Lepsze wrogiem dobrego

Pod koniec rundy jesiennej „Miedzianka” wreszcie wstała z kolan. Po porażce z Pogonią Szczecin (0:2) podopieczni Dominika Nowaka w czterech ostatnich kolejkach tej fazy rozgrywek zdobyli 8 punktów. Pokonali krakowską Wisłę i Górnika Zabrze oraz bezbramkowo remisując z Lechią Gdańsk i Korona Kielce.

Z kolei w pierwszych czterech potyczkach w tym roku legniczanie powiększyli swoje konto punktowe o zaledwie trzy „oczka”. Na tę „zdobycz” złożyły się: zwycięstwo z Wisłą Płock (2:1) oraz porażki z Jagiellonią (0:3), Zagłębiem Lubin (0:3) i Legią (0:2). Pomijając fatalne błędy bramkarza Antona Kanibołockiego i niektórych obrońców, nie sposób nie zauważyć, że dużo nerwowości w szatni wywołały nowe transfery.

Mądre przysłowie powiada, że „lepsze jest wrogiem dobrego”, ale w ekipie beniaminka chyba nikt poważnie do tego nie podchodzi. Do zespołu dołączył między innymi stoper Bożo Musa, którego zachwalał trener Dominik Nowak. – Uważam, że pasuje do naszej koncepcji. Ma bardzo dobre warunki fizyczne, świetnie wprowadza piłkę. Dobrze radzi sobie w obu systemach gry, które preferujemy – stwierdził szkoleniowiec „Miedzianki”. Bośniak tych walorów w czterech rozegranych spotkaniach nie potwierdził, zagrał bardzo przeciętnie i miał za dużo zagrań chaotycznych.

Zastanawiam się, po co „Miedzianka” na pół roku wypożyczyła ze szwajcarskiego FC Lausanne-Sport 25-letniego obrońcę Eltona Monteiro. Portugalczyk, który ma także obywatelstwo szwajcarskie, CV ma zupełnie przyzwoite – przez trzy lata był w Arsenalu Londyn, grał w zespołach młodzieżowych i rezerwach „Kanonierów”. Jest także byłym reprezentantem młodzieżowym Portugalii, ale do zespołu powinno się angażować piłkarzy ze względu na obecną wartość sportową, nie za zasługi. Za zasługi… Nie, nie będę kończył tego zdania. Na razie Elton Monteiro ani razu nie zasiadł na ławce rezerwowych Miedzi. Zostanie „doceniony” w najbliższej potyczce z Lechem Poznań?

Ostatnim zakupem last minute legniczan jest rosyjski bramkarz, Sosłan Dżanajew. – Anton i Łukasz są bardzo dobrymi bramkarzami, a Sosłan przyszedł do nas po to, by wzmocnić rywalizację na tej pozycji – zaznaczył wyraźnie trener Nowak. Nie mam powodów, by wątpić w szczerość szkoleniowca „Miedzianki”, ale nie po to właściciel klubu Andrzej Dadełło wyłożył pieniądze, by Rosjanin mógł sobie zwiedzać „małą Moskwę”.

– Jestem zdziwiony i zaskoczony niektórymi ruchami transferowymi Miedzi – powiedział był szkoleniowiec legniczan, Bogusław Baniak. – Tak samo, jak jestem zaskoczony ustawieniem niektórych zawodników. Grzesiek Bartczak na przykład najwięcej daje drużynie jako prawy obrońca, jako stoper lub lewy defensor wiele traci na swojej wartości. Ostatnie zakupy mają znamiona paniki i zbędnej operacji na żywym organizmie. Moim zdaniem właściciel klubu Andrzej Dadełło podjął zbyt duże ryzyko, angażując kilku nowych zawodników. Jeżeli decydujemy się na transfer piłkarza, to musi być on dokładnie sprawdzony i nie powinien mieć długiej przerwy w grze spowodowanej kontuzją.

Transfery Musy, Eltona, czy Dżanajewa wynikają moim zdaniem z dużej siły przebicia ich menedżerów i zachłyśnięcia się tzw. komputerowymi statystykami. Trudno odnaleźć się w tym międzynarodowym tyglu, to taki piłkarski totolotek. Biorąc zawodnika „z pociągu” nie tylko sporo ryzykujemy, ale również wzbudzamy niepewność i nerwowość w szatni. Nawet jeżeli ci zawodnicy mają przyzwoite umiejętności, to potrzebują czasu, by się zaadoptować w nowym otoczeniu, w nowym zespole. A tego czasu Miedź nie ma, bo przystawiono jej nóż do gardła. Jeden nieostrożny ruch i…

 

Na zdjęciu: Stoper Miedzi Bożo Musa (z lewej) na razie nie potwierdził swoich piłkarskich walorów.