Beniaminek jedzie na Podlasie

Historia spotkań ligowych Rakowa z Jagiellonią Białystok nie jest nazbyt bogata. Futbolowi szperacze najczęściej wracają do potyczek w sezonach 1983/84 i 1990/91, gdy obie jedenastki występowały na drugoligowym poziomie. Scenariusz ich był bardzo podobny – pod Jasną Górą wygrywali częstochowianie, w Białymstoku „królowie Podlasia”.

Jesienią 1984 roku mecz Rakowa z białostocczanami był jednak niesłychanie dramatyczny. Walczący o pozostanie w lidze czerwono-niebiescy musieli ten bój rozstrzygnąć zwycięstwem. Tymczasem w trudnych warunkach pogodowych miejscowi za nic nie mogli strzelić gola dającego im wygraną. Dopiero w doliczonym czasie Zbigniew Sołtysik uzyskał trafienie na wagę sukcesu i wygranej 2:1. Jednak na koniec sezonu częstochowianie i tak opuścili tę klasę rozgrywkową. Jagiellonia się w niej utrzymała.

Te dziejowe wydarzenia właściwie mają się jednak nijak do współczesności. Faworytem meczu są podopieczni Ireneusza Mamrota. I choćby przykładać różne miary, patrzeć na pojedynek z najodleglejszych stron, to żaden obraz nie wizualizuje nam zwycięstwa podopiecznych Marka Papszuna.

W ligowej premierze „Jaga” dała lekcję futbolu Arce Gdynia, a Raków oddał pole Koronie Kielce, przegrywając 0:1. Niektórzy nawet żartowali, że częstochowianie tak się przestraszyli rywali, jakby przyszło im mierzyć się z Realem Madryt. Na domiar złego dla gości, w ekipie Jagiellonii potyczką z Arką i zdobytą bramką świetnie wprowadził się do drużyny nowy gracz, zaledwie 18-letnie skrzydłowy Bartosz Bida. To ten piłkarz, który napsuł częstochowianom sporo krwi w ostatnim spotkaniu poprzedniego sezonu, broniąc jeszcze barw Wigier Suwałki. Strzelił wówczas jednego z dwóch goli, który w konsekwencji dał suwałczanom, pozostanie na zapleczu ekstraklasy. Już wtedy mówiło się, że Bida to „talenciak”. W Jagiellonii nastoletni piłkarz wygrał teraz rywalizację o miejsce w składzie ze zdecydowanie bardziej od niego doświadczonymi, Patrykiem Klimalą oraz Przemysławem Mystkowskim.

Raków Częstochowa. Szukają i wypożyczają

W obozie beniaminka trudno więc o optymizm, choć… Przed wyprawą do Białegostoku głowy na pewno nie zwiesza 24-letni obrońca Dawid Szymonowicz, który do Rakowa trafił via Nieciecza z… Jagiellonii.

– Nie można się załamywać takim początkiem. Na mecz w Białymstoku jedziemy po zwycięstwo – mówi nadzwyczaj odważnie. – Nie jest to żadne specyficzne dla mnie miejsce. Jestem teraz zawodnikiem Rakowa i będę starał się, by moja obecna drużyna spisała się tam jak najlepiej. W mojej umowie wypożyczenia z Jagiellonii nie ma żadnej klauzuli zabraniającej mi gry przeciwko tej drużynie. Jest więc szansa, że pojawię się na boisku, jeśli oczywiście trener tak zdecyduje. Oglądałem w telewizji pojedynek Jagiellonii z Arką, ale nie można niczym się sugerować. To będzie zupełnie inny mecz niż tamten – przekonuje Szymonowicz.

W przypadku Rakowa leciutki powiew optymizmu daje wieść o szybkiej rekonwalescencji obrońcy i kapitana zespołu Andrzeja Niewulisa. W Białymstoku, w napadzie będzie też mógł zagrać Kostarykanin Brown Forbes.

 

Na zdjęciu: Wypożyczony z Jagiellonii Dawid Szymonowicz może zagrać przeciw niej i… liczy na zwycięstwo.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem