Ligowiec. Nie potrafią grać u siebie

To nie był dobry dzień dla górnośląskich jedenastek – Piasta i Górnika – które w sobotę, jedna po drugiej przegrały swoje spotkania po 0:1.


O ile można się było spodziewać, że słabo grającemu ostatnio Górnikowi z rozpędzającym się Radomiakiem na jego terenie nie będzie łatwo, o tyle porażka gliwiczan, którzy ostatnio notowali zwyżkę formy, z osłabioną kadrowo Wartą, która na dodatek przyjechała z młodym trenerem, to największa niespodzianka, oczywiście in minus, 14. kolejki ekstraklasy.

Na osiem rozegranych w tym sezonie ligowych spotkań przy Okrzei drużyna prowadzona przez Waldemara Fornalika przegrała aż cztery. Tak fatalnego bilansu nie mają nawet drużyny zamykające ligową tabelę. A przecież własny stadion to zawsze był wielki atut Piasta. Swoją drogą przy okazji spotkania z poznaniakami świętowano 10-lecie nowego stadionu w Gliwicach, który złotymi zgłoskami zdołał wpisać się w historię nie tylko gliwickiej piłki.

Kiedy Piast zdobywał wicemistrzostwo Polski w sezonie 2015/16, na 19 spotkań na swoim obiekcie przegrał ledwie dwa razy, odnosząc przy tym 14 zwycięstw. A w mistrzowskim sezonie 2018/19? Było jeszcze lepiej, bo na 19 gier przy Okrzei gliwiczanie ponieśli ledwie jedną porażkę, a zanotowali aż 15 zwycięstw. W dużej mierze właśnie dzięki świetnym wynikom na swoim stadionie Piast zdobył ponad dwa lata temu mistrzostwo Polski.

A obecnie? Po kilkunastu kolejkach cztery przegrane u siebie… Szczególnie bolą bramki tracone w końcówkach spotkań. Tak było z Wartą, tak też było w kilku innych meczach bieżącego sezonu, by wymienić starcia ze Śląskiem i Zagłębiem na własnym obiekcie czy z „Jagą” w Białymstoku. Gdyby odjąć te bramki, dystans Piasta do prowadzącego duetu Lech – Lechia nie byłby duży.

Na koniec słowo o Górniku, który w drugim kolejnym ligowym spotkaniu nie zdobył gola, mimo że w kadrze jest aż siedmiu nominalnych napastników! Nad skutecznością przede wszystkim będą więc musieli pracować zabrzanie w reprezentacyjnej przerwie.


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus