Marcin Brosz chce, by jego zespół wygrał grupę!

Marcin Brosz, trener reprezentacji Polski do lat 19 wierzy, że jego zespół na mistrzostwach Europy jest w stanie wygrać grupę.


Przygotowania z ligowcami

Jak wyglądały przygotowania do finałów Euro na Malcie?

Marcin BROSZ: Spotkaliśmy się na obozie w Opalenicy, gdzie mieliśmy kilka dni na wspólną pracę. Do swojej dyspozycji mieliśmy 25 zawodników. Pobyt kończyliśmy grami z klubami z ekstraklasy: Wartą (1:0) i Koroną (1:1). Potem daliśmy chłopakom dwa dni, żeby pobyli trochę z rodzinami i odpoczęli, a w poniedziałek polecieliśmy na Maltę.

Na turniej zabrał pan 21 graczy. Trzeba było podjąć trudne decyzje w przypadku czterech graczy, którzy nie załapali się do samolotu?

Marcin BROSZ: Z góry daliśmy sygnał, że taka sytuacja będzie. Zdajemy sobie sprawę, że dla tych młodych zawodników to trudna sprawa. Dlaczego takie akurat rozwiązanie? Chcieliśmy, żeby rywalizacja była ciągła. Po drugie, cały czas patrzymy na to co jest przed nami. Chcemy iść do przodu. Chłopcy którzy się pojawili, to ci, którzy w ostatnim czasie zaczęli grać: jak Albert Zarówny z Chrobrego czy Dawid Drachal z Miedzi. Nie zamykamy się tylko na zawodników, których mamy, ale jesteśmy otwarci na wszystkich, którzy dają sygnał. Co więcej, ważne jest to, że nie tylko bierzemy zawodników z rocznika 2004, ale także z rocznika 2005, żeby była płynność. Jedni zawodnicy przejdą potem do starszego rocznika, a inni będą już wiedzieli, jak to wszystko funkcjonuje.

Celem głównym jest danie szansy każdem, kto gra i się wyróżnia na szczeblu centralnym, ale nie tylko, bo daliśmy też przecież szansę Davidowi Hyjkowi z Górnika Zabrze, który pokazał się z dobrej strony w całej rundzie w rozgrywkach CLJ. Reprezentacja jest wyróżnieniem. Obserwujemy chłopaków na różnych szczeblach i jeżeli widzimy, że ktoś rozwija się systematycznie, to dajemy szansę, żeby sprawdził się w grupie. Wracając do pytania, na pewno trudnym elementem jest ogłoszenie tej ścisłej kadry. Wychodzę jednak z takiego założenia, że kadra jest dla wszystkich, wielu zawodników się przez nią przewinęło. Dziś może kogoś z nami nie ma, ale wcześniej dał sygnał, że warto mu się przyjrzeć, że warto go obserwować i reprezentacja będzie to robiła. Przez te wszystkie zgrupowania i konsultacje przewinęło się 70 zawodników. Wszystko po to, żebyśmy byli teraz właśnie w tym miejscu, w którym jesteśmy.

Kluby nie pomagają

W 21-osobowej kadrze nie ma jednego ważnego zawodnika – Maxiego Oyedelego z Manchesteru United, który grał w większości meczów kadry pod pańską wodzą, Co się stało?

Marcin BROSZ: To kolejna sprawa: albo kontuzje, albo – jak w przypadku Maxiego – decyzja klubu. Robiliśmy wszystko, próbowaliśmy na wszelkie sposoby, bo to chłopak który jest z nami od początku i jest ważną częścią reprezentacji. Taka jest jednak decyzja jego klubu i musimy ją zaakceptować.

Oprócz Oeydele nie ma też kilku innych ważnych graczy.

Marcin BROSZ: Nie ma z nami kilku zawodników, którzy grali z nami i pomogli nam w pierwszej czy drugiej turze eliminacji, a teraz nie mogą grać z powodu kontuzji. Mam tutaj na myśli Szymona Michalskiego, Filipa Koperskiego, który urazu nabawił się po strzelonym golu w meczu z Izraelem. Nie ma też innych ważnych dla nas graczy, jak Jana Żuberka, który był w rewelacyjnej formie, czy Szczepana Muchy. Dawali z siebie wszystko i to dla nich trudny moment. Z drugiej strony wiemy, że im więcej tych chłopaków, im ta rywalizacja jest mocniejsza, to tym lepiej dla reprezentacji. Chcielibyśmy mieć wszystkich do swojej dyspozycji, bo przecież mistrzostwa na Malcie są takim podsumowaniem tej naszej 1,5 rocznej pracy.


Czytaj więcej o reprezentacjach Polski


Na Malcie jest gorąco, bo termometry wskazują ponad 30 stopni, a do tego większa jest wilgotność. Te warunki nie będą dla was problemem?

Marcin BROSZ: Robimy wszystko, że zniwelować te różnice. Przylecieliśmy tydzień wcześniej, żeby jak najlepiej się zaaklimatyzować. Ostatni mecz w lidze dla naszych graczy był początkiem przygotowań. Zawodnicy mieli rozpisane, jak chcemy pracować i co nas czeka. Warunki tutaj? To jest przewaga, które mają zespoły południowe, a my z trzema takimi drużynami rywalizujemy. Trenujemy w tych warunkach, w jakich przyjdzie nam grać i jesteśmy dobre myśli.

Mecze w mistrzostwach Europy do lat 21 w Gruzji ogląda nawet, przynajmniej z udziałem gospodarzy, aż 40 tysięcy kibiców. A jak jest na Malcie? Widać tam zainteresowanie turniejem, który potrwa do 16 lipca?

Marcin BROSZ: Przylatując do La Valletty, to od razu rzucały się w oczy olbrzymie banery promujący imprezę. Widać, że dla Maltańczyków to prestiżowa impreza i bardzo się starają. Akcentują to, że mistrzostwa są dla nich bardzo ważne i czuć, jak zależy im na tym, żeby wszystko przebiegało jak najlepiej.

Kluczem Portugalia?

Zaczynacie mistrzostwa meczem z Portugalczykami, a więc mistrzem w tej kategorii wiekowej z 2018 roku i wicemistrzem z 2019. Zmierzyliście się z nim na Malcie w turnieju w listopadzie zeszłego roku i przegraliście 0:2. To będzie kluczowe spotkanie?

Marcin BROSZ: Zawsze w turniejach pierwsze spotkania są bardzo ważne, ale powtarzam cały czas, że nasz plan jest niezmienny. Po raz trzeci chcemy wygrać grupę, jak to było w tych wcześniejszych eliminacjach turach. Mamy swój pomysł na każdy z grupowych meczów. Żeby cokolwiek osiągnąć, musimy być bardzo dobrze przygotowani do każdego spotkania. Z Portugalczykami graliśmy przygotowując się do turnieju i to jest plus, bo wiemy, co nas czeka. Mam też świadomość, że od tego czasu prowadzony przeze mnie zespół mocno się rozwinął.

Zmieniliśmy się jako reprezentacja. Te wszystkie mecze, które za nami, dodały nam pewności siebie. Jesteśmy innym zespołem niż wtedy, kiedy przyjeżdżaliśmy tu pod koniec zeszłego roku. Chcieliśmy się mierzyć z najlepszymi w Europie, żeby zobaczyć, w którym miejscu jesteśmy. Dla nas teraz takim egzaminem jest nawet nie tyle co pierwszy mecz z Portugalią, co cała faza grupowa. Cel jest taki, żeby wygrać grupę.

Wielcy nieobecni

Podkreślmy też, że w turnieju gra tylko 8 reprezentacji, a dostać się było niezmiernie trudno, czego doświadczyły ekipy Francji, Anglii, Niemiec czy Holandii, których na Malcie przecież nie ma.

Marcin BROSZ: Z eliminacji awansowało tylko siedem zespołów plus gospodarz. To o czymś świadczy. My się oczywiście z tego bardzo cieszymy, ale też ciężko na to pracowaliśmy. Trudno było się tutaj dostać. W krótkim okresie – pamiętam jeszcze nasze pierwsze zgrupowanie w Szwajcarii – udało nam się zbudować drużynę, która awansowała do elity. Czekamy na mistrzostwa i na możliwość rewanżu.

Z jednej strony Portugalczycy, a z drugiej Włosi, z którymi przegraliśmy w eliminacjach… Była to nasza jedyna porażka w tych grach o punkty. Chcemy grać o zwycięstwa, o medale, a jednocześnie rozwijać tych chłopaków, bo to jeszcze przecież nie są seniorzy, a ważne, żeby w przyszłości trafili do pierwszej reprezentacji. To cel podstawowy i nadrzędny. Z drugiej strony, sportowiec chce wygrywać. Mamy swoją szansę, poszliśmy w ostatnim czasie do przodu, a taką nagrodą za wszystko jest ten poniedziałkowy mecz z Portugalią.


Czytaj więcej o piłce nożnej


Nawiązując do tego co pan mówi, to co by pan wziął? Wynik czy taką sytuację jak z kadrą trenera Zamilskiego U-19, która na ME w 2004 roku nie zdobyła punktu, ale wyszli z niej tacy zawodnicy jak Łukasz Fabiański, Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski?

Marcin BROSZ: Dobrze, jeśli to idzie w parze, a więc i są wyniki i to, że później ci chłopcy znaczą wiele w dorosłej piłce. Nie powinniśmy zmieniać zasad Pierre de Coubertin czyli „szybciej, wyżej dalej”. Mają się rozwijać, bo to jest ich zloty wiek. Widzę, jak się zmieniają wizualnie, przyjeżdżając na zgrupowania, ale i też piłkarsko. Praca z nimi jest twarda i fair.

Gwiazda poszukiwana

Pieńko, Urbański, Majchrzak, Strzałek, Matysik… Kto może być gwiazdą turnieju z biało-czerwonej strony?

Marcin BROSZ: To już znane i mocne nazwiska, z którymi w najbliższej przyszłości będziemy się spotykali i o których będziemy słyszeli. Już grają w dobrych klubach, pokazują się z jak najlepszej strony. Musimy robić wszystko, żeby takich zdolnych zawodników w naszym kraju było jak najwięcej. Kiedy zadaje pan to pytanie, to widzę mecze, które graliśmy z Belgią, Włochami, Izraelem i pozostałe. Taki wspólny mianownik tego wszystkiego, to że jest to zespół. Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Chcą grać do przodu, nie kalkulują.

Sami pozwalamy im na rozwiązywanie pewnych założeń, bo dobrze to robią. Jesteśmy drużyną, ale na tej bazie pojawiają się nazwiska i po to też jest taki turniej jak mistrzostwa Europy, żeby można się pokazać. Chłopcy nie chcą tutaj schodzić z treningów, mają przyjemność bycia z sobą. To jest super, to cieszy. Przygotowując się do turnieju, rozmawiając z trenerami, którzy mają więcej doświadczenia ode mnie, usłyszałem takie zdanie: żeby był sukces, chłopcy muszą mieć radość grania ze sobą i wygrywania. To cecha tego zespołu, a mam nadzieję, że każdy kolejny mecz będzie przynosił nam nazwiska, o które pan pyta, ale kluczem jest zespół.

Można powiedzieć, że turniej ma Malcie to takie podsumowanie części pana kariery? Tym bardziej, że niedawno skończył pan 50 lat.

Marcin BROSZ: W sporcie nie patrzymy na to w ten sposób. Jako sztab tutaj zdajmy sobie sprawę, że przed nami trudne mecze. Statystyki, rezultaty są po to, żeby to zmieniać, a my jesteśmy tu żeby coś osiągnąć. Cieszymy się już na mecz z Portugalią i jesteśmy pełni optymizmu, bo wierzymy w swoje pomysły i wierzymy w drużynę, którą tutaj mamy.


Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus.pl


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was oczywiście w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych. Możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie nas oczywiście na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.