Górnik Zabrze. Niezastąpiony między słupkami

Poniedziałkowy mecz ze Stalą Mielec będzie już 71 kolejnym meczem Martina Chudego na boiskach PKO Ekstraklasy.


Słowacki bramkarz górniczej jedenastki śrubuje swój rekord. Ostatnie starcie z Podbeskidziem było dla niego już 70 kolejną grą na ekstraklasowych boiskach.

2 lata od debiutu

Ile znaczy dla Górnika pokazał środowy mecz w Pucharze Polski z Rakowem w Bełchatowie. W przegramy 2:4 spotkaniu w 1/8 PP, szkoleniowcy z Zabrza dali szansę na zaprezentowanie się Dawidowi Kudle. Nie był to jego dobry występ, jak zresztą zawodników z pola. W poniedziałkowym meczu ze Stalą na sto procent do składu ponownie wróci Martin Chudy.

Mijają właśnie prawie dokładnie 2 lata, jak golkiper zza południowej granicy zadebiutował na polskich boiskach. Słowak trafiał do zabrzańskiego klubu w trudnym dla niego momencie, kiedy ten był prawie na dnie ligowej tabeli i szykował się do walki o pozostanie wśród najlepszych. Pierwsze spotkanie przypadło na starcie z Wisłą Kraków.

Wydarzeniem meczu rozegranego 11 lutego 2019 przy Roosevelta, był powrót do gry na naszych boiskach Jakuba Błaszczykowskiego. To jednak nie on po meczu był bohaterem, a piłkarze jak Chudy, którzy debiutowali w Górniku.

– To był dla mnie super mecz. Raz, że debiutowałem w Górniku, a dwa, że zakończył się naszym zwycięstwem. To było wszystko w trudnym dla nas momencie, kiedy byliśmy na przedostatnim miejscu w tabeli ekstraklasy i musieliśmy to spotkanie wygrać. Tak też się stało.

W drużynie oprócz mnie debiutowało jeszcze kilku innych zawodników, bo był Mateusz Matras, „Wako” Gwilia. Chcieliśmy grać, chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony. Wygraliśmy, zdobyliśmy trzy bardzo ważne punkty, a sam znalazłem się w jedenastce kolejki po tamtym spotkaniu – opowiada Chudy.

Za to spotkanie w „Sporcie” otrzymał solidną „7”. „Pewniak w bramce. Chyba ma magnes w rękach, bo przyciągał wszystkie strzały piłkarzy Wisły. Kluczowa obrona w pierwszej połowie , a w drugiej części nie stracił koncentracji i dodawał pewności defensorom” – czytamy w relacji tamtego zwycięskiego meczu z „Białą gwiazdą”. Wyższe noty za tamten pojedynek w ekipie z Zabrza, bo „8” uzyskali tylko dwaj piłkarze, strzelec dwóch goli Mateusz Matras oraz Walerian Gwilia.

Śrubuje swój rekord

– Jeśli chodzi o ten początek w Górniku, to muszę powiedzieć, że był on w moim wykonaniu taki rożny. Jak trafiłem do Zabrza z Trnawy, to miałem kłopoty z plecami. Na rozgrzewce tamtego meczu z Wisłą zacząłem odczuwać ból. Miałem obawy, jak będzie z tą moją bolącą lewą stroną. Z Wisłą nie było kłopotów, potem jednak miałem swoje problemy.

Wtedy potrzebne było jednak zwycięstwo i cel został osiągnięty, a drużyna złapała wiarę w siebie przed kolejnymi grami. Zespól się zgrał, dopasował do siebie i było dobrze – opowiada Chudy.

Teraz śrubuje swój rekord w ekstraklasie, za nim już 70 kolejnych gier od pamiętnego zwycięskiego meczu z Wisłą dwa lata temu, wszystko bez opuszczonej minuty! Skąd taka forma i dyspozycja?

– Bierze się z zaufania od trenerów, to przede wszystkim, a także ze względu na moje zdrowie, bo na szczęście omijają mnie urazy. Te dwie rzeczy są najistotniejsze. Do tego dochodzi to, że jakby zsumować te wszystkie moje występy, to są one na plus-minus stabilne. Ta moja forma jest na jakimś tam poziomie.

Nie lubię oceniać sam siebie, ale jak popatrzę choćby na te noty od was, od dziennikarzy, to są one dobre. Jasne, zawsze może być lepiej, ale w tych występach jest stabilność przez co zespół ma spokój. Te moje statystyki, jak to się wszystko zsumuje, czyste konta i oceny, to też na plus. Liczby są OK, obserwuję je na InStacie.

Z tego to się wszystko bierze, trzeba jednak dalej solidnie pracować, bo tylko dzięki tej systematyczności można podtrzymać dobrą formę oraz dyspozycję. Do tego dochodzi odnowa, odpowiednia dieta, taktyka na boisku, wiele tych czynników składa się na wszystko. Jak trenujesz, tak potem grasz – zaznacza i jednocześnie dodaje.

– Jak byłem młody, to trenowałem często na takim ekstremalnym zmęczeniu. Teraz jestem starszy, znam swój organizm, słucham go i nie przesadzam, bo wiem co i jak robić, żeby być dobrze przygotowanym – mówi.

Walczy w „Złotych butach”

Dodajmy, że w klasyfikacji „Złotych butów” naszej redakcji jest póki co na 2 miejscu za Dante Stipicą. Bramkarz lidera ekstraklasy ma na swoim koncie 101 punktów, Chudy o trzy mniej. W poprzednim sezonie był drugi w generalnej klasyfikacji przegrywając tylko ze swoim rodakiem, bramkarzem Piasta Frantiszkiem Plachem.


Na zdjęciu: Martin Chudy to ostoja w bramce górniczej jedenastki. Od 2 lat nie opuścił w ekstraklasie ani minuty!

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus