Liga Mistrzów. Niedawno tam wygrali

Atletico Madryt w poprzedniej fazie Ligi Mistrzów wyeliminowało Manchester United. W ćwierćfinale ponownie zagra z rywalem z tego samego miasta.


Atletico Madryt, w 1/8 finału Ligi Mistrzów, gościło w Manchesterze. Dla podopiecznych Diego Simeone nie była to oczywista wizyta. Otóż w pierwszym spotkaniu fazy pucharowej Champions League ekipa ze stolicy Hiszpanii zremisowała u siebie z Manchesterem United 1:1. W rewanżu nie mogła sobie zatem pozwolić na najmniejszy błąd w defensywie. I rzeczywiście, jeżeli chodzi o ten element gry, „Rojiblancos” zaprezentowali się wręcz perfekcyjnie. Wygrali 1:0. „Czerwone diabły” nie stworzyły na przestrzeni całego spotkania zbyt wielu klarownych sytuacji, a gdy już udało im się coś wykreować, to bezbłędny okazał się Jan Oblak. Jednak bramkarz, to przecież element zespołu, który ostatnio funkcjonuje, jak za najlepszych lat.

Dlatego Manchester City, który jest faworytem rozpoczynającej się dziś rywalizacji, nie może być pewien swego i doskonale wie o tym szkoleniowiec „Obywateli”, Pep Guardiola. Trzeba przyznać, że rywalizacja z „Atleti”, to chyba coś… najgorszego, co mogło w tym momencie sezonu spotkań zespół broniący tytułu mistrza Anglii. Dlaczego? Bo w nadchodzącą niedzielę „The Citizens” zmierzą się w lidze z Liverpoolem, czyli zagrają mecz, który może zdecydować o mistrzostwie Anglii. A przed i po rywalizacji z „The Reds” czekają ekipę z błękitnej części Manchesteru starcia z Atletico właśnie. W ciągu ośmiu dni drużyna zagra trzy spotkanie, które mogą mieć kluczowe znaczenie dla końcówki sezonu.

– Najpierw „Atleti”, później Liverpool. Skupiamy się jedynie na najbliższym spotkaniu, choć wiemy doskonale, że „The Reds” – z całą pewnością – wygrają niemal wszystkie mecze do końca sezonu. Niemal, bo mam nadzieję, że w starciu z nami to się nim nie uda – powiedział po ostatnim ligowym meczu z Burnley, Pep Guardiola, opiekun mistrza Anglii. Z jednej strony zatem Katalończyk mówi, że najważniejszy jest zbliżający się mecz w Lidze Mistrzów, a z drugiej wyraźnie „kokietuje” Juergena Kloppa. Przypomnijmy, że obaj panowie, w ostatnich tygodniach, przerzucają się refleksjami, ale starają się pozorować, że jeden do drugiego wcale się nie zwraca.

Z całą pewnością jest to element gry psychologicznej przed meczem niedzielnym, ale – w przypadku Manchesteru City – najpierw trzeba stawić czoła Atletico. Które nie przyjeżdża do Manchesteru po raz drugi w tym roku, by się położyć. „Obywatele” muszą być przygotowani na walkę, a nawet na mękę, bo ekipa z Madrytu ma swój bardzo specyficzny styl. Potrafi uprzykrzyć życie najlepszym, a trener Diego Simeone wcale tego nie ukrywa. Argentyńczyk, który od wielu lat realizuje swoją wizję futbolu – wcale nie pięknego, ale skutecznego – podkreśla, co będzie ważne w konfrontacji z Manchesterem City.

– Praca. Ciężka praca i walka o każdy centymetr boiska. Zmierzymy się z niesamowitym zespołem, który ma w swoich szeregach wielu wspaniałych piłkarzy. Każdy trener, również ja, chciałby mieć do dyspozycji takich zawodników, na jakich może liczyć Pep. Manchester City jest zespołem perfekcyjnym, ale to nie oznacza, że nie będziemy mogli go pokonać. Jestem przekonany, że ta rywalizacja wzbudzi wiele emocji. Jesteśmy gotowi – zadeklarował Diego Simeone. Warto podkreślić, że w zespole argentyńskiego szkoleniowca zabraknie trzech ważnych zawodników. Za kartki nie zagra Yannick Carrasco, a kontuzje wykluczyły z udziału w spotkaniu Jose Gimeneza i Hectora Herrerę. Pep Guardiola takich problemów nie ma. Dziś na pewno nie wystąpią Ruben Dias, Benjamin Mendy i Cole Palmer. Tylko pierwszy z wymienionych, gdyby był zdrowy, byłby pewien udziału w spotkaniu od pierwszej minuty. Szersza ławka rezerwowych to atut Manchesteru City przed tą niewątpliwie ciekawą rywalizacją.

Ćwierćfinał LM

Wtorek, 5 kwietnia, godz. 21.00

MANCHESTER CITY – ATLETICO MADRYT
Sędzia
– Istvan Kovacs (Rumunia).
Rewanż 13 kwietnia.


Na zdjęciu: Diego Simeone już raz w tym roku wygrał w Manchesterze. Dziś spróbuje dokonać takiej sztuki po raz kolejny.
Fot. Pressfocus