Gorzej już być nie może

Rozmowa z Szymonem Ziółkowskim, trenerem młociarza Pawła Fajdka.


Dlaczego czterokrotnemu mistrzowi świata nie wyszedł pierwszy start w tym roku? Dopiero czwarte miejsce w Zimowym Pucharze Europy w Splicie, a przede wszystkim wynik – najgorszy na otwarcie sezonu od 10 lat, tylko 74,48 – to spory zawód…

Szymon ZIÓŁKOWSKI: – Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia. Wiem, że nic w sobotę nie zagrało. To start poniżej jakichkolwiek statystyk. Nie przyjmuję go w ogóle do siebie. Staram się zapomnieć o tym dniu. To sytuacja, w której jestem pierwszy raz w życiu. Stałem z boku, nie podobało mi się bardzo, jak Paweł rzucał, jak to wszystko wyglądało.

Na jaki wynik pan liczył?

Szymon ZIÓŁKOWSKI: – Paweł wyglądał na ósemkę z przodu, czyli rzuty na 80 metrów. W Splicie nawet nie było wąchania tego wyniku. To w ogóle nie oddaje pracy, jaką wykonał od listopada, i jak rzucał w trakcie przygotowań do sezonu. Na ostatnim obozie, w kwietniu w Portugalii, 9-kilowym młotem rzucał 73 metry. Wynik na poziomie 74 metrów tak utytułowanemu zawodnikowi jak Paweł nie ma prawa się zdarzyć, nawet gdyby ktoś obudził go w środku nocy i kazał rzucać pijanemu. Mówię tak, bo wiem, na co Pawła stać, widzę go na treningach praktycznie codziennie od listopada.

Więc co zamierzacie z tym zrobić?

Szymon ZIÓŁKOWSKI: – Zdecydowanie musimy „przewertować” wszystko jeszcze raz sami ze sobą. Mnie osobiście za ten wynik jest wstyd. Nie jestem nikim w tej konkurencji, jestem mistrzem olimpijskim i świata. Nie jestem spoza sportu, będę oceniany surowo i biorę to na klatę – to także moja kompromitacja jako trenera. Wiedziałem, że będę jako trener dostawał po dupie, ale jako byłego zawodnika na poziomie światowym dotyka mnie to bardziej.

Jak sam Fajdek tłumaczył swój występ?

Szymon ZIÓŁKOWSKI: – Tłumaczył na swoje sposoby, ale to nie są dla mnie wytłumaczenia. Chciał rzucić bardzo daleko, wyszło jak wyszło. Były wielkie nadzieje, jest wielkie rozczarowanie. Oczywiście, nie jestem w sporcie od wczoraj, takie rzeczy się zdarzają, ale to jest coś, czego nie potrafię zrozumieć. Następnego dnia powiedziałem Pawłowi szczerze, co o tym myślę. Paweł jest bardzo dobrze przygotowany.

Może teraz jako trener bardziej rozumie pan dwie klęski Fajdka podczas igrzysk – w Londynie i Rio? Psychologia się kłania?

Szymon ZIÓŁKOWSKI: – To, co Paweł wywinął w Rio de Janeiro (był liderem światowych tabel, ale w eliminacjach rzucił tylko 72 metry i nie wszedł do finału – przyp. red.), nie da się w żaden sposób wytłumaczyć. Ja też niejednokrotnie miałem mocno obsrane gacie przed zawodami, ale nigdy aż tak nie zawaliłem. Co do psychologa – współpracujemy w przygotowaniach do igrzysk.

Naprawdę?

Szymon ZIÓŁKOWSKI: – Jak Paweł będzie tak startował, to nie wiem, czy sam nie będę potrzebował psychiatry. Swoją drogą, 74 metry to byłby finał w Rio. Ale oczywiście nie o to nam chodzi. Cel się nie zmienia – złoto igrzysk w Tokio. Nie interesuje mnie nic innego.

Jakie macie najbliższe plany?

Szymon ZIÓŁKOWSKI: – Po powrocie do kraju w poniedziałek mieliśmy szczepienie na Covid na Stadionie Narodowym. Potem jeszcze Paweł miał USG palca, ale to duperele. Wszystko jest dobrze. Od wtorku jesteśmy w Spale. 15 maja miał być start w Halle, ale Niemcy robią zawody tylko dla siebie, krajowe, więc odpada. 18 maja w Ostrawie niestety jest tylko młot kobiet. 22 maja Paweł będzie rzucał w Andujar w Hiszpanii, być może jeszcze uda się coś po drodze.

Na dziś w Drużynowych Mistrzostwach Europy 29-30 maja na Stadionie Śląskim Polskę reprezentować będzie raczej Wojciech Nowicki, który w niedzielę w Kielcach rzucił 77,80.

Szymon ZIÓŁKOWSKI: – Nie poddajemy się, chcemy w DME wystartować, ale to oczywiście zależy od uzyskanego wyniku. Jeżeli się nie uda, musimy zweryfikować plany treningowe. Na pewno startujemy 13 czerwca w mityngu Poznań Athletics, tydzień później na Śląskim w Memoriale Kusocińskiego, a 26 czerwca jest młot w mistrzostwach Polski również w Poznaniu. Pracujemy dalej, nie ma się co załamywać. Mam nadzieję, że to będzie jego najgorszy start w sezonie. Musi być już tylko lepiej, bo gorzej nie może.


Na zdjęciu: Po falstarcie mistrza świata, czekamy na kolejne – lepsze – występy Pawła Fajdka.

Fot. Piotr Kieplin/Pressfocus