Gole po przerwie dały fotel lidera

Nie da się ukryć, że Jakub Wójciki nie ma w tym sezonie szczęścia. W połowie września musiał z powodu kontuzji opuścić boisko w meczu przeciwko Cracovii. Wrócił do wyjściowej jedenastki wczoraj i… przytrafiło mu się dokładnie to samo. Zanim defensor białostockiego zespołu został zastąpiony przez Romana Bezjaka – jednocześnie trener Mamrot zmienił ustawienie swojego zespołu – gospodarze mieli znakomitą szansę na gola. Piłkę w głębi pola przejął Arvydas Novikovas i popędził w kierunku bramki. Wydawało się, że litewski pomocnik wszystko zrobił dobrze. Piłka uderzona przez niego minęła broniącego bramki Pogoni Łukasza Załuskę, ale ostatecznie przeleciała też tuż obok słupka „świątyni” szczecińskiej drużyny.

W odpowiedzi jeszcze lepszą okazję na gola miał Adam Buksa, który ruszył „sam na sam” z Marianem Kelemenem. Napastnik „Portowców” winien tę sytuację wykończyć strzałem na bramkę. Tymczasem postanowił kiwać słowackiego golkipera. Bez skutku. Pluć sobie w brodę powinien również Cillian Sheridan. Irlandczyk znalazł się w znakomitym położeniu względem szczecińskiej bramki, ale huknął piłką wprost w Załuskę. W końcówce pierwszej połowy raz jeszcze zaatakowała Pogoń. Na strzał z dystansu zdecydował się Radosław Majewski, ale kapitalną interwencją popisał się Kelemen. Chociaż do przerwy gole ostatecznie nie padły, to można było liczyć na to, że w drugiej połowie to się zmieni i bardzo szybo tak się stało.

Martin Pospiszil przytomnie zgrał futbolówkę głową, a Przemysław Frankowski „kropnął” z woleja w kierunku dalszego słupka. Nie do obrony. Pogoń nie zamierzała się jednak poddać. Wysoki pressing przyniósł efekt, a świetnym podaniem popisał się Sebastian Kowalczyk. Zvonimir Kożulj nie mógł się pomylić i tym razem Kelemen nie uratował Jagiellonii. Białostoczanie przejęli inicjatywę i dążyli do tego, aby powrócić na prowadzenie. Udało się. Pierwsze dośrodkowanie Mateusza Machaja zostało zablokowane, ale drugie trafiło wprost na głowę Ivana Runje. Chorwat zachował się idealnie tuż przed strzałem bo obiegł całą defensywną formację Pogoni, która była źle ustawiona. Dzięki temu obrońca Jagiellonii pozostał bez krycia i nie dał Załusce żadnych szans. Tym sposobem zespół z Białegostoku skorzystał na remisie w Gliwicach i objął prowadzenie w tabeli ekstraklasy.

 

Jagiellonia Białystok – Pogoń Szczecin 2:1 (0:0)

1:0 – Franowski, 48 min (asysta Pospiszil), 1:1 – Kożulj, 64 min (asysta Kowalczyk). 2:1 – Runje, 80 min (głową, asysta Machaj).

JAGIELLONIA: Kelemen – Wójcicki (19. Bezjak), Runje, Mitrović, Guilherme – Kwiecień, Poletanović (74. Machaj) – Frankowski, Pospiszil, Novikovas (82. Klimala) – Sheridan. Trener Ireneusz MAMROT.

POGOŃ: Załuska – Niepsuj, Walukiewicz, Dwali, Matynia – Drygas, Podstawski – Kożulj (83. Benedyczak), Majewski (76. Guarrotxena), Kowalczyk (84. Błanik) – Buksa. Trener Kosta RUNJIĆ.
Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Żółte kartki: Poletanović (52. faul) – Kowalczyk (53. faul), Guarrotxena (78. faul), Podstawski (82. faul).
Piłkarz meczu – Przemysław FRANKOWSKI.