Decyzja w ostatniej chwili

W rundzie jesiennej wszystko było jasne – miejsce między słupkami bramki GKS-u Jastrzębie było zarezerwowane dla Grzegorza Drazika. Bartosz Szelong przyglądał się poczynaniom starszego o dwa lata kolegi z perspektywy ławki rezerwowych. „Draziu” miewał mecze lepsze i gorsze, ale jego pozycja w zespole była nie do podważenia.

W zimowym okienku transferowym beniaminek z Jastrzębia Zdroju zaangażował Huberta Gostomskiego, formalnie bramkarza Jagiellonii Białystok, który jesienią występował w Bruk-Becie Termalice Nieciecza. Tym samym pozycja Drazika nie jest już tak „bezpieczna”, jak była jesienią. Bartosz Szelong został na pół roku wypożyczony do III-ligowej Soły Oświęcim, więc na placu boju został duet Drazik – Gostomski.

W najbliższą sobotę jastrzębianie zainaugurują rundę wiosenną meczem z Odrą Opole. Kto w nim będzie strzegł bramki gospodarzy? – Nie dam się pociągnąć za język – śmieje się szkoleniowiec GKS-u, Jarosław Skrobacz. – Oczywiście mam swoje przemyślenia, ale decyzja w sprawie obsady bramki nie jest prosta. Musimy rozważyć kilka rzeczy i znaleźć odpowiedź na kilka pytań. W tej chwili żaden z kandydatów nie może być pewny tego, że wyjdzie w podstawowej jedenastce. Przed podjęciem ostatecznej decyzji będę konsultował się ze Sławkiem Królczykiem, który odpowiada za szkolenie bramkarzy. Najprawdopodobniej decyzja zapadnie dosłownie w ostatniej chwili.

W wywiadzie dla „Sportu” Hubert Gostomski nie pozostawił żadnych wątpliwości, po co przyszedł do klubu z Jastrzębia. Nie zamierza być rezerwowym i tylko „straszakiem” Grzegorza Drazika, ale zamierza „wygryźć” go ze składu. – Mam ambicje, by wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie i zostać numerem jeden w bramce GKS-u – powiedział wychowanek Polonii Warszawa. – Ciężko pracuję na treningach i mam nadzieję, że efekty będą widoczne. Chcę to udowodnić w meczach ligowych o punkty.

Postawa i ambicje nowego bramkarza niejako stawia trenera Skrobacza w komfortowej sytuacji, bo jest pewne jak amen w pacierzu, że Grzegorz Drazik tanio skóry nie sprzeda i będzie chciał pozostać numerem jeden w bramce. Teraz wszyscy, łącznie ze sztabem szkoleniowym pierwszoligowca, przekonają się, jaką odporność psychiczną ma dotychczasowy pewniak. Na jednych konkurencja wpływa motywująco, inni muszą czuć komfort, bo nie mając presji są spokojniejsi i nie popełniają błędów.

Zaraz po transferze Huberta Gostomskiego trener Skrobacz przyznał, że w przypadku bramkarzy decydujący będzie okres przygotowawczy. Biorąc pod uwagę przebieg potyczek sparingowych, korzystniej zaprezentował się nowy nabytek GKS-u. Popełnił mniej błędów, bronił pewniej i spokojniej. Wszystko zatem wskazuje na to, że w sobotę zadebiutuje przed jastrzębską publicznością. Jest jednak również druga strona medalu – gdyby Gostomskiemu przydarzył się jakiś (wiel)błąd, mający bezpośrednie przełożenie na końcowy wynik, mógłby go „spalić”. Nie ma co, trener Jarosław Skrobacz i jego współpracownicy mają twardy orzech do zgryzienia.

 

Na zdjęciu: Hubert Gostomski ostro naciska dotychczasowego pewniaka w bramce GKS-u Jastrzębie, Grzegorza Drazika.