Legnica dalej zaczarowana

Lech Poznań w zaległym meczu 2. kolejki ekstraklasy tylko zremisował z Miedzią.


Poznaniacy od początku ruszyli na Miedź. Nie jest to zaskoczenie, szczególnie że mieli z gospodarzami do wyrównania rachunki. Lech w dwóch spotkaniach (w 2013 roku w Pucharze Polski i ligowym sezonie 2018/19), które rozgrywali w Legnicy, nie potrafili wygrać. Mimo przewagi w posiadaniu piłki podopieczni Johna van den Broma nie mieli zbyt wielu okazji do oddania strzału. Jedynie Michał Skóraś potrafił strzelić na bramkę Mateusza Abramowicza. „Miedzianka” z kolei ograniczała się głównie do gry defensywnej. Gospodarze mieli trudności z budowaniem ataku pozycyjnego, a i kontrataki do czasu nie przynosiły im sytuacji.

Wystarczył jednak jeden błąd Joela Pereiry w rozegraniu piłki, aby „miedzianka” ukuła mistrza Polski. Podanie defensora przejął Maxime Dominguez i zagrał długą piłkę do Luciano Narsingha. Doświadczony Holender „wziął” na plecy jednego ze stoperów Lecha i pokonał płaskim uderzeniem Filipa Bednarka. Miedź bardzo długo się broniła. „Twierdza” padła jednak pod naporem poznaniaków. Doskonałą kombinacyjną akcję i podanie Mikaela Ishaka wykończył Filip Marchwiński (pierwszy jego gol w tym sezonie ligowym). Chwilę później mistrzowie Polski mogli nawet prowadzić, jednak Abramowicz odbił uderzenie z dystansu autorstwa Radosława Murawskiego. W kolejnej akcji bohaterem mógł być Ishak, jednak nie trafił czysto w piłkę.

Podopieczni Grzegorza Mokrego szybko jednak otrząsnęli się po stracie gola. Udało im się przed przerwą stworzyć sobie jeszcze kilka okazji ku temu, by zaskoczyć Bednarka, jednak defensywa Lecha w kluczowych momentach potrafiła zablokować zapędy gospodarzy. Remisowa pierwsza połowa przyniosła wiele emocji. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że lepszy był w niej Lech i to poznaniacy mieli większe szanse na to, aby w drugiej odsłonie „zamknąć” mecz i przywieźć do domu komplet punktów.

Tak faktycznie się stało. Przez długie minuty goście atakowali i próbowali przełamać defensywę Miedzi. Ostatecznie ta sztuka udała im się dopiero w 67 minucie. Chwilę wcześniej Marchwiński został sfaulowany w polu karnym przez Abramowicza. Daniel Stefański długo obserwował powtórki tej sytuacji wraz z sędziami VAR-u, jednak ostatecznie wskazał na „wapno”. Piłkę do siatki pewnie skierował Ishak. Miedź potrzebowała jednak 10 minut, aby znów wyrównać. Tym razem błąd popełnił Michał Skóraś, który nie upilnował Giannisa Masourasa. Grek zapakował piłkę pod poprzeczkę. Było to trafienie na wagę remisu. Lech mimo prób nie odpowiedział już Miedzi.

Miedź Legnica – Lech Poznań 2:2 (1:1)

1:0 – Naesingh, 17 min (asysta Dominguez), 1:1 – Marchwiński, 37 min (asysta Ishak), 1:2 – Ishak, 67 min (rzut karny), 2:2 – Masouras, 77 min (asysta Dominguez).

MIEDŹ: Abramowicz – Carolina, Niewulis, Guelen – Matynia, Drygas (70. Chucka), Dominguez, Masouras – Naesingh (70. Kobacki), Henriquez (90+4. Kostka), Obieta 5 (70. Zapolnik). Trener: Grzegorz MOKRY. Rezerwowi: Kapino, Drachal, Matuszek, Naveda, Mijuszković.

LECH: Bednarek – Pereira, Salamon, Milicz, Czerwiński – Skóraś (80. Szymczak), Karlstroem, Marchwiński (80. Sousa), Murawski, Ba Loua (80. Velde) – Ishak (89. Sobiech). Trener: John VAN DEN BROM. Rezerwowi Holec, Dagerstal, Kwekweskiri, Rebocho, Citaiszwili.

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Asystenci: Michał Obukowicz (Warszawa) i Filip Sierant (Warszawa) Widzów: 4547. Czas gry: 100 min (48+52). Żółte kartki: Carolina (49. faul), Abramowicz (66. faul) – Drygas (24. faul), Dominguez (68. faul).

Piłkarz meczu – Mikael ISHAK.


Na zdjęciu: Lech może czuć niedosyt po spotkaniu w Legnicy.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus