GKS Tychy. Analiza z satysfakcją

Artur Derbin po sparingu ze Śląskiem Wrocław miał sporo powodów do zadowolenia.


Chociaż sparingowy mecz GKS-u Tychy ze Śląskiem Wrocław znalazł się w cieniu weekendowych wydarzeń z boisk, na których I-ligowe drużyny grały o punkty, to Artur Derbin mógł z satysfakcją dokonać analizy spotkania z czwartym zespołem ekstraklasy.

– Skorzystaliśmy z zaproszenia drużyny, która na początku tego sezonu rywalizowała w europejskich pucharach, a w ekstraklasie nie zaznała jeszcze goryczy porażki – mówi trener tyszan.

– Chcieliśmy wypełnić naszą ligową lukę, spowodowaną przełożeniem naszego meczu z Chrobrym Głogów i udało się nam to znakomicie. Wprawdzie sugerowaliśmy termin sobotni, ale wrocławianie wyznaczyli nam grę w piątek więc pojechaliśmy na Oporowską i cieszę się z tego wyjazdu. Nie tylko dlatego, że wygraliśmy 3:2. Uwielbiam bowiem takie wyzwania, w których poprzeczka jest wysoko zawieszona, a w dodatku okazało się, że potrafiliśmy ją pokonać.

Kadra się poszerzyła

Zacznijmy od składu, w którym zabrakło Tomasa Malca i Oskara Paprzyckiego, a sztab szkoleniowy tyszan miał do dyspozycji 21 zawodników. Tylko Sebastian Steblecki zagrał 90 minut, a pozostali grali połowę meczu.

– „Oski” odczuwał jeszcze skutki stłuczenia, którego nabawił się w meczu z Zagłębiem Sosnowiec, a „Tomek” na treningu poczuł lekki ból więc daliśmy im czas na regenerację – wyjaśnia szkoleniowiec GKS-u Tychy.

– Nie mieliśmy jednak braków kadrowych, bo do gry wrócili Łukasz Sołowiej, który w meczu pierwszej kolejki tego sezonu nabawił się kontuzji i po miesiącu mógł sprawdzić swoją gotowość do występów na boisku oraz Damian Nowak, pauzujący ponad cztery miesiące. Idealnie się złożyło, że obaj mogli się przetrzeć w takim spotkaniu. Obaj zagrali w drugiej połowie, wchodząc na boisko przy wyniku 3:1. Wprawdzie Łukasz, grając na środku obrony z Kamilem Szymurą, na „dzień dobry” musiał przełknąć stratę gola, ale później już był czujny. Natomiast Damian w roli „dziewiątki” pracował w defensywie, utrzymywał się przy piłce, rozgrywał ataki i mając obok siebie Marcina Kozinę też zaprezentował się na plus. A Sebastian, który ostatni miał mało gry miał możliwość „przepalenia” organizmu na dystansie całego spotkania i to też było mu potrzebne.

Trzy fazy gry z golami

Najwięcej powodów do satysfakcji z gry swojej drużyny sztab szkoleniowy GKS-u Tychy miał jednak w pierwszej połowie.

– Wygraliśmy mecz, a wiadomo, że zwycięstwa budują – dodaje opiekun tyskiego zespołu.

– „Tradycyjnie” straciliśmy jako pierwsi gola i to jest minus, nad którym musimy popracować. Jednak ponownie potrafiliśmy się podnieść i to jest pierwszy plus. Drugi to sposób w jaki zdobywaliśmy bramki. Pierwszy gol padł po wyprowadzeniu szybkiego ataku. Dominik Połap wywalczył piłkę na naszej połowie i on także, po błyskawicznym rozegraniu Jakuba Piątka i Kacpra Janiaka, zakończył kontrę dośrodkowaniem z prawego skrzydła, a Bartek Biel zamknął ją na długim słupku i na wślizgu z bliska trafił do pustej bramki. Następnie zbudowaliśmy atak pozycyjny i po odegraniu Łukasza Grzeszczyka, który dyrygował tą akcją, Kuba Piątek precyzyjnie przymierzył z 16 metra. A wynik pierwszej połowy ustaliliśmy po stałym fragmencie gry, bo po wrzutce Kacpra Janiaka Wiktor Żytek wygrał powietrzny pojedynek z bramkarzem. Trzy fazy gry przyniosły nam więc gole.

Kontynuowanie dobrej passy

Nie znaczy to jednak, że po zwycięstwie nad Śląskiem tyszanie spoczywają na laurach i skupiają swoją uwagę na czwartkowym celebrowaniu jubileuszu 50-lecia klubu.

– W sobotę mieliśmy trening uzupełniający, a po niedzieli i poniedziałku, które były przeznaczone na odpoczynek wróciliśmy do zajęć – wylicza Artur Derbin.

– Przed nami niedzielny wyjazdowy mecz z Arką, która też pauzowała, bo jej mecz z GKS-em Katowice został przełożony. Od wtorku trenujemy więc w typowym meczowym mikrocyklu, a w sobotę rano wyruszymy do Gdyni, po drodze zatrzymując się na trening. Po tym co pokazaliśmy we Wrocławiu wiemy, że stać nas na kontynuowanie naszej dobrej passy dlatego na zajęciach doskonalimy to co zdało egzamin i pracujemy nad wyeliminowaniem błędów.