Emocje do końca

W ostatnich sekundach sędzia Piotr Lasyk sprawdzał czy Cracovii należy się rzut karny.


Awizowany jako szlagier rewanż za Superpuchar Polski nie stał na takim poziomie jakiego oczekiwali kibice. Za dużo było szarpanej gry, a za mało „piłki w piłce”, ale na brak emocji narzekać się nie dało. Wystarczy stwierdzenie, że po ostatniej akcji, w której nawet bramkarz Cracovii znalazł się w polu karnym Legii, sędzia Piotr Lasyk poszedł jeszcze sprawdzać na ekranie czy Tomas Pekhart zagrał piłkę ręką czy nie. Karnego nie odgwizdał, a to znaczyło, że warszawianie zdobyli pod Wawelem komplet punktów.

W pierwszej połowie, choć grę prowadzili „wojskowi”, groźniej wyglądały przymiarki „Pasów”. W 5 minucie Ivan Fiolić uderzył płasko zza linii pola karnego i debiutujący w wyjściowym składzie 19-letni Cezary Miszta musiał się wykazać umiejętnościami na raty łapiąc piłkę. To była jednak tylko przygrywka przed próbą Michala Siplaka. Słowak w 29 minucie zdecydował się bowiem na strzał z 25 metrów, a piłka zmierzała pod poprzeczkę i lekko wysunięty na przedpole bramkarz Legii musiał się wyciągnąć jak struna, żeby wybić futbolówkę na rzut rożny. Natomiast strzały gości były zbyt słabe, jak choćby ten z 19 minuty, kiedy to Bartosz Kapustka po zagraniu Tomasa Pekharta źle trafił w piłkę i Karol Niemczycki miał łatwe zadanie.

Do tego dodajmy po jednym zamieszaniu, będącym konsekwencją stałych fragmentów gry. W 14 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pod bramką krakowian Tomas Pekhart został zablokowany, a dobitka Pawła Wszołka okazała się nieskuteczna. Natomiast w 39 minucie po drugiej stronie boiska po kornerze Milan Dimun próbował skierować piłkę do bramki gości, ale przed nią najlepiej ustawiony był Josip Juranović i wyjaśnił sytuację.

Więcej działo się po zmianie stron, bo po przerwie ostro ruszyła Legia i Filip Mladenoivić już w 48 minucie podcinką zza narożnika pola bramkowego, w sytuacji oko w oko z Niemczyckim, ostemplował poprzeczkę. Reprezentant Serbii szybko poprawił celownik i w 50 minucie był już bezbłędny. Po zagraniu Juranovicia, dośrodkowującego z prawego skrzydła, 29-letni wychowanek FK Borac, zamykając kontrę, płasko uderzył z pierwszej piłki i z linii bocznej pola bramkowego między nogami golkipera umieścił futbolówkę w siatce.

Po stracie gola zespół Michała Probierza natychmiast zaatakował i zepchnął rywali do obrony, z której co jakiś czas wychodziły niebezpiecznie zapowiadające się kontry, źle finalizowane jednak przez Pekharta. Natomiast szturmowi miejscowych brakowało precyzji w wykończeniu akcji, bo nie oddali ani jednego celnego strzału. Najgroźniej pudłowali: Pelle van Amersfoort, który minimalnie przestrzelił w 59 minucie i Thiago, bo posłał piłkę tuż obok słupka w 87 minucie. Nie było też stuprocentowych okazji bramkowych, bo Juranović i Mladenović po wykonaniu swojego ofensywnego zadania byli bezbłędni w defensywie. To wystarczyło, żeby drużyna Czesława Michniewicza cieszyła się z 7 w tym sezonie zwycięstwa i awansowała na pierwsze miejsce w tabeli.


Cracovia – Legia Warszawa 0:1 (0:0)

0:1 – Mladenović, 51 min (asysta Juranović).

CRACOVIA: Niemczycki 5 – Rapa 6, Szymonowicz 5, Rodin 5, Siplak 6 – Fiolić 4 (81. Zaucha niesklas.), Dimun 3 (64. Rivaldinho 3), Loshaj 4, Pik 4 (46. Thiago 5), van Amersfoort 5 – Vestenicky 4 (81. Piszczek niesklas.). Trener Michał PROBIERZ. Rezerwowi: Wilk, Marquez, Lusiusz, Pieńczak, Ferraresso.

LEGIA: Miszta 6 – Juranović 7, Lewczuk 5, Jędrzejczyk 5, Mladenović 8 – Gwilia 5 (64. Rafael Lopes 3), Martins 6, Kapustka 5 – Wszołek 5, Luquinhas 6, Pekhart 4. Trener Czesław MICHNIEWICZ. Rezerwowi: Boruc, Wieteska, Karbownik, Luis Rocha, Cholewiak, Włodarczyk, Rosołek, Stolarski.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Mecz bez udziału publiczności. Czas gry: 95 min (45+50). Żółte kartki: Loshaj (31, faul), Piszczek (90+2, faul), Probierz (90+3, trener na ławce) – Kapustka (79, faul).

Piłkarz meczu – Filip MLADENOVIĆ.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus