Komentarz „Sportu”. Miło patrzeć na ten młotek

Boleśnie rozpoczyna się ten sezon dla tyskich kibiców, którym od dawna brakuje drużyny na miarę pięknego stadionu czy aspiracji miasta, ale w poprzednim sezonie słabsze wyniki choć częściowo mogła rekompensować im widowiskowa gra i multum strzelanych goli.


Teraz po dwóch kolejkach nowy zespół budowany przez Artura Derbina nie ma jeszcze na koncie ani zwycięstwa, ani zdobytej bramki, a w Sosnowcu uprzejmości dla gości skończyły się z chwilą wpuszczenia na trybuny – w imię kibicowskiej solidarności i na przekór nieżyciowym covidowym instrukcjom – grupy sympatyków GKS-u. Dwukrotnie w smutek wprawił ich Filip Karbowy, czyli piłkarz w realiach pierwszej ligi niezwykle charakterystyczny i dysponujący w nodze „młotkiem”, na który aż przyjemnie popatrzeć.


Czytaj jeszcze: Zagłębie nie dało szans rywalom

Przyjemnie też patrzy się póki co na mecze wszystkich spadkowiczów. Albo jest w nich bardzo dużo jakości (wygrane 4:0 ŁKS-u z Odrą czy Arki z Jastrzębiem), albo mnóstwo emocji (1:1 Korony po szalonej końcówce w Głogowie, 3:2 Korony z Jastrzębiem, 3:2 Arki z Puszczą). Bita przez niedawnych ekstraklasowiczów jest na starcie sezonu drużyna jastrzębian, która po fatalnej post pandemicznej rundzie wiosennej musiała przejść gruntowny remont. Dlatego potrzeba jeszcze czasu. I o tym kibice obu GKS-ów, tych z Jastrzębia i Tychów, mimo narastającej zapewne frustracji muszą pamiętać.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus