Dzika finezja sporo warta, czyli awans coraz bliżej!

Piękny strzał Mariusza Idzika zapewnił „Niebieskim” komplet punktów w starciu z dobrze dysponowaną lubińską młodzieżą. Już w sobotę przy Cichej derby z Polonią, które mogą rozstrzygnąć losy awansu!


Na początku rundy wiosennej kibice Ruchu mogli zachwycać się regularnością Michała Biskupa, który trafiał do siatki w pięciu meczach z rzędu. Gdy do zdrowia wrócił Mariusz Idzik, to on znów przejął snajperską buławę. Zdobył decydującą bramkę ze Ślęzą (z rzutu karnego), a tej soboty wpisał się na listę strzelców w Lubinie. I to w jakim stylu!

To był gol rodem z topowych europejskich lig, a otoczenie – mecz rozegrano na głównej płycie stadionu Zagłębia – tylko dodało mu uroku. – Rzadko strzelam ładne gole, dlatego satysfakcja jest podwójna – śmiał się snajper Ruchu, dla którego była to bramka nr 20 w tym sezonie.

Robi swoje

Jak padła? Piotr Kwaśniewski zagrał długą piłkę z pominięciem drugiej linii. Nie zrozumieli się lubińscy defensorzy, Jakub Rogalski i Milan Posmyk, przeszkadzając sobie z wyekspediowaniem głową futbolówki. Idzik znalazł się na 25 metrze i precyzyjnie, wewnętrzną częścią stopy, przelobował Marcina Furtaka.

Gospodarze popełnili w tej sytuacji kilka błędów, ale trzeba było dużej klasy, by skorzystać z tego w taki sposób, w jaki uczynił to napastnik „Niebieskich”. – Świetnie to wykończył, zauważył, że bramkarz jest wysunięty. Robi swoje. Na pewno jego forma nie jest optymalna. Dużo więcej od niego oczekuję, patrząc na samą grę, ale strzela gole, dzięki niemu zdobywamy 3 punkty – zaznaczał trener Łukasz Bereta.

– Wyszarpaliśmy te punkty po jednej akcji, błędzie stoperów. Cieszymy się, że podtrzymujemy naszą passę – dodawał Mariusz Idzik.

Nadal +10

Ruch wygrał 8. raz z rzędu, w tym roku ma komplet 7 zwycięstw. Z ostatnich 20 meczów (ligowych i pucharowych) wygrał 19, przegrywając jedynie w Goczałkowicach! Przewaga nad Polonią po dwóch trudnych spotkaniach – bo takowych spodziewano się w kontekście konfrontacji ze Ślęzą i Zagłębiem II – nadal wynosi 10 punktów. A w sobotę derby z bytomianami… Jeśli chorzowianie i wtedy staną na wysokości zadania, losy awansu będą w praktyce rozstrzygnięte.

Łatwo jednak nie jest, o czym świadczy fakt, że trzeci weekend z rzędu lider wygrywa różnicą raptem gola. Choć rezerwy ekstraklasowicza wystawiły młodziutki skład, z 10 młodzieżowcami (w tym 7 juniorami!), wspartymi 25-letnim Wojciechem Galasem, to zawiesiły poprzeczkę bardzo wysoko. A Ruch miał tym trudniejsze zadanie, że za kartki pauzował Kacper Kawula, zaś Łukasz Janoszka i Michał Mokrzycki nie byli w pełni sił i zaczęli spotkanie na ławce. To pewnie też przyczyniło się do tego, iż chorzowianom niespecjalnie układał się ten mecz, a w kilku sytuacjach mogli mówić o dużym szczęściu; Jakub Bielecki nie narzekał na bezrobocie.

Gospodarze żałowali

– Nie był to łatwy mecz. Wiemy, że rezerwy Zagłębia to groźna drużyna, jeśli od razu nie wybije się jej piłki z głowy. Ma dobrze zorganizowany zespół, świetnie wyszkolony technicznie, dlatego było to spotkanie na bardzo wysokim poziomie i intensywności. Stadion też wytworzył atmosferę wielkiego meczu. Brakło tylko kibiców – nie ukrywał szkoleniowiec „Niebieskich”, choć chorzowscy fani i tak pojawili się pod obiektem i po końcowym gwizdku drużyna podziękowała im za wsparcie.
Porażki żałowali gospodarze.

– Spotkały się bardzo solidne zespoły. Zasłużyliśmy przynajmniej na punkt. Stworzyliśmy sytuacje, które można było zamienić na bramkę. Futbol, jaki pokazaliśmy, mógł się podobać. Było zaangażowanie, walka do ostatniej minuty i serducho zostawione na murawie – przekonywał Adam Buczek, trener lubińskich rezerw.



Na zdjęciu: Są powody do radości! 20. w sezonie gol Mariusza Idzika dał Ruchowi 8. z rzędu wygraną.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus