Eliminacje LKE. Rubin nie taki straszny

Raków Częstochowa nie strzelił gola w trzecim kolejnym pucharowym meczu. W pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacji bezbramkowo zremisował z drużyną z Kazania.

Marek Papszun nie zaskoczył wyjściową jedenastką. Z racji absencji Milana Rundicia szkoleniowiec częstochowian ponownie przesunął do linii defensywnej Frana Tudora. Jedynym znakiem zapytania była obecność Vladislavsa Gutkovskisa, który w ostatnich spotkaniach prezentował się przeciętnie. W meczu z Suduvą Mariampol opuścił boisko po ledwie 45 minutach. Leonid Słucki z kolei, ku ogólnemu zaskoczeniu, desygnował do gry Chwicze Kwaracchelie. 20-letni Gruzin ma niedługo opuścić Kazań i wydawało się, że nie pojawi się w składzie na spotkanie z wicemistrzem Polski. Mimo to Słucki posłał go do boju.

Częstochowianie dobrze weszli w pierwszą połowę, meldując się często w okolicach bramki Jurija Diupina. byli jednak nieskuteczni. Rubin po pierwszych kilku minutach zaskakującego dla nich naporu gospodarzy uspokoił sytuację i sam ruszył do ataku. Mimo to Raków umiejętnie się bronił i tylko raz pozwolił gościom z Rosji poważnie zagrozić swojej bramce. W pojedynku sam na sam Kwaracchelia przegrał z Vladanem Kovaczeviciem, który po raz kolejny w tym sezonie ratuje Raków przed stratą bramki.

Z upływającym czasem pierwszej części spotkania częstochowianie mieli coraz większe kłopoty. Po niektórych zawodnikach, m.in. Mateuszu Wdowiaku, widać było ogromne zmęczenie. Mimo to wicemistrzowie Polski kilka razy mieli okazję na gola. Brakowało jednak precyzji w dośrodkowaniu lub dokładnego wykończenia akcji.

Szkoleniowiec gospodarzy miał prawo być niezadowolony z postawy tercetu ofensywnego Lopez – Gutkovskis – Marcin Cebula. Szczególnie postawa Hiszpana i Łotysza była daleka od tej, do jakiej przyzwyczaili kibiców. Trzeba jednak oddać częstochowianom, że w porównaniu do spotkania z Suduvą w pierwszej połowie grali zdecydowanie lepiej. Raków potwierdził tym samym, że Rubin czeka ciężka przeprawa, szczególnie, że jeszcze przed przerwą Słucki musiał dokonać dwóch zmian spowodowanych urazami swoich zawodników.

Druga połowa rozpoczęła się z opóźnieniem. Powodem były koszulki zawodników Rubina. Już w trakcie pierwszej połowy z trykotów gości zaczęły odpadać elementy, takie jak numery czy nazwiska. Piłkarze z Kazania postanowili… domalować je flamastrem. Portugalski sędzia Joao Pinheiro nie chciał jednak rozpocząć drugiej części spotkania. Dopiero po jego interwencji goście zmienili trykoty i można było kontynuować mecz.

Częstochowianie dobrze weszli także i w drugą połowę. W pierwszych pięciu minutach gospodarze wywalczyli rzut wolny i trzy rożne. Ponownie jednak brakowało precyzji w dograniu.

Upływający czas nie był korzystny dla gospodarzy. Rubin zaczął lepiej organizować się w defensywie, przez co Raków miał zdecydowanie mniej miejsca do rozgrywania ataków. Również w ofensywie podopieczni Słuckiego prezentowali się zdecydowanie lepiej. Kolejny raz zagrożenie stworzył Kwaracchelia. Jego uderzenie zostało odbite przez Andrzeja Niewulisa, czym uratował zespół przed stratą bramki.

W ostatnich minutach strzałów z dystansu próbowali Sebastian Musiolik, który zmienił Marcina Cebulę, oraz Lopez, ale nie sprawiły one kłopotów bramkarzowi Rubina.


Raków Częstochowa – Rubin Kazań 0:0 (0:0)

Sędziował: Joao Pinheiro (Portugalia).

RAKÓW: Kovaczević – Arsenić, Niewulis, Tudor – Wdowiak (67. Długosz), Poletanović, Papanikolaou (77. Szelągowski), Kun – Lopez, Gutkovskis (67. Guedes), Cebula (82. Musiolik). Trener Marek PAPSZUN.

RUBIN: Diupin – Zotow, Uremović, Begić, Zuev (18. Ignatiew) – Jevtić (84. Musajew), Abildgaard, Szatow (29. Kostiukow) – Haksabanović, Despotović, Kwaracchelia (84. Bakaliew). Trener Leonid SŁUCKI.

Żółte kartki: Kostiukow (90+2) Niewulis (43.), Papanikolaou (59.), Arsenić (79.), Kun (83.), trener Papszun (88.).

Rewanż 12 sierpnia.


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus