JKH GKS Jastrzębie w blasku brązu

Drużyna trenera Roberta Kalabera wykorzystała atut własnego lodowiska i pokonując GKS Tychy zapewniła sobie miejsce na najniższym stopniu podium.


Obie drużyny grały bardzo „ostrożnie”, o czym świadczy fakt, że po 40 minutach zmagań sędziowie nałożyli tylko… jedną karę! Na dodatek nie był to efekt przekroczenia przepisów przez któregoś z hokeistów, lecz błędu technicznego tyszan, którzy w 27 minucie desygnowali do gry sześciu zawodników. Karę za nadmierną liczbę graczy na lodzie odsiadywał bohater poprzedniego meczu na „Jastorze”, Christian Mroczkowski, lecz gospodarze nie zdołali zdyskontować liczebnej przewagi.

Od pierwszego gwizdka sędziów gospodarze natarli na rywali z furią, trwało prawdziwe oblężenie bramki Tomasza Fuczika. Były golkiper JKH poradził sobie ze strzałami Pawła Jelszańskiego (3 min) i Frenksa Razgalsa (5 min.). Niewiele brakowało, by w 11 minucie tyszanie objęli prowadzenie, lecz Patrik Nechvatal naprawił błąd kolegów, wygrywając pojedynek z Michaelem Cichym.

Początek II tercji należał do gości, którzy wypracowali sobie kilka niezłych okazji do otwarcia wyniku. Nechvatal poradził sobie ze strzałami Mateusza Gościńskiego (22 min), Szymona Marca (23 min) i Jegora Fieofanowa (25 min). Gdy wydawało się, że w dwóch tercjach kibice nie zobaczą goli, Fuczika zaskoczył Martin Kasperlik. W 39 minucie czeski skrzydłowy długo holował krążek, w końcu zdecydował się sam zakończyć akcję i posłał „gumę” w okienko tyskiej bramki!

Gdy na początku III tercji obrońca JKH Siarhij Bahalejsza wylądował na ławce kar, tyszanie stanęli przed szansą na zniwelowanie straty, lecz fatalnie rozgrywali przewagę. W 46 minucie zainkasowali drugi cios, po błędzie Fuczika. Bramkarz gości zostawił krążek za swoją bramką, dopadł do niego Egils Kalns i wpakował go do praktycznie pustej bramki rywali.

W 55 minucie podopiecznym Roberta Kalabera dopisało szczęście, bo po strzale Artioma Smirnowa krążek uderzył w poprzeczkę. Na ponad 3 minuty przed zakończeniem spotkania trener tyszan Andriej Sidorenko zagrał va banque i wycofał bramkarza. Manewr zakończył się fiaskiem, bo „gumę” przejął Eriks Szewczenko i posłał ją do opuszczonej bramki rywali, zapewniając swojej ekipie brązowy medal. Gol Cichego w momencie, gdy goście grali w osłabieniu, był tylko na otarcie łez.


JKH GKS Jastrzębie – GKS Tychy 3:1 (0:0, 1:0, 2:1)]

1:0 – Kasperlik – Rac – Bryk (38:09), 2:0 – Kalns, (45:30), 3:0 – Razgals – E. Szewczenko (56:39), 3:1 – Cichy – Biro – Mroczkowsski (58:46, w osłabieniu).

Sędziowali Bartosz Kaczmarek i Krzysztof Kozłowski oraz Słwomir Szachniewicz i Wojciech Moszczyński. Widzów 1500.

Stan rywalizacji: 2:1

JASTRZĘBIE: Nechvatal; Bahalejsza (4) – Kostek, Bryk – E. Szewczenko, Jelszański – Górny, Kamieniew – Horzelski; Kalns – Rac – Kasperlik, Razgals – Pavlovs – A. Szewczenko, Bondaruk – Paś – R. Nalewajka, Ł. Nalewajka – Jarosz – Urbanowicz. Trener Robert KALABER.

TYCHY:Fuczik; Smirnow – Bizacki, Biro – Seed, Michałowski – Korczemkin, Kasperek – Wróbel; Jeziorski – Galant – Gościński, Mroczkowski – Cichy – Szczechura, Witecki – Starzyński (2) – Marzec, Dupuy – Fieofanow – Sergiuszkin (2). Trener Andriej SIDORENKO. Kary: JKH – 4 min, Tychy – 6 min (2 tech.)


Ma zdjęciu: Martin Kasperlik (z prawej) otworzył konto bramkowe JKH w meczu, którego stawką był brązowy medal.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus