GKS Jastrzębie. Egzamin dojrzałości

Piłkarze GKS-u Jastrzębie w sobotę spróbują zrobić przykrą niespodziankę wiceliderowi I ligi.


Widzew Łódź to kolejna drużyna z górnej półki Fortuna 1 Ligi, z którą przyjdzie się zmierzyć piłkarzom GKS-u Jastrzębie. Przed Świętami Wielkanocnymi podopieczni trenera Grzegorza Kurdziela napsuli mnóstwo krwi Arce Gdynia, czy w sobotę będą w stanie pokrzyżować szyki przymierzającym się do ekstraklasy łodzianom?

Jakby nie patrzeć, w tym roku kalendarzom Widzew jest czwartym najlepiej punktującym zespołem w I lidze. W 8 spotkaniach ligowych drużyna trenera Janusza Niedźwiedzia zdobyła 14 punktów (4 zwycięstwa, 2 remisy, 2 porażki), tyle samo co Korona Kielce (3-5-0). Bardziej „wydajne” są na razie tylko Miedź Legnica – 17 pkt (5-2-1) i wspomniana wcześniej Arka – 22 pkt. (7-1-0).

W rundzie jesiennej obecny wicelider tabeli I ligi pokonał jedenastkę z Jastrzębia Zdroju 3:1, ale nie była to łatwizna. Do przerwy bramki dla Widzewa strzelili Mattia Montini (33 min) i Bartosz Guzdek (36 min), ale w doliczonym czasie gry I połowy wynik skorygował Daniel Rumin, skutecznie egzekwując rzut karny. Wynik spotkania ustalił w 66 minucie Karol Danielak.

Po zakończeniu tego spotkania puściły nerwy trenerowi drużyny z Harcerskiej, Jackowi Trzeciakowi, który nie przebierał w słowach: – Znowu zagraliśmy bardzo dobrze, ale przegraliśmy jak zwykle – powiedział rozgoryczony. – Walą w nas wszyscy, że gramy słabo, co jest po prostu gówno prawdą. Podchodzimy do każdego meczu zdeterminowani, z myślą, że walczymy o życie. Jesteśmy Ślązakami i chcemy grać za ten klub. Różnica między nami, a Widzewem polegała na tym, że my wyprowadzając piłkę, dochodząc do sytuacji strzeleckich, po prostu pieprzymy się z tą piłką, jakby to była jakaś piękna pani. Natomiast Widzew po prostu idzie i chce strzelić bramkę. Do cholery jasnej, to nie jest konkurs piękności. Tutaj nie musi być wszystko ładnie i nie musi być piłka ustawiona z linią. Jak będziemy tak grali, to po prostu nie jesteśmy w stanie wygrać meczu.

Były to wyjątkowo gorzkie słowa szkoleniowca. Trzeciak nie owijał w bawełnę, a o tym, że miał rację świadczyły zaledwie dwa zwycięstwa w rundzie jesiennej, odniesione w spotkaniach ze Stomilem Olsztyn (1:0) i Górnikiem Polkowice (3:1). Został zdymisjonowany 16 listopada ubiegłego roku, pod jego wodzą drużyna w 17 potyczkach ligowych zdobyła tylko 12 „oczek” (dwa zwycięstwa, 6 remisów, 9 porażek, bramki 15:31).

Po zmianie „woźnicy” (Trzeciaka zastąpił Grzegorz Kurdziel) i wymianie prawie połowy kadry (odeszło 10 zawodników, tyle samo przyszło) wyniki nie uległy radykalnej poprawie. Trener Kurdziel prowadził GKS w 10 spotkaniach ligowych, w których zanotował dwa zwycięstwa, tyle samo remisów i sześć porażek, bilans bramkowy 11:15.

To oczywiście tylko statystyka, więc wcale nie jest powiedziane, że w sobotę w Jastrzębiu Zdroju Widzew przejdzie suchą stopą. W niezłej dyspozycji jest ostatnio napastnik GKS-u Marek Fabry, który w 9 meczach strzelił 5 goli. Ma znacznie lepszą średnią od Daniela Rumina, który jesienią zdobył wprawdzie 6 bramek, ale w 19 spotkaniach ligowych! Obrońcy wicelidera muszą zatem mieć baczenie na słowackiego napastnika, jeżeli potem nie chcą rwać sobie włosów z głowy…


Na zdjęciu: Szymon Zalewski (w zielonej koszulce) i inni obrońcy GKS-u Jastrzębie myśląc o korzystnym wyniku meczu z Widzewem muszą walczyć „do krwi ostatniej”.

Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut