Ligowiec. Raz jesteś rzeźnikiem…

W ostatnim meczu ze Stalą Mielec Piast Gliwice urwał się – dosłownie – ze stryczka. Byłoby to zadanie raczej niewykonalne, gdyby „nos” zawiódł trenera Waldemara Fornalika.


To bowiem zmiennicy wykonali „czarną robotę”, pozbawiając rywali zdobyczy punktowej. W roli zabójczych dżokerów wystąpili Patryk Lipski i Tiago Alves. Nawiasem mówiąc nie był to zresztą pierwszy mecz w tej rundzie, w którym były selekcjoner reprezentacji Polski wykazał się intuicją i „szczęśliwą ręką”. Wchodząc na boisko z ławki rezerwowych Tiago Alves zapewnił Piastowi komplet punktów w potyczce z Jagiellonią Białystok (1:0), zaś Kristopher Vida dołożył cegiełkę do wygranej z krakowską Wisłą (4:3), strzelając jedną z bramek.

W ostatnich dwóch kolejkach eksplodował snajperski instynkt Filipa Starzyńskiego. Pomocnik Zagłębia Lubin w spotkaniach z Cracovią i Jagiellonią strzelił cztery gole (po dwa w każdym z nich), walnie przyczyniając się do wygranych swojej drużyny. Wspólnie z Patrykiem Szyszem stworzył duet śmierci – „Figo” z „Jagą” strzelił dwa gole i dorzucił do nich asystę, zaś jego młodszy kolega zdobył bramkę i wywalczył rzut karny. Zapewne rywale „miedziowych” spoglądają teraz na wymieniony duet takim wzrokiem, jakim konający pies spogląda na swojego pana, który go właśnie śmiertelnie postrzelił.

Trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun po pojedynku z Cracovią wziął na tapetę sędziego Jarosława Przybyła, a przy okazji wspomniał o swoim drugim „ulubieńcu” wśród arbitrów, Piotrze Lasyku. „Chciałbym dożyć takiego momentu, że tych dwóch panów nie będzie nam sędziowało” – wyraził życzenie szkoleniowiec częstochowian.

Niedawno identyczny wniosek złożyła Legia Warszawa, której ością w gardle stoi sędzia Bartosz Frankowski z Torunia. Zapewne inne kluby też mają listę rozjemców, którzy nie są mile widziani na ich meczach. Żeby uprościć sprawę, może przed następnymi rozgrywkami każdy z uczestników PKO Ekstraklasy wyśle do futbolowej centrali listę sędziów, którzy powinni być objęci tym swoistym embargiem?

Nie wiem, czy byłoby ciekawiej, ale na pewno byłoby śmieszniej. Przed laty trener Bogusław Kaczmarek miał „wytrych” na podsumowanie sędziowskich gaf i pomyłek dużego kalibru. „Raz jesteś rzeźnikiem, a innym razem baranem” – mawiał popularny „Bobo” puentując bezradność trenerów wobec sędziowskiej samowolki.

Na koniec wątku sędziowskiego mam niedyskretne pytanie do trenera Papszuna, nie kwestionując oczywiście słuszności jego ostatnich zarzutów względem arbitra. Czy może pan przysiąc, że naprawdę nigdy żaden sędzia nie pomylił się na korzyść Rakowa? Bo śmiem twierdzić, że były takie przypadki (nie tylko w ekstraklasie), gdy to rywale częstochowian mieli poczucie krzywdy.

Po przegranym meczu w Gliwicach trener mieleckiej Stali Leszek Ojrzyński o mało nie wyszedł z siebie. Trudno się dziwić wzburzeniu szkoleniowca, bo sztuką było przegrać ten mecz. Jego podopiecznym to się jednak udało, nic zatem dziwnego, że był tak zdenerwowany jak ktoś, kto właśnie dowiedział się, że jeden z członków jego rodziny poddał się operacji zmiany płci.


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus