Hokej. Finał jeszcze dla dwóch

 

Słynne: być albo nie być – obowiązuje na finiszu II rundy sezonu zasadniczego dla czterech zespołów, które rywalizują o dwa miejsca w grudniowym finale Pucharu Polski. Dzisiaj w centrum uwagi będzie katowicka „Satelita” w której hokeiści GKS-u Katowice podejmują Lotos PKH i przy ewentualnej wygranej zwiększają szansę udziału w tej prestiżowej imprezie. Porażka gdańszczan zamyka drogę, a zwycięstwo… bardziej zagmatwa sytuację w tabeli.

Dwa z trzech

Teraz Lotos, potem wyjazd do Oświęcimia oraz u siebie z Zagłębiem Sosnowiec – to ligowa marszruta „GieKSy” na finiszu tej rundy. Trzy wygrane załatwiają sprawę i podopieczni trenera Risto Dufvy znajdą się w doborowym kwartecie.

– Z moich kalkulacji wynika, że już dwie wygrane załatwiają awans do PP, bo przecież inni zainteresowani udziałem w nim grają między sobą – przekonuje menedżer sekcji, Roch Bogłowski. – Przerwa dodatnio wpłynęła na zespół, który dobrze zaprezentował się w Toruniu, wygrywając 4:1. Już dawno w jednym spotkaniu nie trafiliśmy 4 razy do bramki rywali. Oula Uski strzelił swojego pierwszego gola w sezonie. Przebudził się też Jaakko Turtiainen. Cieszy mnie postawa czwartego ataku.

Drużyna występuje bez kapitana Grzegorza Pasiuta, który ma kontuzjowaną rękę. – Na szczęście nie jest złamana ani pęknięta, tylko mocno stłuczona. Mam nadzieję, że pod koniec listopada wróci do zespołu – dodaje Bogłowski.

Dodajmy, że również występ Duszana Deveczki stoi pod znakiem zapytania, bo przechodzi rehabilitację po kontuzji.

Wszystko dla zespołu

Filip Starzyński, rodem z Warszawy, hokejowe nauki pobierał za oceanem i po zakończeniu gry w uniwersyteckim zespole Northern Michigan znalazł miejsce w GKS-ie, w którym dobrze się zadomowił. Zbiera pochlebne recenzje za swoją grę i ma na swoim koncie 8 pkt. (4 gole+4 asysty).
– Szczerze mówiąc to nie zaglądam w statystyki, bo dla mnie przede wszystkim liczy się gra zespołu – mówi sympatyczny hokeista, który ma za sobą udane występy w reprezentacji kraju.

– Wszystkie dokonania indywidualne schodzą na dalszy plan, bo każda formacja otrzymuje od trenera określone zadanie do wykonania. Wspólnie z kolegami staram się rzetelnie podchodzić do obowiązków.

W pierwszym spotkaniu katowiczanie wygrali w Gdańsku 1:0 (gol Mateusz Michalski), w rewanżu również będzie twardy bój. – My i oni zdajemy sobie sprawę, że ten mecz jest bardzo ważny. Nie wyobrażam sobie jednak, byśmy zaprzepaścili szansę na awans i jestem przekonany, że zagramy w finale Pucharu Polski – stwierdził katowicki napastnik.

Lotos po meczu z GKS-em podejmuje Podhale, również zainteresowane grą w PP, oraz wyjazd do Jastrzębia. Tylko trzy wygrane dadzą drużynie z Trójmiasta ewentualny awans do finałowego turnieju. Gdańszczanie mieli słaby początek sezonu, ale teraz są groźni dla najlepszych…

Na zdjęciu: Filip Starzyński (żółtym trykocie) nie uznaje straconych krążków.