Podbeskidzie. Kolejne ważne starcie

Dziewięć lat temu Podbeskidzie wygrało na Widzewie i utrzymało się w ekstraklasie.


Był 2 czerwca 2013 roku. Stadion Widzewa Łódź wyglądał zupełnie inaczej, a w ostatniej kolejce rozgrywek ekstraklasy gospodarze podejmowali Podbeskidzie Bielsko-Biała. Zespół prowadzony przez Radosława Mroczkowskiego miał spokój i pewne utrzymanie w ekstraklasie, o które walczyły trzy zespoły, w tym gronie „górale”. Zwycięstwo przy al. Piłsudskiego dawało pozostanie w ekstraklasie ekipie prowadzonej przez Czesława Michniewicza. Wiadomo już było, że Polonia Warszawa nie otrzymała i nie otrzyma licencji na kolejny sezon, a z ligi spadnie jeden zespół. Z tego powodu bezpieczny był Ruch Chorzów, a korespondencyjny pojedynek bielszczan z Bełchatowem, który grał w Gliwicach, był niezwykle emocjonujący.

Damian Chmiel dał prowadzenie Podbeskidziu, a Michał Mak zdobył gola dla GKS-u w meczu z Piastem. Później trafił przy Okrzei Seweryn Michalski, a chwilę po nim Robert Demjan podwyższył prowadzenie „górali”. Szybko jednak Widzew strzelił kontaktowego gola i wzrosły nadzieje kibiców Bełchatowa na utrzymanie. Tym bardziej, że zespół zdobył trzecią bramkę. W końcówkach obu spotkań było bardzo nerwowo. Piast strzelił dwa gole, Widzew atakował Podbeskidzie, ale nic się ostatecznie nie zmieniło i „górale”, na łódzkim stadionie zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie. I to nie na miejscu piętnastym, ale czternastym, czyli nawet jeżeli Polonia otrzymałaby licencje, to bielszczanie i tak w lidze by pozostali.

Nie był to jedyny mecz Podbeskidzia z Widzewem, od którego bardzo wiele zależało. W kolejnym sezonie obie ekipy rywalizowały w grupie spadkowej ekstraklasy. Bielszczanie, już pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego, spisywali się w fazie dodatkowej bardzo dobrze. Widzew? Wręcz przeciwnie. Walczył o pozostanie w ekstraklasie. Bez powodzenia, a gwóźdź do łódzkiej trumny wbili właśnie „górale”. W 35. kolejce obie ekipy mierzyły się na Stadionie Miejskim przy ul. Rychlińskiego i gospodarze nie mieli dla Widzewa litości. Wygrali 3:0, co oznaczało pożegnanie się łódzkiej drużyny z ekstraklasą. To był ostatni sezon Widzewa w gronie najlepszych. Teraz – po ośmiu latach przerwy – ekipa z al. Piłsudskiego walczy o powrót na najwyższy poziom rozgrywkowy i po raz kolejny w bardzo ważnym meczu, tym razem dla obu zespołów, zmierzy się z Podbeskidziem. Widzew walczy o bezpośredni awans do ekstraklasy. „Górale” mają jeszcze szanse na baraże.

Jeszcze jednym elementem łączącym mecze z 2013 roku i ten najbliższy jest walka o koronę króla strzelców ekstraklasy. Dziewięć lat temu jedną z bramek dla bielskiej drużyny strzelił Robert Demjan. Przed kolejką gracz Podbeskidzia miał jedno trafienie przewagi nad Danijelem Ljuboją i Wladimerem Dwaliszwilim, czyli dwójką graczy Legii Warszawa. W ostatniej serii gier żaden z graczy „wojskowych” bramki nie strzelił, czyli Słowak przypieczętował tytuł najlepszego snajpera ligi. Teraz Kamil Biliński jest w nieco lepszej sytuacji. Ma bowiem dwa gole przewagi nad Szymonem Sobczakiem, który jest jedynym graczem, który może zaatakować napastnika Podbeskidzia. Pozostali mają bowiem od „Bili” o pięć bramek mniej.


Na zdjęciu: Robert Demjan (z prawej), dziewięć lat temu, na stadionie Widzewa Łódź przypieczętował koronę króla strzelców ekstraklasy.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus