Jastrzębianie za słabi na lidera

Chociaż przez ponad godzinę Miedź Legnica grała w osłabieniu, pewnie pokonała outsidera z Jastrzębia.


Zanim przejdziemy do boiskowych wydarzeń z sobotniego meczu GKS-u Jastrzębie z Miedzią Legnica, zatrzymajmy się na chwilę przy piątkowych wydarzeniach. Otóż autokar wiozący piłkarzy „Miedzianki” brał udział w wypadku drogowym na autostradzie A4. W autokar miał uderzyć samochód osobowy. Piłkarze ani członkowie sztabu szkoleniowego nie ucierpieli, jednak ranne zostały osoby jadące drugim z pojazdów. Drużyna z Legnicy ruszyła w dalszą drogę po przyjeździe zastępczego autokaru.

Szybki cios

Faworyzowani legniczanie pierwszy cios zadali przed upływem kwadransa. Rzut rożny egzekwował Martin Dominguez, Jens Martin Gammelby piętą odegrał piłkę do Nemanji Mijuszkovicia, a kapitan zielono-niebiesko-czerwonych strzałem lewą nogą zmusił do kapitulacji Bartosza Neugebauera. W 18 minucie jastrzębianie byli bliscy zdobycia wyrównującego gola. Po dośrodkowaniu Konrada Handzlika z prawej flanki piłka nabrała dziwnej rotacji i bramkarz Miedzi Paweł Lenarcik nie był w stanie jej sięgnąć. Na lewej stronie akcję zamykał wślizgiem Farid Ali, ale z metra trafił w… boczną siatkę.

Zapolnik na obronie

W 21 minucie lewy obrońca drużyny znad Kaczawy Carlos Julio Martinez został upomniany przez arbitra żółtą kartka za faul. Na tym jednak akcja nie zakończyła się. Sędzia Albert Różycki został zaproszony do VAR-u, obejrzał na ekranie kilka razy sytuację i zmienił decyzję, odsyłając piłkarza z Dominikany do szatni. Zapytany przeze mnie o to, czy zgadza się z czerwoną kartką dla swojego zawodnika, trener Wojciech Łobodziński odpowiedział krótko: – Nie będę dyskutował o decyzjach sędziego.

Goście zostali więc w dziesiątkę i musieli dokonać korekty ustawienia. Na lewą stronę obrony powędrował Gammelby, a jego miejsce na prawej zajął Kamil Zapolnik, od czasu do czasu – w zależności od sytuacji – zamieniając się z Maciejem Śliwą. Gra w osłabieniu nie przeszkodziła liderowi w zdobyciu drugiego gola. Najlepszy strzelec drużyny znad Kaczawy Patryk Makuch (10 goli w sezonie) obsłużył idealnie Victor Moję Martineza, czyli „Chucę”, a ten lewą nogą nogą po raz drugi zmusił Neugebauera do kapitulacji. Tuż przed przerwą (43 min) 25-letni Hiszpan w dogodnej sytuacji huknął nad poprzeczką bramki rywali.

Mało wydajne roszady

W przerwie trener GKS-u Grzegorz Kurdziel dokonał dwóch roszad w składzie i zmienił ustawienie, przechodząc na system z trzema obrońcami. Ten tercet tworzyli Oliver Podhorin, Mateusz Słodowy, który zastąpił Łukasza Zejdlera oraz Mateusz Bondarenko. Poza tym na boisko wszedł Daniel Stanclik, ale gra dwoma napastnikami nie przyniosła spodziewanych efektów.

W 48 minucie Makuch próbował zaskoczyć bramkarza GKS-u strzałem zza pola karnego, lecz ten sparował futbolówkę na korner. Podobnie było 11 minut później. Gospodarze najdogodniejszą okazję mieli w 58 minucie, ale Stanclik z bliska uderzył w górę i zbyt anemicznie, by zaskoczyć Lenarcika. Napastnik GKS-u powinien strzelać po ziemi i „szukać” bramkarza Miedzi w długim rogu. Jeszcze w 85 minucie pozyskany z Piasta Żmigród napastnik uderzał z lewej strony pola karnego, ale trafił w boczną siatkę.


GKS Jastrzębie – Miedź Legnica 0:2 (0:2)

0:1 – Mijuszković, 14 min, 0:2 – Chuca, 34 min.

JASTRZĘBIE: Neugebauer – Zalewski (64. Borkała), Podhorin, Bondarenko, Zejdler (46. Słodowy) – Handzlik, Ochronczuk, Gulczyński (46. Stanclik), Ali (64. Jadach), Łaski – Fabry. Trener Grzegorz KURDZIEL.

MIEDŹ: Lenarcik -Gammelby, Mijuszković, Aurtenetxe, Martinez – Śliwa (90. Balcewicz), Tront, M. Dominguez (61. Matuszek), Zapolnik – Makuch (90. Bruno Garcia), Chuca (83. Azikiewicz). Trener Wojciech ŁÓBODZIŃSKI.
Sędziował
Albert Różycki(Łódź). Widzów 1137. Żółte kartki: Ochronczuk, Podhorin, Handzlik – Zapolnik, Łobodziński (trener); czerwona kartka: Martínez (25. faul).

Piłkarz meczu – Kamil ZAPOLNIK.


Na zdjęciu: Napastnik Miedzi Patryk Makuch (z lewej, walczy o piłkę z Oliverem Podhorinem) wprawdzie gola nie zdobył, ale miał asystę przy trafieniu Chucy.

Fot. gksjastrzebie.com


GŁOS TRENERÓW

Wojciech ŁOBODZIŃSKI: – Proszę mi wybaczyć, ale dzisiaj nic nie powiem o meczu. Powiem o wczorajszej sytuacji, jaka wydarzyła się podczas naszej drogi. Moim zdaniem najważniejszy mecz w życiu dla niektórych odbył się wczoraj. Chłopcy zdali egzamin z bycia fantastycznymi ludźmi, bo mieliśmy wypadek i pierwszej pomocy udzielili zawodnicy. Bardzo ciężko było nam się dzisiaj zebrać do tego, żeby grać ten mecz. Tego w książkach nie uczą, jak trener ma się zachować w takiej sytuacji. Było to traumatyczne przeżycie dla zawodników, a oni pokazali ogromny charakter. Myślami jesteśmy z rodziną tych ludzi i modlimy się za nich.

Grzegorz KURDZIEL: – Wiedzieliśmy z jakim przeciwnikiem gramy. Straciliśmy bramkę grając jeszcze jedenastu na jedenastu. Gol stracony na 0:2 poprzez błąd komunikacji spowodował, że zmieniliśmy po przerwie ustawienie. Próbowaliśmy dzięki temu rozszerzyć pole gry. Na boisko wszedł drugi napastnik, naszym celem było dostarczanie piłek w pole karne. Niestety, za mało było tych piłek, żeby nasi napastnicy mieli okazję do strzelenia bramki. Jesteśmy w trudnej sytuacji ze względu na brak zwycięstwa. Żadne słowa dzisiaj nie pomogą. W środę mamy kolejny mecz i tylko na boisku możemy pokonać sytuację, w której znaleźliśmy się dzisiaj.