GieKSa pod siatką: był czub tabeli, jest ostry zjazd

– To był świetny mecz w każdym aspekcie. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty na boisku i poza nim. Jestem zadowolony z chemii, która jest na parkiecie i w kwadracie dla rezerwowych. Ci ludzie chcą ze sobą być i iść do przodu. Nie zawsze będziemy wygrywać, ale zwycięstwo na wyjeździe z tak mocną drużyną, jaką jest Resovia musi dodać drużynie pewności siebie – nie krył satysfakcji Piotr Gruszka, trener GieKSy.

Wówczas katowiczanie zajmowali trzecie miejsce i wydawało się, że zadomowią się w czołówce. Minęły dwa tygodnie i w stolicy województwa śląskiego nastroje są ponure. Zespół zanotował trzy porażki z rzędu: u siebie z Cuprum Lubin oraz na wyjeździe z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie i w ostatni weekend z Cerradem Czarnymi Radom, zdobywając w nich zaledwie seta. W tabeli spadł na 10. miejsce.

Zagrywka, przyjęcie…

W Rzeszowie gracze GKS-u prezentowali się świetnie w ataku. Błyszczeli Karol Butryn, Dominik Depowski i Tomas Rousseaux. Wszyscy zaliczyli dwucyfrowe zdobycze punktowe w ofensywie. Z tej trójki jedynie Butryn potrafił utrzymać równą formę. Rousseaux oraz Depowski grają w kratkę. Obok świetnych zagrań, zdarzają im się proste błędy.

Przede wszystkim jednak katowiczanie nie potrafili utrzymać stabilnego przyjęcia.

– Można skomentować krótko: kto zagrywa, ten wygrywa. Zawiercianie w trzecim secie bardzo dobrze serwowali. Nie umieliśmy przyjąć. A gdy już się to udało, to mieliśmy problemy na skrzydłach. Też staraliśmy się ryzykować w polu serwisowym, kilka razy nawet nam się to opłaciło, ale w końcówce popełniliśmy proste błędy i przegraliśmy – wskazał na przyczynę porażki w Zawierciu Dominik Depowski, przyjmujący katowickiej ekipy. Ten sam element zdecydował o stracie punktów w Radomiu.

Świat się nie kończy

– Zawsze udawało nam się z Radomia wywieźć punkty. Tym razem Czarni wybili nam siatkówkę z głowy. Przede wszystkim nie mogliśmy sobie poradzić z serwisem radomian. A najgorsze, że wcale nie była to trudna zagrywka. Tylko dwóch ludzi mocno biło, reszta wprowadzała piłkę do gry, a mimo to nie potrafiliśmy jej dokładnie przyjąć. Jak próbowaliśmy coś zrobić dobrze, to dwie-trzy akcje uciekały nam w przyjęciu i podcinało nam to skrzydła – przyznał Maciej Fijałek, rozgrywający GieKSy, który jednak nie stracił optymizmu. – Świat się nie kończy. Przed nami mnóstwo grania. Wyciągniemy wnioski i w kolejnych meczach będziemy walczyć o zwycięstwo – zadeklarował.

Zdaniem szkoleniowca śląskich siatkarzy taka jest po prostu nasza ekstraklasa, w której każdy może wygrać z każdym. – W każdym meczu musimy mocno walczyć, bo nikt punktów za darmo nam nie odda – krótko podsumował Piotr Gruszka.

Następne mecze (16.11.):

Gdańsk – Rzeszów, Kędzierzyn-Koźle – Lubin; [(17.11.):] Bełchatów – Warszawa, Bydgoszcz – Katowice; [(18.11.):] Olsztyn – Jastrzębie, Szczecin – Radom; [(19.11.):] Będzin – Zawiercie.