Ligowiec. Furmanka bez koni

Jak sięgam pamięcią, nie przypominam sobie, kiedy Warta Poznań strzeliła pięć goli w meczu ligowym.


Najbliżej była 10 marca 2019 roku, gdy na jej koncie pojawiły się cztery trafienia, ale wówczas w rozgrywkach I ligi pokonała Podbeskidzie Bielsko-Biała tylko 4:3. Teraz zespół trenera Dawida Szulczka zafundował piłkarzom Korony Kielce rozrywkę, przy której hiszpańska inkwizycja to dziecinna igraszka. Autentycznie było mi żal ekipy trenera Kamila Kuzery, ich bezradność była porażająca. Przypominali jako żywo furmankę, do której zapomniano zaprząc koni.

Równie bezradna jak kielczanie w Grodzisku Wielkopolskim była na własnym boisku Lechia Gdańsk. Jej trener, Marcin Kaczmarek, chyba chciał się spalić ze wstydu, oglądając „popisy” swoich podopiecznych. Wyobrażam sobie, że ze złości trząsł się tak, jak przy ataku malarii. Drużyna, która walczy w lidze o życie, nie ma prawa (okazuje się jednak, że ma!) grać tak lekkomyślnie i nieodpowiedzialnie, bez zaangażowania. Czyżby zawodnikom Lechii znowu nie pasował trener o nazwisku Kaczmarek? Tomasza już się pozbyli wcześniej…

Na kilka ciepłych słów na pewno zasługują piłkarze Śląska Wrocław, których nie potrafię rozszyfrować. Teoretycznie słabszym drużynom rozdają punkty niczym Mikołaj na Święta prezenty dzieciom, a w konfrontacji z silnym drużynami bawią się w Janosika. Gdyby arbiter uznał gola Hiszpana Nahuela Leivy, wiktoria wrocławian nad mistrzem Polski byłaby o wiele bardziej okazała. A może kluczem do zwycięstwa była absencja Diogo Verdaski, pauzującego za nadmiar żółtych kartek? Aż strach pomyśleć, co się stanie, gdy Portugalczyk wróci do składu Śląska.

Wielu kibiców z uśmiechem politowania przyjęło angaż w Górniku Zabrze Anthony’ego van den Hurka, tymczasem urodzony w Holandii napastnik reprezentujący Curacao strzelił dla Górnika w Mielcu gola na wagę trzech punktów. Jak widać, ten drink okazał się zbyt mocny dla piłkarzy Stali. Nie sposób zbyć milczeniem kardynalnego błędu, jaki przy stracie gola popełnił bramkarz mielczan, Bartosz Mrozek. Zbierał bardzo pochlebne recenzje i wysokie oceny, ale ostatnimi czasy obniżył loty. Przy stracie gola z Górnikiem jego wina jest ewidentna i bezsporna, nie popisał się również we wcześniejszym meczu z Cracovią, gdy Otar Kakabadze strzelił gola z ostrego kąta posyłając mu piłkę między nogami do siatki.

Świadkami bardzo dobrego spektaklu piłkarskiego byli kibice oglądający mecz Legii Warszawa z Widzewem Łódź. Goście dwukrotnie odrabiali stratę, a niewiele brakowało, by w końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. – Wygrała piłka, to był naprawdę dobry mecz, jeżeli chodzi o aspekty piłkarskie – przyznał trener Widzewa, Janusz Niedźwiedź. – Jakie uczucie we mnie dominuje? Satysfakcja z tego, że strzeliliśmy dwa gole, dwukrotnie doprowadzając do wyrównania. Ale też niedosyt, bo mieliśmy dwie świetne okazje w końcówce meczu. Mogliśmy wygrać, choć oczywiście doceniamy klasę naszego przeciwnika i to, gdzie graliśmy.


Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus