Można ładnie i skutecznie

Pół godziny ofensywnej gry GKS Tychy wystarczyło podopiecznym Dariusza Banasika do zdobycia punktu w meczu z Chrobrym.


Mecz drużyn, które teoretycznie mogą się jeszcze czuć zagrożone spadkiem z I ligi zakończył się podziałem punktów. Najważniejsze jednak, że kibice GKS- Tychy w ostatnich 30. minutach spotkania zobaczyli wreszcie ciekawą i ofensywną grę trójkolorowych, którzy… wyrównali. Mogą się jednak cieszyć także z tego, że przez końcowe pół godziny meczu udowodnili, że efektownie może też oznaczać efektywnie.

Dopięli swego

W pierwszej połowie jednak przyczajeni w obronie tyszanie zaatakowali dopiero w 11. minucie i dopięli swego. 18-letni Albert Zarówny sfaulował bowiem w polu karnym głogowian Mateusza Czyżyckiego. Wprawdzie arbiter potrzebował analizy tej sytuacji na ekranie, ale piłkarze Dariusza Banasika od razu byli pewni, że należy się im rzut karny. Równie pewnie wykonał go Krzysztof Wołkowicz i po pierwszym kwadransie gospodarze prowadzili 1:0.

Ten gol dodał im animuszu i zaczęli atakować, czego efektem był kolejny dobry strzał Wołkowicza, po rozegraniu rzutu rożnego, ale piłka uderzona zza narożnika pola karnego nie zaskoczyła Damiana Węglarza, który skutecznie interweniował. Myślący o kontynuowaniu efektownej gry miejscowi szybko zostali sprowadzeni… do I-ligowego wymiaru.

W 23. minucie bowiem Sebastian Steblecki uruchomił akcję prawą stroną boiska, skąd Jakub Kuzdra dośrodkował wprost na głowę Patryka Muchy, a 25-letni pomocnik Chrobrego wygrał powietrzną walkę z Krzysztofem Machowskim oraz Petrem Buchtą i uderzeniem z 7. metra pokonał Adriana Odyjewskiego.

Przetasowania systemowe

Dążący do odzyskania prowadzenia trójkolorowi wypracowali w 45. minucie dogodną sytuację, ale Daniel Rumin, finalizujący składną akcję Czyżyckiego z Patrykiem Mikitą, nie wykorzystał sytuacji oko w oko z bramkarzem i to się natychmiast zemściło. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Steblecki przypomniał się kibicom GKS-u Tychy. Krakowianin mający za sobą 4 lata gry w klubie wicemistrzów Polski z 1976 roku wywalczył rzut karny za zagranie ręką Wołkowicza i pewnym strzałem z „wapna” zapewnił głogowianom radosne zejście do szatni na przerwę.

Po zmianie stron nic ciekawego się nie działo aż do momentu, w którym szkoleniowiec tyszan zdecydował się na przetasowania systemowe. GKS przeszedł bowiem na grę czwórką obrońców, czwórką pomocników i dwójką napastników, a co najważniejsze zaczął dochodzić do sytuacji strzeleckich. W 74. minucie Wołkowicz znalazł się w sytuacji sam na sam, ale Węglarz obronił. W 79. minucie bramkarz Chrobrego obronił jeszcze strzał Rumina, a dobitka Mikity została wykonana ze spalonego. Aż wreszcie nadeszła 82. minuta. Rozegrany przez Mikitę rzut rożny Wołkowicz zamienił na asystę, bo Czyżycki huknął z 19. metra i piłka pod odbiciu się od wewnętrznej strony poprzeczki spadła na murawę już za linią bramkową.

Na więcej zabrakło czasu, ale statystyki: 55 procent posiadania piłki oraz bilanse: celnych strzałów 12:3 i rzutów rożnych 12:4 dla tyszan, będące pokłosiem półgodzinnej ofensywy gospodarzy, świadczą o tym, że w I lidze też można grać ładnie i zdobywać bramki oraz punkty.


GKS Tychy – Chrobry Głogów 2:2 (1:2)

1:0 – Wołkowicz, 15 min (karny), 1:1 – Mucha, 23 min (głową), 1:2 – Steblecki, 45+3 min (karny), 2:2 – Czyżycki, 82 min.

GKS: Odyjewski – Machowski, Buchta, Tecław, Szymura (71. Skibicki), Wołkowicz – Czyżycki (90. Połap), Biegański (63. Dominguez), Żytek, Mikita – Rumin. Trener Dariusz BANASIK.

CHROBRY: Węglarz – Mandrysz, Zarówny, Bougaidis – Kuzdra, Kolenc, Mucha, S. Górski – Steblecki (81. Michalec), Wojtyra (89. Sewrzyński), J. Górski (75. Ozimek). Trener Marek GOŁĘBIEWSKI.

Sędziował Piotr Idzik (Poznań). Widzów 2438.

Piłkarz meczu – Sebastian STEBLECKI


Na zdjęciu: Piłkarze GKS Tychy po zmianach systemu gry doprowadzili do zdobycia punktu.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.