GKS Katowice Pisze historię a punkty uciekają!

W piątym spotkaniu grali piątego tie-breaka i po raz czwarty przegrali. Tym razem na własnym parkiecie przegrali w niesłychanie ważnej potyczce z Cuprum Lubin 2:3. Punkty uciekają, a przecież ten ligowy sezon należy do szalonych.

Katowiczanie doskonale zdawali sobie sprawę z rangi spotkania i przystępowali z mocnym postanowieniem wygranej. – Możemy grać tie-breaka, ale zwycięskiego – powiedział przed meczem trener Dariusz Daszkiewicz.

Od początku gospodarze prowadzili, ale nie mogli sobie stworzyć większej przewagi 2, 3 „oczka”. Jednak od stanu 15:14 sytuacja diametralnie się zmieniła na korzyść miejscowych siatkarzy. Jakub Jarosz, jak przystało na kapitana zespołu, posłał dwie zagrywki, w tym jedną punktową na tablicy wyników pojawił się 20:15. Jarosz w końcówce seta mocno wspomagany przez kolegów i „GieKSa” pewnie zwyciężyła.

I tym samym czujność gospodarzy uśpiona, bo goście nie zamierzali rezygnować z korzystnego rezultatu. Szybko uzyskali prowadzenie 5:1, ale też błyskawicznie je stracili. To jednak oni nadawal ton grze i cały czas prowadzili. Zatliła się iskierka nadziei na odwrócenie losów tej partii, bo znów świetnie usposobionego Jarosza GKS przegrywała tylko 19:20. Jednak goście znów odskoczyli na 3 pkt i próby zniwelowania strat spełzły na panewce. Zespół z Lubina zagrał więcej niż poprawnie, ale, mimo wszystko, przy stabilniejszej grze można było się pokusić o wygraną tej odsłony.
I po raz kolejny gospodarze we własnej hali stanęli pod ścianą, by sięgnąć po komplet punktów, musieli tę trzecią odsłonę wygrać. I scenariusz powtórzył się z poprzedniego seta. Goście minimalnie prowadzili i już, już wydawało się, GKS doprowadzi do remisu, ale po chwili po ataku Rafała Szymury piłka ląduje poza boiskiem. Przy stanie 21:23 historia się powtórzyła, a po chwili Bartłomiej Lipinski zakończył tę partię.

To, co się działo w IV secie, przechodzi wszelkie wyobrażenia. Sędziowie wydali dwie niezwykle kontrowersyjne decyzje. Najpierw przy remisie 22:22 odgwizdali Kamilowi Maruszczykowi przy serwisie przekroczenie linii boiska. Trener Marcelo Fronckowiak się wściekł i poprosił o wideo weryfikacje. Decyzja arbitrów został, utrzymana w mocy, ale brazylijski szkoleniowiec nadal dyskutował i dostał czerwoną kartkę! Przy stanie 24:22 skuteczną akcją popisał się Jarosz.

I tym samym GKS-a zalicza w 5. spotkaniu 5. tie -breaka! A w nim, jak nakazuje tradycja, gospodarzem zupełnie się usztywnili byli cieniem zespołu. Goście objęli prowadzenie 8:1 i w tej sytuacji marzenia o wygraniu spotkania w V secie należy odłożyć do kolejnego meczu.

GKS Katowice – Cuprum Lubin 2:2 (25:20, 22:25, 21:25, 25:23,

KATOWICE: Firlej (2), Szymura (17), Nowakowski (16), , Jarosz (23), Kwasowski (5), Zniszczoł (10), Watten (libero) oraz Buchowski (3), Fijałek, Musiał (1), Drzazga. Trener Dariusz DASZKIEWICZ

LUBIN: Tavares (8), Lipiński (21), Smoliński (9), Ziobrowski (18), Dvoranen (16), Morozow (120, Gruszczyński (libero) oraz Maruszczyk, Gorzkiewicz, Zawalski. Trener Marcelo FRONCKOWIAK.

Sędziowali: Magdalena Niewiarowska (Ludwinowo Zegrzyńskie) i Maciej Twardowski (Radom). Widzów 800.

Przebieg meczu

I: 10:6, 15:13, 20:15, 25:20.

II: 7:10, 11:15, 16:20, 22:25.

III: 8:10, 12:15, 18:20, 21:25.

IV: 9:10, 14:15, 20:18, 25:23.

V: 1:5, 4:10, 10:15.

Bohater – Miguel TAVARES.