Grzegorz Łukasik: Każda piłka ma znaczenie

Rozmowa z Grzegorzem Łukasikiem, trenerem Pniówka 74 Pawłowice.


Nieco ironizując, w ostatnim meczu ligowym ze Stalą Brzeg zrobiliście progres, bo wywalczyliście jeden punkt. We wcześniejszych potyczkach z Karkonoszami Jelenia Góra i rezerwami GKS-u Tychy w Pucharze Polski zostaliście z pustymi rękami. Pan patrzy na wynik sobotniego meczu właśnie w ten sposób?

Grzegorz ŁUKASIK: Patrzę na wszystko z perspektywy trzech meczów, w których trzy razy prowadziliśmy do przerwy, grając przyzwoicie, a nawet dobrze. Wydawało się, że na boisku wszystko wygląda dobrze. Przerwa nas jednak studzi, daje nam dziwne rozluźnienie, a drugie połowy tych wszystkich meczów dają do myślenia. Straciliśmy bramki w bardzo głupi sposób i teraz mogę to powiedzieć głośno, że po prostu frajersko tracimy bramki. Albo z połowy boiska po uderzeniu z rzutu wolnego, albo po rzutach karnych. Bardzo to boli, bo uważam, że wszystkie te mecze przy odrobinie koncentracji i lepszym zachowaniu indywidualnym zawodników wszystkie trzy mogliśmy wygrać.

Rozumiem, że nie podpisze się pan pod opiniami, że jest postęp i zrobiliście krok do przodu, bo nie ponieśliście porażki.

Grzegorz ŁUKASIK: Nie przesadzajmy. Owszem, zaliczając rozegrany awansem mecz z Górnikiem Zabrze, w trzech spotkaniach ligowych w rundzie wiosennej zdobyliśmy cztery punkty, ale to jest stanowczo za mało. Ty bardziej, że wygrywaliśmy do przerwy, graliśmy niezłe pierwsze połowy. Nie wiem, czy zbyt szybko uwierzyliśmy w to, że mecz się sam wygra, bo przeciwnik straci zapał do walki. Tak to nie działa, nigdy tak nie było. Dopóki nie zrozumiemy, że każda piłka ma znaczenie, że każde zagranie może zadecydować o końcowym wyniku, że pojedynczy zawodnik jest ogniwem, które decyduje o całej drużynie, to nic z tego nie będzie.

Kluczowe dla losów meczów bramki straciliście po indywidualnych, rażących błędach. Czy winowajcy poniosą jakiekolwiek konsekwencje?

Grzegorz ŁUKASIK: To nie były rażące błędy, bo to jest za delikatne określenie. Brakuje mi słowa, jak to nazwać. Decyzje, które podjęli na boisku moi zawodnicy, są dla mnie absolutnie niezrozumiałe. Konsekwencje takich zachowań ponosi cały zespół i mam nadzieję, że limit naszych indywidualnych błędów już się wyczerpał. Wierzę, że w kolejnych meczach będziemy takich błędów unikać. I że jakoś go „przepchniemy”.

Czy remis ze Stalą Brzeg traktuje pan jak porażkę?

Grzegorz ŁUKASIK: W mojej opinii wynik jest dla nas słaby, bo powinniśmy już do przerwy strzelić drugą, a nawet trzecią bramkę i nie martwić się, co będzie w drugiej połowie. Tymczasem my frajersko przegrywamy, to znaczy remisujemy ten mecz, ale to jest dla mnie porażka. Okej, niech to będzie jeden punkt, bo on jest ważny i być może decydujący o naszej lokacie na końcu sezonu, ale Pniówek nie jest zespołem, który powinien myśleć, jak się utrzymać w III lidze, ale myśleć o tym, jak się przebijać w górę tabeli i jak zabierać punkty drużynom, które są przed nami. Powtórzę zatem – remis ze Stalą Brzeg nie jest dla nas żadnym sukcesem.

Pańscy piłkarze przyjmują krytykę, jaka powinna na nich spaść po koszmarnych błędach, czy też nie poczuwają się do winy, nie biorą tych błędów „na klatę”?

Grzegorz ŁUKASIK: Nie zabieram chłopakom umiejętności, pod względem stricte piłkarskim to jest zespół, który w III lidze na pewno sobie poradzi. Nie zabiorę tym chłopakom determinacji, walki i charakteru do gry, bo to w każdym meczu widać, natomiast mam ciągle pretensje o brak koncentracji. Skoro nie potrafimy strzelić drugiego, trzeciego gola, to chociaż wybrońmy te 1:0. Tymczasem my podajemy przeciwnikowi przysłowiową kawę na tacy, robimy karnego w zdecydowanie głupi sposób i wyraźnie to podkreślam. Straciliśmy zwycięstwo, które tak naprawdę jest frajerstwem i tyle.


Na zdjęciu: Trener Pniówka Pawłowice Grzegorz Łukasik nie może się pogodzić z nonszalancją i boiskową głupotą swoich zawodników.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus