Euzebiusz Smolarek: Nie można przerzucać odpowiedzialności tylko na zawodników

Ekstraklasa SA zaproponowała PZPN-owi uchwałę mającą umożliwić na czas pandemii zredukowanie kontraktów piłkarzy o 50 procent – do kwoty nie mniejszej niż 10 tysięcy złotych brutto. Co pan na to?
Euzebiusz SMOLAREK: – Ekstraklasa SA nie decyduje, ile ktoś zarabia. Tego akurat chłopaki nie muszą się bać. Sami decydują o kontraktach, Ekstraklasa nie ma tu wiele do powiedzenia. Nasi prawnicy – i nie tylko nasi – potwierdzili, że tej uchwały nie ma się co obawiać. Oczywiście wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak trudna jest sytuacja. Zrobiliśmy szybką ankietę, pytaliśmy piłkarzy, jak sytuacja wygląda. 70-80 procent z nich naprawdę chce się dogadać, czując, że ich klub ma problem. Jest inny kłopot: w lidze gra 40 procent obcokrajowców. Oni nie czują się tak związani z danym miejscem jak Polacy. Nie można też myśleć, że każdy piłkarz jest milionerem. Większość po prostu chce otrzymywać pensje. Nawet zmniejszoną, ale otrzymywać. Trzeba rozmawiać.

Wcześniej PZPN zaprezentował pakiet pomocowy dla klubów. Jedną z jego składowych jest wydłużenie przyzwolenia na niepłacenie piłkarzom z dwóch do czterech miesięcy.
Euzebiusz SMOLAREK: – W oświadczeniu zapytaliśmy już, jakim prawem obecnie polska federacja arbitralnie, bez jakiejkolwiek konsultacji z zawodnikami, uznaje, że piłkarze oraz ich rodziny mogą obejść się przez cztery miesiące bez żadnego dochodu? W jaki sposób PZPN zapłaci rachunki, czynsz, raty kredytów za piłkarzy? Czy PZPN wychodzi z założenia, że wszyscy zawodnicy w Polsce to milionerzy? Gdzie tu mowa o dialogu społecznym, poszanowaniu praw zawodników i ich podstawowych interesów? Już w tej chwili kluby mają możliwość opóźnienia w zapłacie wynagrodzeń piłkarzy o dwa miesiące i nagminnie z tej możliwości korzystają. Z naszej ankiety wynika, że jeszcze przed wybuchem epidemii co czwarty klub pozostawał w opóźnieniu w zapłacie wynagrodzenia za co najmniej jeden miesiąc, ale były też kluby, które nie zapłaciły zawodnikom za dwa, a nawet trzy miesiące. Kategorycznie oponujemy takiemu ukształtowaniu sytuacji zawodników, które zostało przedstawione w założeniach pakietu pomocowego PZPN. Jeśli związek nie zmieni swojego spojrzenia na problem, to ze swojej strony zmuszeni będziemy podjąć wszelkie możliwe kroki prawne, zmierzające do wyeliminowania tej skrajnie niesprawiedliwej regulacji.

Czy sam miał pan w karierze sytuację, gdy ktoś proponował panu obniżenie kontraktu?

Euzebiusz SMOLAREK: – Spotkałem się z taką sytuacją np. podczas mojej gry w Polonii Warszawa, gdzie z dnia na dzień otrzymałem propozycję nowych warunków kontraktu, który cały czas obowiązywał. Jak wszyscy pamiętają, temat zakończył się tak, że zostałem zesłany do tzw. Klubu Kokosa i nie mogłem trenować z żadnym zespołem. To była trochę inna sytuacja niż ta teraz. Jednym z elementów, który wtedy był dla mnie nie do przyjęcia, był brak konstruktywnej rozmowy na ten temat w klubie i odgórne narzucenie nowych warunków umowy.

Załóżmy, że jest pan teraz przeciętnym ekstraklasowym zawodnikiem, zarabiającym ligową średnią. Czekałby pan na ruch PZPN, klubu, czy też być może sam starałby się pan podjąć jakieś kroki, zarazić szatnię swoją inicjatywą, by pomóc klubowi jako miejscu swojej pracy?

Euzebiusz SMOLAREK: – Wszelkie rozmowy na temat przyszłości kontraktów powinny toczyć się w oparciu o uczciwie przedstawione zawodnikom informacje i na takie zachowanie klubu czekałbym. Nie zgodziłbym się na odgórne narzucone rozwiązania dotyczące kontraktów i takie jest też stanowisko Polskiego Związku Piłkarzy. Kluby muszą podchodzić do zawodników transparentnie i szczerze przedstawiać im swoją sytuację. Pokazywać, o ile obniżą się im przychody w związku z obecną sytuacją i jakie podejmą kroki, by wdrożyć program oszczędnościowy. Nie można szukać oszczędności wyłącznie w płacach zawodników. Otwartość podejścia wszystkich stron i wspólne poszukiwanie konstruktywnych rozwiązań to w tej sytuacji istotna sprawa.

Był pan zaskoczony faktem, że pierwszą drużyną w Polsce, która wyraziła gotowość do obniżenia kontraktów, była Polonia Bytom, ledwie trzecioligowa? Dopiero potem oświadczenia wystosowano w Śląsku Wrocław i Wiśle Kraków.

Euzebiusz SMOLAREK: – Każdy z wymienionych przypadków jest indywidualny, ale gdy zawodnicy tych klubów podjęli decyzję dotyczącą swoich kontraktów po wcześniejszym dialogu i rozmowie, to możemy tylko się cieszyć. Otwartość i, przede wszystkim, transparentne działanie jest w tej chwili bardzo ważne.

Czy słusznie część kibiców, ale nie tylko, wywiera nacisk na piłkarzy różnych klubów, by zrzekli się części wynagrodzeń za okres pandemii?

Euzebiusz SMOLAREK: – Wszyscy widzimy co się dzieje; w jakim położeniu znajduje się obecnie Europa i cały świat. Piłkarze są rozpoznawalni i poprzez media społecznościowe dostępni dla kibiców, stąd też takie sygnały w internecie się pojawiają. My stoimy jednak na stanowisku, że naciski i tego typu wywieranie presji nie jest nikomu potrzebne. Apelujemy o wspólne wypracowanie mechanizmów gwarantujących przetrwanie polskiej piłki w tym trudnym okresie. Proszę wziąć pod uwagę, że nie wszyscy piłkarze mają bardzo wysokie kontrakty, bo zależą one od klasy rozgrywkowej. Im niższa liga, tym uposażenie niższe, a do tego nie zawsze płacone na czas. Zawodnicy nadal często spotykają się z opóźnieniami w zapłacie należnego wynagrodzenia – niezależnie od sytuacji z jaką obecnie mamy do czynienia. Piłkarze, których ten problem dotyka – a mamy informacje o przypadkach większych zaległości niż za okres jednego miesiąca – często sprzeciwiają się dalszym ograniczeniom w ich zapłacie.

Czy myśli pan, że w dobrym smaku byłoby – czego jeszcze nie doświadczyliśmy – gdyby publicznie gotowość do redukcji kontraktu zgłosili nie tylko piłkarze, czego wielu kibiców się domaga, ale też na przykład prezes, trener, dyrektor sportowy?

Euzebiusz SMOLAREK: – Należy ważyć interesy wszystkich stron, a do tego potrzeba uczciwej postawy klubów i przedstawienia szczerej informacji o swojej sytuacji. Każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, że kluby funkcjonują m. in. na bazie sprzedanych praw telewizyjnych, wpływów od sponsorów i partnerów czy też sprzedaży biletów i karnetów oraz dnia meczowego. Jesteśmy zdania, że kluby muszą przekazać informacje, o ile realnie zmniejszyły się im przychody z tego tytułu i jakie planowane są rozwiązania oszczędnościowe na innych płaszczyznach. Nie można w całości ryzyka związanego z funkcjonowaniem klubów przerzucać tylko i wyłącznie na zawodników.

Czy PZP wypracował swój model działania w tej sytuacji, który można by zaproponować Ekstraklasie SA czy PZPN-owi?
Euzebiusz SMOLAREK: – My przede wszystkim stoimy na stanowisku, że wszelkie rozmowy na temat przyszłości kontraktów powinny toczyć się w oparciu o uczciwie przedstawione zawodnikom informacje. Nie zgadzamy się na arbitralne i odgórnie narzucone rozwiązania dotyczące kontraktów. Mamy świadomość istnienia problemów, nie mamy jednak jeszcze wiarygodnych danych o ich skali. Wiemy, że nie wszystkie problemy da się odmierzyć jednakową miarą. Sytuacja na poszczególnych szczeblach rozgrywek i poszczególnych klubach jest nieco inna. Dotychczas w przekazach medialnych nie pojawiają się żadne konkretne liczby, a jedynie przypuszczenia lub szacunki wskazujące, że kluby tracą na zawieszeniu czy odwołaniu rozgrywek, na niewykonaniu umów sponsorskich. Dopóki konkretne liczby nie zostaną przedstawione uważamy, że jednostronne odgórne ustalanie obniżek wynagrodzeń zawodników w dowolnie przyjętej wysokości jest nieuzasadnione oraz sprzeczne z właściwie pojętym dialogiem społecznym i poszanowaniem praw piłkarzy.

PZP zgłosił się do PZPN z gotowością pracy w grupach roboczych związanych z tym tematem. Czy związek dał już jakąś odpowiedź?

Euzebiusz SMOLAREK: – Jesteśmy w kontakcie z PZPN, osobiście kilka razy w ostatnich dniach rozmawiałem z prezesem Zbigniewem Bońkiem. Wystąpiliśmy oficjalnie do PZPN, ale i także do Ekstraklasy SA.

Jeśli znalazłyby się osoby mówiące, że PZP milczał w tej sytuacji zbyt długo, natychmiast nie zabrał jasnego stanowiska, to co by im pan odpowiedział?

Euzebiusz SMOLAREK: – Polski Związek Piłkarzy intensywnie pracuje od samego początku rozwoju epidemii i jej przełożenia na funkcjonowanie świata sportu. Na bieżąco śledziliśmy wszystkie wydarzenia. Jeszcze zanim nastąpiło oficjalne przerwanie rozgrywek ligowych w Polsce, wystosowaliśmy apel do PZPN i Ekstraklasy o zawieszenie meczów. Ponadto od samego początku jesteśmy w stałym kontakcie z FIFPro oraz z naszymi członkami. Sondowaliśmy wśród zawodników temat, komunikując się z nimi i oficjalnie informując o czynionych krokach – tak, aby piłkarze wiedzieli, że tradycyjnie mogą na nas liczyć. Nie zawsze trzeba o wszystkim od razu informować publicznie, jak się niektórym może wydawać. Jako największa organizacja reprezentująca piłkarzy w Polsce jesteśmy gotowi do podjęcia dialogu, którego celem będzie złagodzenie negatywnych skutków utrzymującego się stanu epidemii, w tym skutków finansowych. Oczekujemy również analogicznej postawy ze strony władz klubów piłkarskich.

Czy myśli pan, że jeśli wyjdziemy z tej pandemii, to mocniejsi o kolejną lekcję? Czy z obecnej sytuacji płynie dla piłkarzy jakaś nauka, by jeszcze mądrzej planować przyszłość, jeszcze rozsądniej gospodarować zasobami, bo – jak życie pokazuje – nigdy nie wie się, która opłata może być ostatnią otrzymaną „normalnie”?

Euzebiusz SMOLAREK: – Od dłuższego czasu Polski Związek Piłkarzy próbuje zainteresować szerokie środowiska społeczne tematyką preferencyjnych rozwiązań emerytalnych dla piłkarzy. W obecnym stanie prawnym każdy ubezpieczony w powszechnym systemie ubezpieczeń społecznych ma prawo do oszczędzania – w ramach tzw. III filara – na swoją przyszłą emeryturę. Środki te mogą być jednak wypłacone przez ubezpieczonego bez opodatkowania dopiero po osiągnięciu przez niego ustawowego wieku emerytalnego, który nie przystaje przecież do momentu, w którym przechodzi się na sportową emeryturę. Jesienią 2018 roku przeprowadziliśmy ankietę wśród 1004 profesjonalnych piłkarzy. Zadaliśmy pytanie: „Czy gdyby była taka możliwość, jak dużą część swojego obecnego wynagrodzenia odkładałbyś na fundusz, z którego po zakończeniu kariery sportowej byłaby wypłacana tzw. sportowa emerytura?”.

I jakie były odpowiedzi?
Euzebiusz SMOLAREK: – 30 procent zadeklarowało, że najchętniej odkładaliby do 20 procent wynagrodzenia. 27 procent ankietowanych oddawałoby do 10 procent wynagrodzenia. 17 procent ankietowanych byłoby w stanie odkładać do 30 procent wynagrodzenia. 7 procent ankietowanych – nawet powyżej 30 procent wynagrodzenia! Naszym celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której sportowcy profesjonalni, nie tylko piłkarze, będą mieli możliwość wypłacania, bez dodatkowych kosztów, środków zgromadzonych na ich indywidualnym funduszu emerytalnym przed osiągnięciem powszechnego wieku emerytalnego , czyli po zakończeniu sportowej kariery.

Na zdjęciu: Dialog, transparentność, uczciwość – zdaniem Euzebiusza Smolarka, te cechy powinny charakteryzować kluby w działaniach mających na celu redukcję kontraktów na czas pandemii.