Formalnie bez Kozaka

Na zapleczu ekstraklasy w barwach „górali” rozegrał 30 spotkań. Strzelił jedną bramkę, zaliczył dwie asysty, a w kilku spotkaniach był wyróżniającym się zawodnikiem drużyny prowadzonej przez Adama Noconia. Można powiedzieć, że pod Klimczokiem się sprawdził, a niezłe występy zaowocowały powołaniem i występem w reprezentacji Polski do lat 20 na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej, w starciu przeciwko Anglii. Piłkarz na tyle przekonał władze bielskiego klubu, że te chcą, aby nadal bronił barw Podbeskidzia. Nie jest to jednak takie proste, chociaż piłkarz nie wrócił do macierzystego klubu. Przez cały okres przygotowawczy Kozak trenował z „góralami”, a także wystąpił we wszystkich meczach kontrolnych. Ale na pierwsze spotkanie o ligowe punkty – w zeszłą sobotę Podbeskidzie wygrało 1:0 w Katowicach z GKS-em – 21-letni skrzydłowy nie znalazł się nawet w meczowej osiemnastce. Dlaczego? Bo formalnie nadal jest piłkarzem warszawskiej Legii, a oba kluby negocjują temat transferu definitywnego do Podbeskidzia. „Do jego pełnej finalizacji pozostały jedynie kwestie formalne, które zapewne zostaną rozwiązane w najbliższych dniach. W związku z tym Miłosz Kozak nie mógł jeszcze zostać zgłoszony do rozgrywek Fortuna 1 Ligi i w spotkaniu inaugurującym sezon nie wystąpi. Jesteśmy przekonani, że dzięki udanej współpracy i dobrej woli obu klubów, zawodnik będzie mógł zagrać już w następnej kolejce w barwach Podbeskidzia.” – komunikat takiej treści pojawił się w dniu meczu przy Bukowej. Od tego czasu nic się nie zmieniło. Oficjalnie wciąż trwają rozmowy, jednak ciężko ocenić, kiedy się zakończą. Dlatego na dzień dzisiejszy występ Miłosza Kozaka w spotkaniu przeciwko Bruk-Betowi Termalice Niecieczy stoi pod takim samym znakiem zapytania.