Cracovia. Sergiu szlachetne serce

Pomaga biednym dzieciom w Rumunii i pamięta o koledze, który zmarł na boisku.


Sergiu Hanca dla kibiców Cracovii jest nie tylko kapitanem drużyny „Pasów”. 30-letni pomocnik, grający w zespole spod Wawelu od 9 lutego 2019 roku, kiedy to w debiucie strzelił gola dającego zwycięstwo 2:1 w meczu z Piastem Gliwice, stał się liderem z prawdziwego zdarzenia. Powołany właśnie do szerokiej kadry Rumunii wychowanek FCM Targu Mures jest sercem krakowskiej jedenastki, którą wyprowadza na murawę, a dodatku potrafi piłkę nożną w ujmujący sposób powiązać z życiem.

Gdy pięć lat temu grał jeszcze w Dinamie Bukareszt za namową swojego duchowego przewodnika prawosławnego księdza wybrał się z żoną Andreą do wsi Condeesti. Tam zobaczył rozpadającą się ruderę, w której mieszkała pięcioosobowa rodzina. Poruszony ich sytuacją… kupił im kontener mieszkalny i zabezpieczył podstawowe potrzeby życiowe czwórki dzieci, o których mówi, że je zaadoptował. W lokalnym sklepiku mają otwarty rachunek, a duchowny Nicolae Ganga czuwa nad ich edukacją i życiowym rozwojem. Mogą więc brać jedzenie i ubranie oraz wszystkie potrzebne produkty, a piłkarz Cracovii płaci przelewem.

Może więc pomaga

– Od Boga dostaję dużo wskazówek, daje mi dużo myśli – powiedział Sergiu Hanca. – Gdy grałem jeszcze w Dinamie Bukareszt postanowiłem, że po każdym golu lub asyście zrobię coś dobrego dla kogoś potrzebującego. Z ojcem Gangą po raz pierwszy spotkaliśmy się w jego kościele. Zapytałem, czy zna jakąś biedną rodzinę, bo bardzo chcielibyśmy z żoną pomóc i udało się, ale zanim trafiłem na rodzinę z Condeesti, kupowałem już potrzebującym jedzenie, ubranie, wysyłałem przelewy. Andreea któregoś razu umówiły się z żoną innego piłkarza Dinama i nakupiły jedzenia, ubrań, a następnie zawiozły je biednym dzieciom z przedmieść miasta Urziceni. Możemy więc pomagamy.

Pierwszy dzień w klubie

W dzieło pomocy potrzebującym włączyli się też kibice Cracovii, a Sergiu Hanca jest im za to bardzo wdzięczny i bez wahania przedłużył kontrakt do czerwca 2025 roku.

– Nikt nigdy nie okazał mi tyle szacunku, co kibice Cracovii, organizując akcję charytatywną dla rumuńskiej rodziny, której pomagamy razem z żoną – dodał Sergiu Hanca. – Jestem im wdzięczny, ale nie tylko za to. W „Pasach” jest coś niesamowitego. Choć już minęło trochę czasu to ja nadal bardzo dobrze pamiętam mój pierwszy dzień w klubie i wspólny obiad z kolegami z drużyny. Ledwo przyjechałem, a wszyscy traktowali mnie jakbym grał tu od lat. W dodatku w każdym następnym dniu było lepiej. Nie żałuję więc swojej decyzji o przeprowadzce z Bukaresztu pod Wawel, bo wiem, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny. Wierzę, że Bóg wszystko ma dla nas zaplanowane i powiem szczerze, że dzisiaj nie mogę nawet powiedzieć, że Kraków jest moim drugim domem. To mój pierwszy dom, a do Rumunii z żoną i dwójką naszych dzieci jeździmy na wakacje.

Bramka z dedykacją

Nie znaczy to jednak, że w życiu reprezentanta Rumunii były tylko dobre chwile. Na boisku był nawet świadkiem śmierci kolegi. 6 maja 2016 roku, w trakcie spotkania Dinamo Bukareszt – Viitorul Constanta wprowadzony do gry w 63. minucie reprezentant Kamerunu Patrick Ekeng po 7 minutach biegania po murawie upadł i i mimo podjętej błyskawicznie pomocy, zmarł na atak serca.

– Od tamtego czasu co roku w okolicy 6 maja wspominam mojego kolegę z Dinama – zapewnił Sergiu Hanca. – Gram i strzelam myśląc o Patricku. Dlatego w tym roku, po strzeleniu gola Rakowowi, ciesząc się z wywalczonego dzięki niemu remisu przypomniałem o nim. Wychodząc na boisko w Częstochowie, choć zaczynałem mecz jako rezerwowy, byłem pewien, że ulokuję piłkę w siatce i będę mógł zadedykować tę bramkę Patrickowi.

Przypomnijmy, że ten gol w praktyce oznaczał otwarcie drogi do mistrzostwa Lechowi Poznań nic więc dziwnego, że sympatycy „Kolejorza” projektując mistrzowski szal połączyli barwy i herby obydwu klubów, a Sergiu Hanca ma otrzymać pierwszy egzemplarz.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus