Głęboki oddech ulgi

Do stylu gry częstochowian można się było przyczepić, ale po serii niepowodzeń nie on był najważniejszy.


Czy nie uważasz, że naszym chłopakom przydałoby się nieco więcej luzu? – zapytał gangstera „Gruchę” aspirujący do tego miana „Bolec” w jednej ze scen niezapomnianej komedii „Chłopaki nie płaczą”. Do podobnego wniosku doszli Konrad Gerega i Jacek Rokosa, którym po 9 meczach bez zwycięstwa działacze Skry powierzyli prowadzenie zespołu, luzując z funkcji trenera Marka Gołębiewskiego.

– Historia zatoczyła koło, bo przed rokiem też przejmowaliśmy drużynę na 4 kolejki przed końcem sezonu. Zmienił się tylko cel, bo wtedy mieliśmy się utrzymać, a teraz mamy finiszować na miejscach barażowych – powiedział Gerega, który po końcowym gwizdku mógł przybić „piątkę” z najbliższym współpracownikiem, a następnie – już w kółeczku na środku boiska – odpowiedzieć na pytanie: kto wygrał mecz?

Wspomniany luz w poczynaniach częstochowian był widoczny, ale na początku spotkania było go nawet za dużo. Efektem tego była szybko stracona bramka, którą kapitalnym lobem zdobył najlepszy wśród gości Maciej Firlej. Można było odnieść wrażenie, że miejscowi szybko odpowiedzą, bo grali szybko i z polotem. I właśnie po takiej akcji precyzyjnym uderzeniem z 14 m popisał się Piotr Nocoń. Powrót do wysokiej dyspozycji zawodnik ten potwierdził w 35 min, kiedy sprytnie zostawił piłkę Damianowi Warneckiemu, a ten płaskim uderzeniem z 25 m posłał ją do siatki. Gola „szukał” Kamil Wojtyra, ale jego strzał był minimalnie niecelny. Wydawało się, że miejscowi będą kontrolowali grę, ale na początku II połowy dali się zaskoczyć po dośrodkowaniu z kornera, więc mecz zaczął się od nowa. Konsekwencja i upór w budowaniu akcji ofensywnych zostały nagrodzone. Po ładnym zagraniu Macieja Kazimierowicza Wojtyra potwierdził, że jest napastnikiem z prawdziwego zdarzenia, a piłka po większości jego uderzeń z ostrego kąta zwykle ląduje w okolicy dalszego słupka.

Dzisiaj pod Jasną Górą odetchnięto, bo radości z pełnej puli nie było od 3 kwietnia. Styl wymaga poprawy, ale działacze, trenerzy i zawodnicy Skry wiedzą o tym doskonale.

Skra Częstochowa – Znicz Pruszków 3:2 (2:1)

0:1 – Firlej, 4 min, 1:1 – Nocoń, 18 min, 2:1 – Warnecki, 35 min, 2:2 – Grudziński, 51 min (głową), 3:2 – Wojtyra, 81 min

SKRA: Biegański – Napora, Rogala, Sadowski, Brusiło – Warnecki (90+1. Smykowski), Gołębiowski, Noiszewski (88. Klisiewicz), Nocoń, Pietraszkiewicz (72. Kazimierowicz) – Wojtyra. Trenerzy: Konrad GEREGA i Jacek ROKOSA.

ZNICZ: P. Misztal – Bochenek, Wichtowski (64. Hrncziar), Baran, Grudziński – Tabara, Pomorski, Kaliniec, Machalski, Bonyanga (46. Gabrych) – Firlej. Trener Piotr KOBIERECKI.

Sędziował Marek Śliwa (Kielce). Widzów 100.

Żółte kartki: Sadowski, Gołębiowski, Biegański, Brusiło.

Piłkarz meczu – Piotr NOCOŃ


Na zdjęciu: W tym sezonie Kamil Wojtyra (z piłką) strzelił już 21 goli.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus