15-latkowie na pierwszoligowym froncie

Piotr Tubacki

Wiosną swoje epizody zaliczyło trzech piłkarzy, którzy nie ukończyli nawet 16. roku życia. Licząc od najmłodszego byli to: Jakub Świątek z Wigier Suwałki, Jan Biegański z GKS-u Tychy oraz Kacper Sadłocha ze Stali Mielec. Wszyscy pojawili się na boisku dwukrotnie.

Najmłodszy w historii

Na szczególną uwagę zasługuje Świątek. Jest pierwszym i do tej pory jedynym piłkarzem z rocznika 2003, który miał okazję zagrać w I lidze. Świątek zadebiutował w samej końcówce przegranego 0:3 majowego meczu ze Stalą Mielec, gdy miał zaledwie 15 lat, 1 miesiąc i 9 dni. Stał się tym samym najmłodszym piłkarzem w historii drugiego szczebla rozgrywkowego w Polsce. – Sytuacja wynikowa była już wtedy rozwiązana. Kuba zapracował sobie na tę szansę półroczną współpracą z pierwszym zespołem i był na to przygotowywany – powiedział trener Artur Skowronek, który pracował wtedy w Wigrach. Zespół z Suwałk miał wówczas duże problemy kadrowe i na spotkanie ze Stalą pojechał mając tylko 5 rezerwowych, z których jedynie bramkarz nie był młodzieżowcem.

– Na pewno było to ze sobą powiązane. Gdyby wszyscy byli w pełnej dyspozycji, to Świątek byłby na ławce. A czy by wszedł? Myślę, że nie, bo inni chłopcy, którzy mają odpowiednią jakość, szybciej zapracowali sobie na to, żeby łapać minuty. Miał szczęście, ale na to szczęście sobie zapracował – dodał trener, który od tego sezonu trenuje właśnie Stal Mielec, gdzie tym razem ma okazję pracować z 15-letnim Kacprem Sadłochą.

Angielskie wojaże

Nieco starszy w dniu swojego debiutu w I lidze był Jan Biegański z GKS-u Tychy, którzy na boisko wszedł mając 15 lat, 5 miesięcy i 10 dni. Podobnie jak Świątek, dostał szansę w końcówce meczu, tyle że z Rakowem Częstochowa, gdy tyszanie przegrywali u siebie 0:3. Różnica była jednak taka, że jemu w debiucie nie pomogły problemy kadrowe drużyny, a wynikał on tylko z decyzji sztabu szkoleniowego. Tak jak Sadłocha, Biegański zna smak gry w młodzieżowej reprezentacji Polski, ale jako jedyny z nich miał okazję trenować w klubach Premier League. Był testowany w Chelsea, Arsenalu, Manchesterze City i Liverpoolu, gdzie jego trenerem był Steven Gerrard.

– Gdy zawodnik jedzie na testy do takich klubów, działa to również na plus dla nas. Poznaje inne środowiska, inne szatnie, a my jako klub zawsze wymagamy pełnego raportu treningowego – mówił asystent trenera GKS-u Tychy, Tomasz Wolak, u którego 15-latek występuje często w czwartoligowych rezerwach. Z racji swoich warunków fizycznych, Biegański nie odstaje od dojrzałych zawodników, wygląda na dużo starszego, a i pod względem technicznym prezentuje się bardzo dobrze. – Biegański sporadycznie pojawiał się na treningach jeszcze u trenera Szatałowa, a teraz już na stałe jest w szerokiej kadrze u trenera Tarasiewicza. Przyglądamy się jego rozwojowi w piłce
seniorskiej, bo to jest jednak spory przeskok, a każdy z tych chłopaków, szczególnie tak młody jak Janek, potrzebuje okresu przejściowego – dodał Wolak.

Kilku „ojców” w szatni

Juniorzy mogą zagrać w oficjalnym meczu drużyny seniorskiej, gdy mają ukończone 16 lat, jednak w wyjątkowych  potrzebne są do tego zgoda opiekunów prawnych i pozytywna opinia odpowiedniego lekarza. Jednak formalności to jedno, a wprowadzenie takiego piłkarza do drużyny to druga sprawa. – Świątek bardzo fajnie został przyjęty przez zespół. Miał w szatni kilku „ojców”, którzy go prowadzili, choć na początku na pewno była duża nieśmiałość. Z biegiem czasu bronił się jednak umiejętnościami, dlatego było mu łatwo o wejście do drużyny, bo piłkarze widzą takie rzeczy. Tak jak trenerzy, oni dbali o niego i nadal to robią – mówił Skowronek.

Natomiast o wejściu Biegańskiego do szatni GKS-u, Wolak powiedział: – Plusem jest to, że szatnia jest dojrzała i ci starsi zawodnicy w miarę możliwości wprowadzają do drużyny tych młodszych. Żaden ze starszych nie podchodzi do młodych z niechęcią czy agresją, a wręcz przeciwnie – dużo pomaga. Dlatego my jako trenerzy mamy też ułatwione zadanie, bo szatnia szybko akceptuje młodych zawodników, jeśli widzą, że są w stanie pomóc drużynie.

Na zdjęciu: Nie odstaje ani techniką, ani warunkami fizycznymi. 15-letni Jan Biegański, czyli nadzieja tyskiej piłki.