Fernando Santos: Od dzisiaj jestem Polakiem

Rozmowa z Fernando Santosem, nowym selekcjonerem reprezentacji Polski.


Jakie są pańskie odczucia po podpisaniu kontraktu z PZPN?

Fernando SANTOS: – To olbrzymi zaszczyt, że mogę kontynuować karierę selekcjonera w tak wspaniałym kraju. Ta reprezentacja ma wielu wspaniałych zawodników, o olbrzymiej jakości. Należy do światowej czołówki i co do tego nie ma wątpliwości. Powiedziałem już prezesowi, że od dzisiaj jestem Polakiem. Jestem jednym z was. Zamieszkam w Warszawie. To dla mnie kluczowe. Chcę dobrze poznać kraj, kulturę, mieszkańców. Proszę się przyzwyczaić, że będziecie mnie często widzieć. Dla mnie ten kontakt jest bardzo ważny. Będziemy robić wszystko, by zapewnić Polakom wiele radości. To wymaga wiele pracy, ale szczęście nie spada z nieba. Trzeba sobie na nie zapracować. Wierzę, że osiągniemy wspólnie bardzo wiele.

Reprezentacja Polski – jak Portugalia – też ma swoją wielką gwiazdę. Okiełzna pan Roberta Lewandowskiego tak, jak okiełznał pan Cristiano Ronaldo?

Fernando SANTOS: – Miałem to szczęście, że mogłem podczas kariery trenerskiej prowadzić wielkich zawodników. Bardzo nie lubię słowa „ja”. Lubię słowo „my”. „Ja” musi zostać poza drużyną. Wszyscy piłkarze są częścią zespołu, każdy ma swoją mentalność, osobowość. Selekcjoner musi to wszystko połączyć i stworzyć „my”. Ale podczas treningów to ja rządzę, ja podejmuję decyzje, nikt nie wykona tej pracy za mnie. Zawodnicy muszą to szanować. By mogło to zadziałać, muszę poznać każdego, bo jesteśmy różni. Będę potrzebował czasu, ale pracę zaczęliśmy już w poniedziałek. Mam jeszcze trochę spraw do załatwienia w Portugalii, w Polsce będę od lutego, mój sztab już tu zostaje.

Jaka jest pańska koncepcja pracy z naszą kadrą?

Fernando SANTOS: – To dwa słowa, które zawodnicy poznają, gdy 19 marca przyjadą na pierwsze zgrupowanie. Bardzo proste – „my” i „wygrać”. Wychodzę z założenia, że ta reprezentacja ma wszelkie niezbędne warunki, by móc rywalizować z każdą drużyną na świecie. Często popełniamy taki błąd, że patrzymy na rywali przez pryzmat miejsca w rankingu czy nazwisk, a to potem determinuje sposób rozegrania meczu. Ja mam szacunek do każdego na świecie, ale do każdego podchodzę też bez strachu. Mam w sobie ambicję, by wygrywać każdy mecz. Piłka nożna to bardzo prosta gra. Mówimy o niej sporo, tworząc skomplikowane sformułowania, ale najważniejsze jest strzelanie goli i nietracenie ich. Jeśli zbudujemy budynek, a nie postawimy dobrych fundamentów, to się zawali. Dlatego fundamenty muszą być solidne, musi być solidna defensywa. Mamy niewiele czasu, ale i zawodników przyzwyczajonych do gry w najsilniejszych ligach – włoskiej, angielskiej, niemieckiej, francuskiej. Oni znają profesjonalizm i rywalizację na najwyższym poziomie, więc sądzę, że dość łatwo zrozumieją nasze cele. Czyli wygrywanie. Nie znam niczego innego.

Jak ma grać reprezentacja Polski?

Fernando SANTOS: – Miałem okazję oglądać występy Polaków na mundialu, w przeszłości się z wami mierzyłem, graliście różnie. Teraz chcemy dokonać spokojnej analizy i podjąć stosowne decyzje. Nie lubię mówić o liczbach – czy 4-3-3, 3-4-3 albo 4-4-2… Musimy umieć się dostosować do dynamiki każdego meczu, a systemy to tylko liczby. To dynamika gry determinuje, w jaki sposób mamy grać, atakować, wykańczać akcje oraz w jaki sposób się bronić. To ważniejsze niż koncepcja taktyki, ona nie jest aż tak ważna. Struktura ma być dynamiczna i w taki sposób będziemy pracować, by realizować cele. Pierwszy to faza grupowa Euro. Ten cel jest ważny, ale jeszcze ważniejszy – by przejść dalej. Nad tym będziemy pracować z meczu na mecz. Naszym głównym celem jest zwycięstwo w każdym kolejnym meczu, by móc iść dalej. Mam nadzieję, że to pozwoli nam zajść daleko.

Uchodzi pan za szkoleniowca ukierunkowanego na defensywę, pragmatycznego. Zgadza się pan z tym?

Fernando SANTOS: – Pragmatyczny… Jeśli uważacie, że wygrywanie jest pragmatyczne, to mogę być pragmatyczny. Proszę bardzo. A co do gry defensywnej – trudno mi to zrozumieć. W Portugalii zdobyliśmy chyba 230 bramek, straciliśmy około 80. To mniej niż jedna na mecz. Skoro strzelasz ponad 200, a tracisz 80, to czy to jest defensywa? Ja myślę, że raczej równowaga, bez której nie wygrywa żadna drużyna na świecie. Wszyscy selekcjonerzy czy klubowi trenerzy chcą tego samego: zaprezentować dobre widowisko. Wtedy ma się publikę po swojej stronie, ludzie są zadowoleni, bardziej wspierają ciebie, twoją drużynę, reprezentację czy klub. Chcę, by zespół czuł się wolny. By talent służył zespołowi. Tego nigdy nie można ograniczyć u zawodnika – jego talentu. To tak, jak Polska miała Chopina, był geniuszem i do dziś go wykorzystuje. Musimy wykorzystać wszystkie talenty, bez żadnego wyjątku, choć naturalnie są zawodnicy mający w reprezentacji swoją rangę i tworzący jej charakter. Ale mam pewne sformułowanie, z którego często korzystam: że jedyne gwiazdy, jakie znam, są na niebie. I nigdy nie widziałem żadnej samotnej. Dlatego musi to być zespół gwiazd.

Skoro oglądał pan mecze Polski na mundialu w Katarze, to jakie ma pan spostrzeżenia?

Fernando SANTOS: – (śmiech). Tajemnica państwowa! Rozumiem, jaki jest cel tego pytania, ale w tym momencie nie powinienem udzielać odpowiedzi. Mój poprzednik wykonał bardzo dobra pracę, nie chcę jej komentować. Mam swoją opinię, ale poczekam z jej wyrażeniem. Chcę też porozmawiać z zawodnikami o tym, co było dobre, co można poprawić.

W Portugalii odnosił pan spore sukcesy. Co zaspokoi pańskie ambicje w pracy z reprezentacją Polski?

Fernando SANTOS: – Chcę wygrać wszystko! To zawsze moja największa ambicja. Nie przyjechałem tu, by przegrywać, nie lubię tego słowa i nie akceptuję go. Chcę też pozostawić po sobie jakąś spuściznę; coś na przyszłość. Świat się zmienia, chcę stworzyć podstawy do zbudowania nowej przyszłości reprezentacji. Dlatego musimy skupić swoją uwagę również na drużynach juniorskich, młodzieżowych. Chcę zamieszkać w Polsce, poznać wasz sposób bycia, chodzić na stadiony, widzieć, jak gracie, zawierać znajomości z trenerami. Nie planuję rewolucji, to nie jest dobry pomysł, ale wierzę, że stworzymy wspólnie podwaliny pod lepszą przyszłość, wspólnie będziemy znajdować nowych, młodych, dobrych zawodników. Ale nie zaglądam nikomu w dowód. Piłkarz może mieć 18 lat, może mieć 38. Najważniejsze, by był dobry, utalentowany. Wszyscy powinni mieć szansę dostania się do drużyny narodowej. Kto mnie zna, ten wie, że wprowadzałem do swoich drużyn wielu młodych zawodników. Wiek to nie kryterium – jest nim jakość techniczna, taktyczna, mentalna.

Paulo Sousa nie zwykł oglądać na żywo naszej ekstraklasy. Pan powtarza, że będzie inaczej.

Fernando SANTOS: – Pracy poprzedników nie będę komentował, najważniejsza jest przyszłość. Przyzwyczajcie się, że będziecie mnie widzieć na stadionach. Nie znam dobrze ekstraklasy. Gdybym powiedział, że ją znam, to zaczęlibyście się śmiać. Byłoby to kłamstwo. Ale od lutego będę tu na stałe. Będę czujny. Razem ze sztabem będziemy odwiedzać istotne mecze, wyjeżdżać też poza granice kraju. Na szczęście dla reprezentacji, wielu zawodników gra w dobrych europejskich ligach. Będę blisko tych wszystkich drużyn, a czego nie zobaczę na żywo, nadrobię w telewizji.

Robert Lewandowski po mundialu mówił, że dla jego przyszłości w reprezentacji ważna jest radość z gry. Odniesie się pan jakoś do tego?

Fernando SANTOS: – Musi być, bez niej nie da się wygrywać. Jak chcesz wygrywać, gdy drużyna nie jest szczęśliwa? Ta grupa musi być jak rodzina, dumna, że reprezentuje swój kraj, mieć w sobie pasję i miłość do ojczyzny. Klub to kontrakt, profesjonalizm. Kadra to coś innego. Musisz tu grać z radością, pasją. Dlatego ważniejsza od kwestii fizycznych będzie mentalność. Praca fizyczna odbywa się w klubie, ja tego nie poprawię, mogę tylko obserwować, być w kontakcie z trenerami naszych reprezentantów. My musimy wykonać taką pracę, by kadrowicze byli szczęśliwi, czerpali radość z gry dla reprezentacji.

Notował Wojciech Chałupczak


Fot. Marcio Machado/SPP/SIPA USA/PressFocus