Finał wręcz obowiązkiem

Częstochowianie w pucharowym pojedynku w Łęcznej będą chcieli pokazać, że porażka z Legią była wypadkiem do pracy.


Lider ekstraklasy nie może zaliczyć ostatniego spotkania do nazbyt udanych. W końcu częstochowianie przegrali pierwszy mecz od września ubiegłego roku. Wicemistrzowie Polski mają więc już „tylko” sześć punktów więcej od drugiej w tabeli Legii. Drużyna z Częstochowy musi wyrzucić jednak nieudaną rywalizację z Warszawy. Muszą dzisiaj wygrać z Górnikiem Łęczna, przedłużyć serię bez porażki w Pucharze Polski i zapewnić sobie miejsce w finałowym spotkaniu na Stadionie Narodowym.

Mogło być lepiej

Częstochowianie do dzisiejszego spotkania podchodzą z pełną koncentracją. W końcu postawili sobie jasny cel na wyjazd do Łęcznej – rehabilitacja za mecz w Warszawie. Sztab szkoleniowy podszedł do tego meczu niezwykle skrupulatnie. – Po tak nieudanym spotkaniu mamy czas na szybką rehabilitację. Mecz z Górnikiem Łęczna będzie bardzo ważnym dla nas spotkaniem. Jesteśmy krok od finału Pucharu Polski. Musimy więc do tego meczu bardzo dobrze przygotować, aby zagrać w decydującym meczu po raz trzeci z rzędu. To dla nas duża sprawa i na pewno będziemy o to walczyć. Zdajemy sobie sprawę z faktu, że będziemy rywalizować z zespołem, który zmienił szkoleniowca. Punktuje bardzo dobrze, jest zdyscyplinowana i widać, że wyszła im ona na dobre. Musimy być lepiej przygotowani do spotkania, niż w sobotę – mówił przed spotkaniem w Łęcznej Marek Papszun.


Drużyna po rywalizacji w Warszawie jest wściekła. Podobnie jest w przypadku szkoleniowca Rakowa, a przynajmniej tak można interpretować jego wypowiedzi na konferencji przed meczem w Pucharze Polski. – Nie jesteśmy najszczęśliwsi po porażce z Legią. Przede wszystkim nie jesteśmy do nich przyzwyczajeni. Jeżeli się nie mylę, to ostatni raz przegraliśmy siedem miesięcy temu. Panuje w szatni piłkarska złość. Mogliśmy zagrać zdecydowanie lepiej, niż to jak się pokazaliśmy. Byliśmy zdecydowanie lepiej przygotowani. To element, którego żałujemy, ale nie ma o czym mówić – to już za nami. Przy kolejnej okazji trzeba wprowadzić w życie plan – dodaje trener Papszun. Raków nie miał za wiele czasu, by przygotować się do meczu w Łęcznej. W końcu w Warszawie rywalizował w sobotę. Na dodatek kolejne spotkanie rozegra w Poniedziałek Wielkanocny przeciwko Radomiakowi. Mimo natłoku spotkań, a także nie najlepszej atmosferze po porażce w Warszawie, klub ma pewien powód do zadowolenia.

Co najmniej rok

Mowa o przedłużeniu umowy Rakowa z Marcinem Cebulą. 27-latek złożył podpis pod kontraktem do końca czerwca 2024 roku. Mimo wszystko jest to pewne zaskoczenie. Cebula w ostatnich dwóch sezonach częściej lądował na kozetce lekarskiej niż na murawie. Mimo to sztab szkoleniowy Rakowa zaufał mu na tyle, że zawodnik w klubie pozostanie co najmniej do końca przyszłej kampanii. Dostał więc dodatkowe kilkanaście miesięcy na to, by udowodnić, że kontuzje nie miały decydującego wpływu na jego dyspozycję i umiejętności.

Marcin Cebula jeszcze przez co najmniej rok pomoże częstochowianom w walce o najwyższe cele. Fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa

– Marcin jest ważnym zawodnikiem tej drużyny, co już nieraz udowodnił, mając duży wpływ na sukcesy zespołu w poprzednich sezonach. Wierzymy, że najgorszy czas spowodowany kontuzjami ma już za sobą i nadal będzie przynosić wiele radości kibicom oraz pomoże drużynie w osiągnięciu kolejnych celów – komentował przedłużenie umowy dyrektor sportowy Rakowa, Robert Graf.

Środa, 5 kwietnia, godz. 20.30

Górnik Łęczna – Raków Częstochowa

Sędzia – Krzysztof Jakubik (Siedlce).


Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus