Królewska wiosna?

Jarosław Królewski wiele zmienił w klubie. Czy zmieni się gra drużyny?


Ekstraklasa – to słowo od maja jest odmieniane przy Reymonta przez wszystkie przypadki. Brakuje jej jak deszczu na pustyni i tlenu w wysokich górach. 13-krotny mistrz Polski od pewnego czasu balansował na krawędzi i w końcu się doigrał, spadając po 26 latach z najwyższej klasy. Pierwsza część sezonu w I lidze skończyła się rozczarowaniem. Awans nie jest na wyciągnięcie ręki, trzeba będzie o niego mocno powalczyć. Kilka kwestii może być kluczowych.

Jak zacznie Wisła?

Krakowianie muszą gonić rywali i zwyciężać od jutrzejszego meczu z Resovią. Dobrze wiedzą, podkreślał to trener Radosław Sobolewski, że trzeba być „gazie” od początku. Nie mogą powtórzyć błędu sprzed roku, gdy w klubie uznali, że zespół się rozpędzi i spokojnie wywalczy utrzymanie. Porażkę z Rakowem Częstochowa można było jeszcze zakładać, ale potem należało za wszelką cenę zdobyć sześć punktów w meczach ze Stalą Mielec i Górnikiem Łęczna! To były kluczowe spotkania o być albo nie być w ekstraklasie. Kolejnych szans nie brakowało, jednak Wisła nie miała oddechu, pętla zaciskała się coraz bardziej i faktem stał się spadek, w który nikt nie wierzył.

Złapią” serię?

Do miejsca dającego bezpośredni awans „Biała gwiazda” traci aż dziesięć punktów. Strata do strefy barażowej to z kolei cztery „oczka”. Czysto matematycznie Wisła może jeszcze wygrać I ligę, ale do zrealizowania celu potrzebuje serii wygranych. Na starcie sezonu zwyciężała w czterech kolejnych meczach, w pięciu nie dali się pokonać. Sobolewski pewnie ma z tyłu głowy swój wyczyn z kadencji w Płocku, gdy jesienią 2019 roku poprowadził „Nafciarzy” do sześciu tryumfów z rzędu. By powtórzyć to w Krakowie, obok umiejętności i żelaznej dyscypliny taktycznej, potrzebne będzie bardzo dobre przygotowanie fizyczne. Jesienią drużyna nie wyglądała najlepiej, więc na zgrupowaniu w Turcji dostała porządnie w kość. W piątek dowiemy się, czy odzyskała „świeżość” na pierwszy mecz rundy.

Co wniosą Hiszpanie?

Pod Wawel wrócił były trener Kiko Ramirez, obejmując stanowisko dyrektora sportowego. To zwiastowało hiszpański zaciąg. Skończyło się na pięciu nabytkach z tego kraju, którzy dołączyli do dwóch już grających. Siedmiu piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego było już w Wiśle w sezonie 2017/18 i zostawili dobre wrażenie. Niektórzy do dziś biegają po boiskach ekstraklasy, a rozczarował tylko Victor Perez, mogący pochwalić się najlepszym CV. Kibice liczą, że Ramirezowi udało się sprowadzić nowych Carlitosów, Imazów czy Llonchów. Wiele będzie też zależało od najlepszego strzelca, Luisa Fernandeza, który we wtorek odebrał nagrodę dla najlepszego piłkarza Małopolski 2022 roku. W ekstraklasie i I lidze dwa razy dał się sprowokować, za co zapłacił kilkoma meczami dyskwalifikacji, niepotrzebnie osłabiając drużynę. Wydaje się jednak, że wyciągnął wnioski i potrafi wziąć na swoje barki odpowiedzialność. Jesienią w kilku meczach zakładał opaskę kapitana.

Latem bez rewolucji?

Po przejęciu klubu Jarosław Królewski mówił, że muszą powstać dwa plany. Na wypadek awansu i pozostania w I lidze na kolejny sezon. Teraz prezes podkreśla, że drużyna została tak przebudowana, by latem, bez względu na ostateczne rozstrzygnięcia, nie trzeba było przeprowadzać rewolucji. Zadeklarował też, że zostawi Wisłę tylko wtedy, gdy znajdzie kogoś silniejszego i/lub mądrzejszego od siebie. „W innym wypadku będziemy sobie radzić”– napisał na Twitterze.


Na zdjęciu: Jarosław Królewski czasem wybiega na boisko, ale o awans muszą walczyć ludzie, z którymi podpisał kontrakty.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus