trafiałem na trenerów, którzy konsekwentnie na mnie stawiali i łapałem kolejne minuty. Ogromny wpływ miał na mnie trener Piotr Mrozek w zespole juniorów. Pod jego batutą czułem, że zrobiłem największy postęp. Sporo zawdzięczam jednak każdemu ze szkoleniowców i mogę to przyznać bez żadnych wątpliwości. Bardzo dużo dała mi także gra w reprezentacji młodzieżowej, w której pod wodzą Czesława Michniewicza dotarliśmy do turnieju finałowego, po drodze w barażach eliminując Portugalię. To był niezwykle wartościowy turniej. Mecze były bardzo trudne, zarówno z Belgią, Włochami jak i Hiszpanią. Nie każdemu nasz styl się podobał, ale wszystko było wypracowane. Czuliśmy się dobrze w tym, co robiliśmy. Nie było sensu zmieniać czegoś, co funkcjonuje. Chcieliśmy się w tym doskonalić i wiele pokazał chociażby wygrany 3:2 mecz z Belgią. Uważam, że nie była to przypadkowa wygrana. Natomiast w spotkaniu przeciwko Włochom, z którymi wygraliśmy 1:0, może nie mieliśmy wielu sytuacji do zdobycia bramki, ale klasowe drużyny potrafią wykorzystać swoją jedyną szansę i tak się stało po strzale Krystiana Bielika. W dodatku ważna okazała się atmosfera, która była bardzo dobra i idealnie wpływała na drużynę.

Efekty są bardzo dobre

Na Kamila Pestkę idealnie wpłynęła zmiana trenera w Cracovii. Odnowiona współpraca z Jackiem Zielińskim, który przestawił 23-letniego piłkarza na bardziej ofensywną grę, przynosi coraz lepsze efekty. Dowodem na to są gole z meczów ze Stalą Mielec i Zagłębiem Lubin oraz „dwupak” z Wisłą Płock.

– Mogę powiedzieć, że od pierwszy rozmów z trenerem po jego powrocie do Cracovii słyszałem, że docelowo jestem przymierzany do dwóch pozycji: zarówno do tego wahadła, jak i do skrajnie lewego obrońcy w ustawieniu trójką – dodaje Kamil Pestka.

– Nie zaprzeczę, że pozycja na wahadle mi odpowiada. Lubię tak grać, gdy mogę częściej przechodzić do ofensywy. To wahadło jest o tyle newralgiczną pozycją, że łączy defensywę z ofensywą, więc to też nie jest tak, że grając na wahadle jestem skupiony tylko na ataku. To jest w zasadzie połączenie pozycji bocznego pomocnika i bocznego obrońcy w jednym. Nie ukrywam, że musiałem się z nią oswoić, przyswoić pewne automatyzmy wynikające z tego ustawienia, nabrać w nim obycia, ale efekty są bardzo dobre i mogę się tylko cieszyć.

Szóste na plus

Zadowoleni są także kibice Cracovii, bo seria 5 spotkań z rzędu bez porażki wywindowała „Pasy” na 7. miejsce w tabeli i na ostatni mecz sezonu z Legią w Warszawie krakowianie jadą z myślą o przedłużeniu passy.

– W meczu z Wisłą Płock w pełni zdominowaliśmy przeciwnika – przypomina strzelec dwóch goli w tym spotkaniu.

– Bardzo się z tego cieszymy i jeżeli możemy czegoś żałować to szkoda, że dopiero w przedostatnim meczu sezonu i jego zamknięcie na naszym stadionie. Traktujemy to jednak jako dobry prognostyk na ostatni mecz oraz na to co nasz czeka w kolejnych rozgrywkach. Te które się kończą, choć na podsumowanie przyjdzie czas po 34. kolejce, w sumie nie są złe. Jeżeli po meczu z Legią znajdziemy się na 6. miejscu to będziemy mogli nawet zapisać ten sezon na plus. Nie powiem, że liczyliśmy na więcej, ale ambicja zawsze każe patrzeć wyżej. Jeżeli jednak będziemy w pierwszej szóstce, to myślę, że ten sezon będziemy mogli zaliczyć do udanych.


4 GOLE od 1 kwietnia strzelił Kamil Pestka


Na zdjęciu: Kamil Pestka na finiszu ekstraklasowego sezonu ma powody do zadowolenia.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus