Papszun: Jestem spokojny o nasz byt w ekstraklasie

 

Przyszły rok może być dla Rakowa bardzo trudny. Istnieje ryzyko, że nie otrzymacie licencji na grę w ekstraklasie. Nie ma Pan obaw, że cała praca pójdzie na marne?
Marek PAPSZUN: – Nie obawiam się, że nie otrzymamy licencji. Mam zaufanie do ludzi zajmujących się tą sprawą, do prezesa klubu, właściciela. Wierzę w rozsądek włodarzy miasta. Częstochowa powinna być zainteresowana, aby piłka w tym mieście była na poziomie ekstraklasy. To promocja miasta za pół-darmo. Musimy spojrzeć jednak do przodu. Ja wierzę, że ten najbliższy rok to będzie przełom. Mam nadzieję, że stadion zostanie dostosowany do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jak tutaj już zagramy, to będzie dobrze i to stanie się katalizatorem, by powstał obiekt z prawdziwego zdarzenia na jaki zasługuje miasto, jego mieszkańcy i klub z taką tradycją.

Dla mieszkańców Częstochowy Raków jest bardzo ważny…
Marek PAPSZUN: – Kibice żyją tym klubem, jest dla nich odskocznią od codziennych spraw. Pozwala poczuć dumę i jedność. Trzeba funkcjonować w sporcie, być sportowcem czy trenerem, żeby to zrozumieć co to są emocję, miłość do drużyny i całego klubu, jaką to wartość ma dla tych ludzi, których rzeczywistość jest szara i smutna. Mecz i zwycięstwo to jest te kilka chwil radości w tygodniu, poczucia się ważnym, utożsamienia się z klubem.

My tak tego nie postrzegamy, ale dla kibiców ten klub jest czymś najważniejszym w życiu. Poświęcają dużo czasu aby dojechać na mecze, ale nie zapominajmy, że trzeba też za to zapłacić, to wszystko się ze sobą łączy. Jestem spokojny o nasz byt w ekstraklasie. Jeżeli zbudujemy dobrą, trwałą infrastrukturę, to bardzo trudno będzie ją zniszczyć. Zostanie to na długie lata, a ci młodzi chłopcy z miasta i okolic będą się garneli do sportu.

Popierałem bardzo mocno w rozmowie z właścicielem projekt akademii i w niego wierzę. Nie mam nic przeciwko ściąganiu zawodników z zewnątrz, jednak akademie powinny istnieć, być finansowane. To powinno być działanie dla społeczności lokalnej i nie tylko. Trzeba zagospodarować tu cały obszar, który jest w naszej jurysdykcji – od Śląska przez Opole, Łódź czy Kielce. Jak na razie akademia nie jest jeszcze rozwinięta pod względem infrastruktury, ale organizacja jest na bardzo wysokim poziomie. To jest nasza przyszłość.

W pierwszej drużynie ma pan tylko dwóch wychowanków – młodzieżowców. Nie uważa pan, że brakuje w klubie młodych chłopaków utożsamiających się z herbem?
Marek PAPSZUN: – Nie z przypadku pojawił się tutaj dyrektor Marek Śledź, którego zadaniem jest budowanie tych struktur i pomóc w sportowej edukacji i przygotowaniu tych młodych chłopaków do gry w pierwszej drużynie. Tym bardziej, że nie ma za wielu wychowanków w naszym klubie.

Jest to pokłosie poprzednich lat i tych wychowanków nie ma. Nie jest to proste, by ich wprowadzać, bo jesteśmy na poziomie ekstraklasy. Bardzo się cieszę, że u mnie zadebiutowało czterech zawodników, z czego poza Szczepańskim mało kto o nich słyszał. Skóraś w poprzednim sezonie był w Termalice, Apolinarski i Piątkowski z kolei w trzeciej. Dzisiaj ci chłopcy grają, nawet bardzo dużo. Mimo, że nie mamy zbyt wielu młodzieżowców, to jednak rozegrali ponad 2500 minut. W pierwszej lidze nawet nie mieliśmy tak dobrych statystyk.

Będziemy szli dalej w tym kierunku, ponieważ ci zawodnicy prezentują dobry, równy poziom i wcale nie są gorsi niż inni gracze pierwszego składu.