Marcin Księżyk: Mam pomysł na drużynę

Rozmowa z Marcinem Księżykiem, trenerem KPR Ruchu Chorzów.


Zdążył pan zadebiutować na ławce „Niebieskich”, ale zaraz wybuchła pandemia…

Marcin KSIĘŻYK: – Poprowadziłem zespół w superlidze tylko raz, w Koszalinie, i w pucharowym meczu w Chorzowie z Zagłębiem Lubin. W sumie pracowaliśmy razem tydzień…

Sezon zaczynał pan na ławce I-ligowego MTS-u Żory, który miał ambicje superligowe. Dlaczego nie wyszło?

Marcin KSIĘŻYK: – Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Obietnice były, ale rzeczywistość je zweryfikowała i plany zawisły w powietrzu. Jeszcze przed pandemią z zespołu odeszły dwie wiodące zawodniczki, bramkarka Aleksandra Januchta do Korony Kielce i Daria Szynkaruk do Piotrcovii. Ciągle były obiecanki, ale na nich się skończyło.

Ma pan trochę pecha, bo wcześniej prowadził SPR Olkusz, którego działacze oddawali superligę bez walki. Taka sytuacja jest zapewne dla trenera frustrująca?

Marcin KSIĘŻYK: – Nie tylko dla mnie, ale i dla zawodniczek, zwłaszcza tych, które chciały w Olkuszu na koniec kariery zasmakować superligi. Objąłem zespół po spadku i dwa razy w ciągu czteroletniej pracy – w 2016 i 2018 roku – wygrywaliśmy rozgrywki. Za każdym razem zarząd klubu odpuszczał starania o awans.

I tak zatoczył pan koło. Który to pana powrót do tej samej chorzowskiej rzeki, bo można się w tym trochę pogubić?

Marcin KSIĘŻYK: – Trenerem Ruchu jestem po raz trzeci. Pierwszy raz odchodziłem w 2010 roku, potem w 2015. Ale to już jest inna rzeka, wiele się w klubie zmieniło, ja też jestem innym trenerem i człowiekiem niż 5 czy zwłaszcza 10 lat temu.

Trenerzy w Chorzowie zmieniają się często, tylko szef od lat wciąż ten sam, Klaudiusz Sevković, choć formalnie nie jest prezesem…

Marcin KSIĘŻYK: – On też się zmienił! Współpraca układa nam się dobrze, nie mogę narzekać, choć oczywiście na razie nie ma mnie za bardzo z czego rozliczać (śmiech).

Po prawie dwóch miesiącach izolacji zagonił pan zawodniczki do pracy?

Marcin KSIĘŻYK: – Poruszamy się bardziej na świeżym powietrzu, żeby nie zgnuśnieć. To raczej forma roztrenowania w dozwolonych grupach. Mamy do dyspozycji trzy boiska, na których w tym samym czasie przez godzinę ćwiczy po 6 dziewczyn. Przynajmniej do końca maja tak to będzie wyglądać, a potem w okolicy 1 lipca – jeżeli zostaną otwarte hale sportowe – rozpoczniemy przygotowania do nowego sezonu.

Ten poprzedni – zakończony przedwcześnie – pokazał, że Ruch odstaje od reszty stawki, a utrzymał się tylko z powodu braku spadków. Pan był trzecim trenerem zespołu w ciągu pół roku. Jak ten scenariusz odmienić?

Marcin KSIĘŻYK: – Decyzja o braku spadków była dla nas szczęśliwa, na pewno w nowym sezonie czeka nas trudne zadanie. Ale mam pomysł na tę drużynę. Ruch bazuje na młodzieży i swoich wychowankach, a w minionych rozgrywkach Start Elbląg pokazał, że można takim składem wygrywać. Mamy potencjał, trzeba tylko wykrzesać z niego kolektyw, który odda serce na parkiecie od pierwszej do ostatniej minuty.

No właśnie, Ruch gasł zwykle po około 40 minutach meczu. Brakowało zdrowia?

Marcin KSIĘŻYK: – Nie mnie to oceniać, ale faktem jest, że w wielu meczach dziewczyny walczyły jak równy z równym przez trzy kwadranse, a potem rywalki „odjeżdżały”. Tak było również w meczu w Koszalinie, który już prowadziłem z ławki. Czegoś brakowało, albo przygotowania fizycznego albo „głowy”. Spróbujemy to zmienić w nowym sezonie.


Czytaj jeszcze: Snajperka bez pensji


Odeszła Magda Drażyk, najskuteczniejsza zawodniczka Ruchu w ostatnich latach. Kto za nią?

Marcin KSIĘŻYK: – Rozglądamy się za taką armatą, ale o rozgrywającą z mocnym rzutem z drugiej linii nie jest łatwo. Z Olkusza przyszła do nas Natalia Kolonko, w Żorach zawodniczki o potrzebnym nam profilu już nie ma. Serbka Sara Stankovski, z tego, co wiem, już znalazła sobie nowy klub, bo leworęczna rozgrywająca to towar deficytowy na rynku. Jeżeli nam się nie uda, to skupimy się na mocnej obronie i kontrze.

Ruch przystąpi do rozgrywek w dobie kryzysu?

Marcin KSIĘŻYK: – Nie mam informacji, żeby klub miał problemy z licencją. Mamy obcięte pensje na czas zawieszenia, ale z tego, co mi wiadomo, nie ma w Ruchu zagrożenia dla startu w superlidze.

Na zdjęciu: Marcin Księżyk w marcu zdążył pokierować chorzowiankami, ale na ocenę tej pracy trzeba poczekać do kolejnego sezonu.

Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus