Punkt niedosytu

Piast był lepszym zespołem od Jagiellonii i stworzył więcej klarownych sytuacji. Gospodarze razili jednak nieskutecznością i mieli sporego pecha. W efekcie na inaugurację gliwiczanie dołożyli tylko punkt.


Długa zimowa przerwa sprawiła, że piłkarze, jak i kibice Piasta zapomnieć mieli o słabej jakościowo i punktowo jesieni. Trener Aleksandar Vuković zapewniał, że wierzy w ten zespół i w jego potencjał, a wszyscy mieli się o tym przekonać w niedzielne południe.

Gol z.. niczego

„Rosołowa pora” może nie przyciągnęła na trybuny przy Okrzei wielu kibiców, ale na boisku aż tak nudno nie było, a bramki, które padły mogły się podobać.

Piast częściej byli przy piłce, lecz brakowało klarownych sytuacji. Kilka razy sprawdzano Zlatana Alomerovicia z dystansu, ale najbliżej gola Piast był pod koniec pierwszej połowy. Jedyny snajper w kadrze gliwiczan, o czym piszemy w ramce, doszedł do pozycji po rzucie wolnym i jego główka prawie zakończyła się golem. Prawie, bo piłka odbiła się od złej strony słupka i wypadła za linię. Wcześniej dobrą okazję zmarnował Grzegorz Tomasiewicz.

Dwie główki Wilczka

W przerwie kibice gospodarzy mogli być jednak optymistami, że gol w końcu padnie. Tak też się stało, ale ku zdziwieniu miejscowej publiki dokonała tego Jagiellonia. Zła główka Jakuba Czerwińskiego i bierna postawa Arkadiusza Pyrki sprawiły, że Wojciech Łaski, który zastąpił kontuzjowanego Jesusa Imaza, miał czas i miejsca na oddanie strzału dystansu. Uderzenie wyszło mu kapitalne, bo Frantiszek Plach mimo wyskoku nie zdołał odbić piłki, która wpadła do jego bramki. Stracony gol podziałał mobilizująco na gliwiczan, którzy rzucili się do ataków jeszcze mocniej.

Na efekty nie trzeba było czekać, bo po siedmiu minutach był remis, gdy Kamil Wilczek główką doprowadził do wyrównania. Piast chciał iść za ciosem, sporo ożywienia wniósł wprowadzony Michael Ameyaw. Stuprocentowych okazji jednak nie było… aż do doliczonego czasu gry. Wtedy Wilczek obił spojenie bramki Jagiellonii, a nieskuteczną dobitką wykazał się Ameyaw. Trzy punkty były tak blisko… Gliwiczan ten remis specjalnie nie urządza, zwłaszcza w kontekście bardzo trudnego terminarza najbliższych meczów. Gra jednak była lepsza niż wiosną i to może miejscowych kibiców trochę uspokajać. Sytuacja w tabeli jednak nadal daleka jest od spokojnej.


Piast Gliwice – Jagiellonia Białystok 1:1 (0:0)

0:1 – Łaski, 61 min (asysta Kupisz), 1:1 – Wilczek, 68 min (głową, asysta Chrapek)

PIAST: Plach – Pyrka, Czerwiński, Mosór, Katranis – Chrapek (78. Hateley), Dziczek – Kądzior, Tomasiewicz (62. Ameyaw), Felix – Wilczek. Trener Aleksandar VUKOVIĆ. Rezerwowi: Szymański, Holubek, Kaput, Liszewski, Munoz, Mucha, Reiner.

JAGIELLONIA: Alomerović – Matysik (83. Trubeha), Puerto, Skrzypczak, Nastić – Pospisil, Romanczuk – Kupisz, Imaz (38. Łaski), Prikryl (74. Bortniczuk) – Gual. Trener Maciej STOLARCZYK. Rezerwowi: Abramowicz, Camara, Lewicki, Stojinović, Wdowik, Wojciechowski.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 3328. Żółte kartki: Puerto (11. faul), Romanczuk (44. faul)

Piłkarz meczu – Patryk DZICZEK


Na zdjęciu: Kamil Wilczek (drugi z prawej) mógł zdobyć więcej goli i zapewnić zwycięstwo Piastowi

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus