Mak jest na dobrej drodze

Korespondencja z Antalyi

Początek sezonu „Maczek” miał bardzo dobry i gliwiczanie grali jak z nut. Strzelił gola i zaliczył jedną asystę. Gdy skrzydłowy gliwiczan był już mniej widoczny, nie miał takiego wpływu na grę Piasta. Jesienią Mak po raz ostatni zagrał na początku listopada, gdy Piast pokonał 2:0 Wisłę Kraków. Był to jeden z najlepszych meczów śląskiej drużyny w tym sezonie. Przeprost kolana sprawił, że piłkarz wypadł z gry i treningów na wiele tygodni. Wrócił dopiero w styczniu i teraz mozolnie przygotowuje się do wiosny i swojego powrotu na ligowe boiska.

Dyspozycja Maka rośnie z każdym dniem i każdym treningiem. Trener Waldemar Fornalik dał zagrać skrzydłowemu w każdym z tureckich sparingów. Dzięki temu piłkarz szybko dochodzi do siebie. – Pojawiło się słońca w Antalyi i od razu lepiej się trenuje. Nie ma nic lepszego niż gdy wpadają piękne brameczki na treningach. Moja forma idzie do góry. Dla mnie jest to niezwykle ważne, ale nie chcę zapeszać, tylko skupić się na dalszej pracy – mówi Mateusz Mak.

– Robimy wszystko, żeby wiosna była bardzo dobra. Żebyśmy zaczęli wiosnę tak, jak sezon – dodaje „Maczek”. Widok uśmiechniętego pomocnika to najlepszy dowód na to, ze wiosną znów może być jednym z najważniejszych elementów gliwickiej układanki.

 

Na zdjęciu: Mateusz Mak robi wszystko, by wrócić do formy.