Hokej. Trudno wskazać faworytów

 

Obserwował pan ostatni mecz Comarch Cracovii z JKH GKS-em Jastrzębie. I co z niego wynika?
Roman STEBLECKI: – Wiele. Przede wszystkim od pewnego czasu, po wzmocnieniach krakowskiego zespołu, gra on stabilniej i jego forma ciągle idzie w górę. Cieszy mnie, jako byłego zawodnika „Pasów”, bo znak, że zespół może liczyć się w końcowym rozdaniu.

Roman Steblecki. Fot. Rafał Rusek/Pressfocus

Natomiast zespół z Jastrzębia świetnie prezentował się podczas turnieju finałowego Pucharu Polski, a potem siłą rozpędu, to tylko moje podejrzenia, zdobył jeszcze Puchar Wyszehradzki, pokonując wicemistrza Słowacji z Nitry. Zanotował pewien spadek, ale to wcale jednak nic nie oznacza, bo nie wiem jak hokeiści pracowali podczas krótkiej przerwy przed play offem. Może odnajdą się podczas tej części sezonu.

Ta para ćwierćfinałowa zapowiada się chyba najciekawiej. Ta część sezonu może być jeszcze ciekawsza niż w poprzednim sezonie. A przecież, jak sobie przypominamy, pialiśmy z zachwytu nad jego poziomem i atrakcyjnością.

Czy poziom sezonu zasadniczego pana zadowolił?
Roman STEBLECKI: – A pana nie? Chyba dla każdego obserwatora rywalizacja była niezwykle ciekawa. Było dziewięć drużyny, które biły się niemal do końca o jak najlepsze miejsce przed play offem. Przeżywały one również słabsze okresy, jak choćby Cracovia, który w pewnym momencie zajmowała 9. lokatę. Niemniej „Pasy” w tym sezonie wcześniej wzmocniły się, ale było to związane z nieoczekiwanymi występami w finale Pucharu Kontynentalnego.

Zachwiania miały również oba GKS-y, z Tychów oraz Katowic. Oba chyba ze względu na nieoczekiwaną zmianę trenerów. Fin pracujący w Katowicach samowolnie ją porzucił, zaś drugi odszedł dla „dobra drużyny” ( cudzysłów niezbędny – przyp.red.). W Katowicach doszło do kilku poważnych kontuzji czołowych zawodników i to mocno skomplikowało funkcjonowanie zespołu.

Unia Oświęcim, już przed rozpoczęciem rozgrywek mówiłem, że będzie „czarnym koniem” i tak też się stało. Podhale również mnie nie zawiodło, zaś oba zespoły z północy kraju zawsze były w stanie sprawić niespodziankę, urywając punkty teoretycznym faworytom. Zwłaszcza ekipa z Gdańska była groźna na własnym lodzie.

Zagłębie też prezentowało się nieźle, ale pod koniec coś zazgrzytało i rozstano się z kilkoma zawodnikami.

Liga otwarta dla obcokrajowców, pańskim zdaniem, się sprawdziła?
Roman STEBLECKI: – Jaka ona ma być skoro nie mam rodzimych hokeistów na odpowiednim poziomie? To nie był zły pomysł, bo do klubów sprowadzono wielu zawodników młodszego pokolenia, którzy fajnie się zaprezentowali stąd też mecze ligowe były ciekawe. Niemal do końca trwała o miejsca o czołowe miejsca, choć pierwsze miejsce ekipy z Tychów było niezagrożone.

Mówi pan o tym z entuzjazmem. Jednak czy niepokoi pana 17 obcokrajowców w Nowym Targu czy też jakie będą niebawem losy reprezentacje kraju?
Roman STEBLECKI: – To prawda jeszcze dekadę wcześniej sytuacja w Nowym Targu nie do pomyślenia. Jeżeli jednak nie ma kandydatów do gry w zespole w ekstraligowym to trzeba szukać poza granicami. To co do tego nie ma wątpliwości.

Jednak jest również druga strona medalu. Trzeba odbudować szkolenie dzieci i młodzieży. Opracować program, bo o nim zawsze się mówi, skrzętnie go realizować. I, powiedzmy, po kolejnej dekadzie, będziemy mogli się zastanawiać czy ograniczyć liczbę obcokrajowców w naszej ekstraklasie.

Znamy pary ćwierćfinałowe i jak potoczą się losy tej rywalizacji?
Roman STEBLECKI: – Oj, na pewno będzie ciekawie i GKS Tychy oraz Unia Oświęcim, dwa najlepsze zespoły, wcale nie muszą czuć się pewnie. Rywale z Torunia oraz Gdańska wcale nie zamierzają rezygnować i rywalizacja wcale nie ograniczy się do 4 czy 5 potyczek. Niemniej obie ekipy powinny się zameldować w półfinale.

Cracovia po raz drugi z rzędu spotyka się z Jastrzębiem i nie zamierzam nawet przypominać jak zakończyła się konfrontacja przed rokiem (4-0 dla „Pasów” – przyp.red.). Jednak historia chyba się już nie powtórzy, bo ekipa z Jastrzębia chyba wyciągnęła wnioski. Stawiam plus przy Cracovii i dwa inauguracyjne mecze na wyjeździe nie powinny mieć większego znaczenia.

GKS Katowice najbliższy weekend spędzi w Nowym Targu i w dwumeczu z Podhalem będzie iskrzyło. Nieco więcej zaufania ma do „Szarotek”, choć jak GKS zmobilizuje wszystkich zawodników to ta rywalizacja może trwać najdłużej 7 meczów.

A podejmuje się pan wskazać mistrza Polski?
Roman STEBLECKI: – Do finału jeszcze daleko i wszystko się może zdarzyć. To będzie twarda walka i każda z drużyn chce jak najwyżej się uplasować. Może i mam swoich faworytów do gry w finale, ale na razie nie wyjawię.

To może na zakończenie coś jeszcze optymistycznego o swojej ukochanej Cracovii…
Roman STEBLECKI: – Powtórzę słowa profesora Janusza Filipiaka, prezesa klubu, że interesują go dwa tytuły mistrzowskiego hokeistów oraz piłkarzy i jeszcze piłkarski Puchar Polski dołożył. No, w tej sytuacji trzymam się tych prognoz (śmiech).

 

Na zdjęciu: Prezes i zarazem właściciel klubu postawił przed hokeistami poważne zadanie i oni chcą je zrealizować.