„Fiedzia” spacerowała, teraz już rzuca

Lekkoatleci po sezonie nie mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek. Mistrzostwa świata w Dausze odbyły się w nietypowym terminie, dopiero na przełomie września i października. To znacznie skróciło okres roztrenowania, ale większość naszych mistrzów już jest znowu na pełnych obrotach. Wśród nich jest Joanna Fiodorow, która znajduje się teraz w portugalskim Monte Gordo na drugim już zgrupowaniu.

– Najpierw byliśmy w Karpaczu, tam było chodzenie po górach, bo lubię zaczynać przygotowania od czegoś innego. A teraz już trening bardziej specjalistyczny. Jest ciężko, bardzo dużo rzucania, techniki, ciężarków, sprawności. Spędzamy po 2,5-3 godziny na siłowni i na rzutni. Zaczyna się trudny rok, ale najważniejsze, żeby wytrzymać zdrowotnie – podkreśla wicemistrzyni świata z Dauchy.

Kilometry w Nowym Jorku

Akumulatory próbowała naładować w Stanach Zjednoczonych. To był spontaniczny wyjazd, a bilety kupiła z dnia na dzień. Planowała urlop spędzić w Polsce, pobyć z mamą w Augustowie, odpoczywać z nogami w górze. Ale zamiast tego wraz ze swoją przyjaciółką, byłą lekkoatletką Małgorzatą Reszką, zwiedziła wschodnie wybrzeże USA.

– Oj, to był bardzo dynamiczny czas. Bardzo dużo chodziłam. Gosia oprowadziła mnie po Nowym Jorku, Waszyngtonie, średnia kilometrażowa dzienna wychodziła prawie 10, więc w pewnym momencie usiadłam i powiedziałam, że chcę już do domu – śmieje się Fiodorow.

Faktem jest, że na pierwsze zgrupowanie nie jechała jeszcze w pełni zregenerowana. Ta posezonowa przerwa była zbyt krótka.

– Co nie znaczy, że odpuszczam. Wręcz przeciwnie – po takim sukcesie latem, wróciłam do treningów ze zdwojoną siłą. Oczywiście założenia mamy bardzo ambitne, ale z miesiąca na miesiąc je weryfikujemy. Czemu? Bo trening czasami mi nie pasuje, organizm odmawia posłuszeństwa, więc Malwina Wojtulewicz-Sobierajska wtedy coś zmienia. Najważniejsze, żeby cały czas iść do przodu – podkreśla 30-letnia zawodniczka AZS Poznań.

Marzy się podium

Fiodorow zaznaczyła jednocześnie, że w najbliższych miesiącach nie ma mowy o eksperymentowaniu. Celem jest jak najlepszy występ w igrzyskach w Tokio. Wprost o tym nie mówi, ale biorąc pod uwagę, że w 2019 roku wywalczyła srebro mistrzostw świata, w duchu na pewno myśli o podium olimpijskim.

– Przygotowania będą trochę inne niż w poprzednim sezonie, bo plan był czteroletni, ale czeka mnie bardzo dużo rzucania i pracy nad techniką. Są mankamenty, które trzeba poprawić. Na tym będziemy się skupiać. Będziemy pewnie wykonywać od 30 do 50 rzutów na każdym treningu. Raz dziennie, sześć razy w tygodniu. Możliwe, że teraz będzie trochę inaczej, jeden dzień wolnego od rzucania więcej, bo po prostu organizm jest zmęczony, a ja jestem coraz starsza. Ale to kwestia tego, jak to wszystko się potoczy – podsumowuje popularna „Fiedzia”.

(t, PAP)

Na zdjęciu: Joanna Fiodorow marzy, by w sierpniu w Tokio znów zatańczyć, jak jesienią na mistrzostwach świata w Dausze.