Może być jeszcze lepiej

Patryk Dziczek pierwszy raz zaskoczył powrotem do gry i powrotem do Piasta. Po raz drugi zaskoczył szybkim wejściem do składu, a od dłuższego czasu zaskakuje równą i wysoką formą. Wiosna też będzie „jego”?


Ktoś niezorientowany w całej historii zdrowotnej Patryka Dziczka, mógłby powiedzieć, że Piast wyszedł na tym najlepiej. Najpierw gliwiczanie wypromowali wychowanka, potem sprzedali go do Włoch za konkretne pieniądze, po czym piłkarz wrócił na Okrzei z większym doświadczeniem, szybko ponownie stają się ważnym ogniwem drużyny.

Twardy jak dzik

W rzeczywistości tak prosto i miło nie było, ale jeden fakt jest niezaprzeczalny. Dziczek wraca na właściwe tory i jeśli tylko zdrowie dopisze, znów będzie kluczowym graczem dla Piasta i wyróżniającym się zawodnikiem w całej lidze. A potencjał i talent ma ogromny, bo nieprzypadkowo był ważnym ogniwem młodzieżowej reprezentacji Polski i nieprzypadkowo Lazio zdecydowało się po pozyskać. Półtoraroczna przerwa w grze jednak mogła wszystko zniweczyć i odcisnąć piętno na zawodniku. „Dziku” jednak nie dał za wygraną, zacisnąć zęby i… widać tego efekty. Gdy wrócił do Piasta, to wielu kibiców nie spodziewało się jego rychłej gry po takiej przerwie i to w dodatku w drużynie trenera Waldemara Fornalika, który długo zazwyczaj wprowadza nowych graczy. W tym przypadku było inaczej, bo Dziczek szybko zaczął łapać rytm meczowy i stał się zawodnikiem wyjściowego składu.

Zima może pomóc

Już to pozytywnie zaskakiwało, ale sama gra i dyspozycja piłkarza jeszcze bardziej zadziwiała. Jesienią Dziczek był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym piłkarzem słabo co prawda spisującego się Piasta. Zmiana trenera i solidnie przepracowana długa przerwa zimowa mają pomóc pomocnikowi wejść na dawny czy też jeszcze lepszy poziom.

– Myślę, że ta moja dyspozycja będzie rosła. Co innego jest trening indywidualny, a co innego zajęcia z drużyną. Akurat udało mi się dość szybko wejść w mecze, a potem złapać sporo tych minut, ale te dwa miesiące były dla mnie ważne, bo treningi z drużyną są dużo bardziej intensywne. To zupełnie co innego. Mieliśmy taki dłuższy okres przygotowawczy. Przez te dwa miesiące więc my poznaliśmy lepiej trenera i odwrotnie. Na pewno jesteśmy bliżej siebie i bardziej zżyci – podsumował zimowe przygotowania Patryk Dziczek.

Nie zakłada spadku

Środkowy pomocnik jednak więcej woli mówić o drużynie i jej celach, niż indywidualnych osiągnięciach. Cel jest bowiem jeden – zapewnienie Piastowi spokojnego miejsca w tabeli, a na razie na takowym zespół się nie plasuje.

– Nie zakładam, że będziemy walczyć do ostatniej kolejki o utrzymanie, bo wiem, że stać nas na to, regularnie punktować. Wiemy o co gramy. Tę przerwę wykorzystaliśmy, aby jak najlepiej się przygotować do tej rundy rewanżowej. Można mówić, że walczymy o utrzymanie, ale ja wierzę w to, że zagramy jeszcze o coś więcej. Chcemy pokazać lepszą piłkę niż w tej nieudanej rundzie jesiennej – dodaje piłkarz. Jak Patryk Dziczek odnajduje się w drużynie prowadzonej nie przez trenera Fornalika, a przed Aleksandara Vukovicia?

– Każdy trener ma swoją szkołę i podchodzi inaczej do prowadzenia drużyny. Ja osobiście miałem okazję pracować z kilkoma trenerami. Każdy ma nieco inny warsztat. Nie jesteśmy też od tego, aby zagłębiać się w szczegóły, tylko mamy przyjść na trening i pracować na maksa, aby dać z siebie te przysłowiowe sto procent, albo nawet więcej – mówi „Dziku”.

Dziczek po powrocie do Piasta
  • Mecze – 13
  • Wyjściowy skład – 9
  • Minuty – 937
  • Gole – 1
  • Asysty – 0
  • Żółte kartki – 8

Na zdjęciu: Patryk Dziczek znów jest ważną postacią Piasta.
Fot. Tomasz Kudała/PressFocus