Lechia Gdańsk na skraju przepaści. Czy spadnie do I ligi?

W ubiegłym sezonie gdańska Lechia była bliska zameldowania się na podium. Drużyna z Trójmiasta, która zajęła ostatecznie 4. miejsce, zdobyła tyle samo punktów, co druga w tabeli Jagiellonia i trzeci – Lech Poznań. Teraz sytuacja biało-zielonych jest nie do pozazdroszczenia, zajmują w tabeli 14. miejsce i widmo spadku zagląda im głęboko w oczy.

Zaniepokojony obecną sytuacją jest były, wieloletni trener klubu z Gdańska i jego ikona, Bogusław Kaczmarek (w 2005 roku odsłonięto jego gwiazdę w Alei Sław Lechii – przyp. BN). – Trudna sytuacja Lechii nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę to, co się ostatnio działo w klubie – powiedział na wstępie „Bobo”. – To nie jest następstwo dwóch przegranych meczów – ze Śląskiem i Termalicą – tylko postępujący, negatywny ciąg wydarzeń.

Bije dzwon Zygmunt

Po dwóch zwycięstwach w derbowych potyczkach z Arką sytuacja wydawała się opanowana, a pożar ugaszony. Czy te wygrane nie doprowadziły do samouspokojenia wśród piłkarzy Lechii? – Nie sądzę – oponuje Kaczmarek. – Tabela nie kłamie – Lechia jest przecież w gronie czterech najsłabszych drużyn rundy wiosennej. Gdyby nie wygrała tych dwóch spotkań z Arką, już byłaby spadkowiczem. Poza tym, gdyby liczyły się tylko mecze derbowe, aspirowałaby do mistrzostwa Polski. Mówię to żartem, chociaż nie jest mi do śmiechu.

W najgorszej sytuacji są w tej chwili (jeszcze) Sandecja i Termalica, ale w niewiele lepszej Lechia i Piast. Czy spadek gdańszczan to realny scenariusz? – Jako człowiek emocjonalnie związany z Lechią, nie dopuszczam tego do siebie – mówi z przekonaniem Bogusław Kaczmarek. – To byłaby po prostu katastrofa. Sytuacja drużyny jest nie do pozazdroszczenia, w Gdańsku nie brzmi już dzwonek alarmowy, tylko bije Dzwon Zygmunt. Układ ostatnich spotkań nie jest zbyt korzystny dla biało-zielonych. Jadą do Piasta i Pogoni, a podejmują Sandecję. Jeżeli Lechia nie wygra chociaż jednego z tych spotkań, a Termalica wygra z Sandecją i Arką, wówczas ostatni mecz nie będzie miał już żadnego znaczenia. Sytuacja drużyny z Nowego Sącza kojarzy mi się z angielskim królem Janem bez Ziemi – mają ekstraklasę, lecz nie mają stadionu.

Niechciany gwóźdź

Wskazanie w tej chwili dwóch spadkowiczów z ekstraklasy byłoby mało eleganckie, a ponadto wiązałoby się z dużym ryzykiem „pudła”. – To nie tyle nieeleganckie, co nieracjonalne – powiedział trener Kaczmarek. – Tabela nie kłamie, w walkę o utrzymanie uwikłane są cztery najsłabsze zespoły tego sezonu. Spadkowicze będą znani przed ostatnią kolejką. Nie chciałbym, by dla Lechii przysłowiowym gwoździem do trumny była Arka.